Po jakiejś godzinie powoli zaczęłam podnosić się z podłogi.
- Brooke? - usłyszałam za sobą głos Sophi
Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Odkręciłam prysznic i będąc wciąż w ubraniu próbowałam zmyć z siebie krew, a przede wszystkim jego dotyk. Nie wiem ile czasu stałam pod strumieniem wody. Wciąż słyszałam głos Sophi dobiegający zza drzwi, ale nie miałam tyle siły by jej odpowiedzieć.
- Brooke! Otwórz te cholerne drzwi, bo je wyważę - nie rozumiałam znaczenia jej słów, czułam jedynie towarzyszące jej emocje. Była zdenerwowana, może na mnie, może na całą sytuację, a przede wszystkim czułam w jej głosie strach, obawę przed czymś czego ja sama w tamtej chwili nie zauważałam.
Będąc wciąż pod prysznicem dziewczyna w końcu otworzyła drzwi. Byłam tak wyczerpana emocjonalnie, że przez chwilę nawet nie zarejestrowałam jej obecności.
- Kochanie chodź, położysz się - Zakręciła lecącą cały czas wodę, a gdy mnie objęła przez kolejną falę płaczu zgięłam się w pół, gdyby nie jej uścisk dawno upadłabym na podłogę.
Dziewczyna wzięła mnie na ręce i zaniosła na łóżko, za moim pozwoleniem zdjęła ze mnie mokre ubrania i założyła szlafrok, po czym położyła się na materacu obok mnie. Położyłam głowę na jej klatce piersiowej. Choć po moich policzkach wciąż spływały łzy, próbowałam się uspokoić. Sophia swoją dłonią głaskała mnie po ramieniu. Chciałam spać, chociaż za każdym razem gdy tylko zamykałam oczy ciągle widziałam twarz Arona.
W końcu zasnęłam, a gdy się obudziłam nikogo przy mnie nie było. Obok łóżka stała tylko zapakowana walizka. Nie wiedziałam co się właściwie wydarzyło, dopiero ból krocza mi o tym przypomniał. Wstałam już trochę bardziej otrzeźwiała i poszłam do aneksu z zamiarem napicia się wody.
- Wstałaś? - usłyszałam za sobą głos Sophi - kochanie... - położyła dłonie na moich ramionach przez co lekko zadrżałam. Szybko zdjęła swoje ręce, a gdy tylko zorientowałam się co się stało odwróciłam się w jej stronę.
Odeszła trochę dalej ode mnie, chcąc zapewne dać mi przestrzeń.
- Przepraszam - podeszłam do niej
- Brooke, nie masz za co przepraszać
- Odtrąciłam Cię - wytłumaczyłam się
- To normalne - broniła mnie
- Mimo to przepraszam - powiedziałam i przytuliłam się do niej - Dziękuję - wyszeptałam - dziękuję, że ze mną jesteś - podskoczyłam w jej ramionach, gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi
- Kochanie, to Aiden, spokojnie - wyczuła mój niepokój
- Dobrze, że wstałaś - zwrócił się do mnie Aiden - jak się trzymasz? - spytał
- Bywało lepiej - odpowiedziałam lekko się do niego uśmiechając
Odwzajemnił mój uśmiech, po czym dodał - macie bilety na lot o 21, spakowałem Naomi. Wróćcie do domu, wynająłem wam mieszkanie w pobliskim mieście, ze wszystkim Wam pomogę - wręczył nam bilety
- Dziękujemy - odpowiedziała za nas Sophi - powinnyśmy już wychodzić, jesteś wstanie? - spytała mnie
- Raczej tak - odpowiedziałam cicho
- To dobrze - pocałowała mnie we włosy - Pójdziesz po Naomi? - spytała Aidena
- Oczywiście - uśmiechnął się raz jeszcze na nasz widok
Poszłam do sypialni przebrać się, a Sophi w tym czasie wzięła wszystkie nasze rzeczy. Gdy wyszłam już gotowa do wyjazdu, zastałam ich trójkę czekającą przy drzwiach.
- Hej Naomi - uśmiechnęłam się. Dziewczynka trochę onieśmielona wręczyła mi do rąk misia, którego wcześniej sama trzymała.
- Zadzwonię później - Sophi zwróciła się do Aidena
- Nie spieszcie się, najważniejsze żebyście były bezpieczne - na jego słowa na twarzy Sophi pojawił się lekki uśmiech
- Powiedz ,,pa" tacie - zwróciła się do dziewczynki
- Paaa - dziewczynka wręcz rzuciła się na jego szyję
- Sophi, czy jak teraz następnym razem wezmę do siebie Naomi będzie mogła być ze mną pewna kobieta? - spytał wciąż trzymając dziecko na rękach
- Jeśli tylko uważasz ją za odpowiednią osobę to czemu nie - uśmiechnęła się do niego - chodź kochanie, musimy już jechać - wzięła Naomi z rąk chłopaka
- Mamo a gdzie jedziemy? - spytała dziewczynka
- Wracamy do domu, do nowego domu - wytłumaczyła
- I ciocia jedzie z nami? - spytała
- Tak, ciocia jedzie z nami, będzie z nami mieszkać
- Tak jak kiedyś tata? - spytała
- Dokładnie - uśmiechnęła się do mnie
Po kilku godzinach, nad ranem kolejnego dnia, byłyśmy już na miejscu. Aiden podstawił pod lotnisko samochód, który zabrał nas do nowego mieszkania. Miejsce to było w dobrej lokalizacji, dość przestronne, z trzema pokojami. Sophi w jednym z nich położyła do snu Naomi, która tak jak usnęła w samochodzie tak już nie chciała wstać. Ja w tym czasie rozejrzałam się po wszystkich pomieszczeniach.
- Ładnie tu - stwierdziłam, gdy tylko Sophi wyszła z pokoju córki
- Podoba Ci się? - spytała podchodząc bliżej
- Bardzo, szczególnie fakt, że jesteśmy tu razem - uśmiechnęłam się do niej
- Brooke, posłuchaj. Wiem, że teraz możesz potrzebować czasu, dlatego nie spieszmy się, wszystko w Twoim tempie, dobrze? Mów mi o wszystkim, co ci nie pasuje, co chcesz zmienić
- Nie chcę niczego więcej niż być z Tobą - odpowiedziałam z uśmiechem
- Cieszę się kochanie
- Zadasz mi w końcu to pytanie, czy ja mam to zrobić? - dziewczyna spojrzała na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi - No dobrze - przerwałam na chwilę - Sophi, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - spytałam
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach
- Tylko pamiętaj, że jest to równoznaczne ze spędzeniem reszty życia ze sobą - dodałam
- To jeszcze lepiej - uśmiechnęłam się na te słowa - mogę Cię pocałować? - spytała, na co ja skinęłam głową
Dziewczyna zbliżyła swoje usta do moich i złożyła na nich delikatny, pełny uczuć i miłości pocałunek, czym zakończyła te bolesne kilka dni.
- Kocham Cię - powiedziała opierając swoje czoło o moje
- Ja też Cię kocham - odpowiedziałam
CZYTASZ
Old love never ends
RomanceMiłość, która miała trwać wiecznie, nagle zostaje przerwana. Związek, który miał przerwać każdą burzę, zostaje zerwany. Tylko dlaczego? Jakie wydarzenia zmusiły Sophi do podjęcia takich decyzji? A może miłość jak z filmu czy książki, to tylko mit, w...