Głośne pukanie do drzwi budzi z głębokiego snu Atsushiego. Chłopak lekko się ziewa i z niechęcią wstaje. Przeciera oczy, a następnie otwiera wręcz dobijającej się do niego osobie.
— Cześć, Akutaga...— Nakajima przerywa widząc wściekłą twarz partnera. — Coś się stało?
— Coś się stało?! Pytasz czy coś się stało?! — pięści Akutagawy momentalnie się zaciskają, a on sam stara się jeszcze bardziej nie wybuchnąć. — Ty się stałeś, Jinko! Przypomnij mi, który to dzień twojej pracy w Portowej Mafii?!
— Em... drugi? — fiołkowooki marszczy brwi nie rozumiejąc do czego dąży starszy.
— No właśnie, drugi! Czy możesz mi z łaski swojej powiedzieć co sprawiło, że stoisz tutaj w piżamie spóźniony o dziesięć minut?! I dlaczego nie odbierasz tego cholernego telefonu?! — czarnowłosy patrzy na niższego z pogardą i wzdycha. — Masz trzy minuty, spóźnij się chociaż sekundę, to nie wyjdziesz stąd żywy! — wychodzi z mieszkania po czym trzaska drzwiami tuż przed nosem jasnowłosego.
Ostatnie zdanie właściciela Rashoumona dopiero po paru sekundach dociera do Atsushiego. Uświadamiając sobie, że Akutagawa nigdy nie rzuca słów na wiatr, momentalnie zrywa się z miejsca i zaczyna się ubierać. Po chwili biegnie do łazienki, gdzie załatwia swoje potrzeby fizjograficzne, szybko myje zęby oraz próbuje doprowadzić swoje włosy do porządku dziennego. Nie za bardzo mu się to udaje, jednak w porównaniu do swojego byłego mentora nie ma w planach śmierci. Zakłada buty i wychodzi z mieszkania zamykając go na klucz. Jak najszybciej zbiega ze schodów. Wychodzi z budynku i wzdycha z ulgą po zobaczeniu twarzy mafiozy. Nie wygląda tak jak wcześniej co oznacza, że prawdopodobnie się nie spóźnił.
— Gratulację, piętnaście sekund przed czasem — na twarzy Ryuunosuke pojawia się drwiący uśmiech. — Mamy krótką misję, która polega na zlikwidowaniu jakiejś drobnej organizacji. Po niej masz trening z panem Nakaharą.
Atsushi kiwa lekko głową i zaczyna podążać za brunetem. Pomiędzy nimi panuje gęsta atmosfera, którą można by było zbierać wiadrami.
— Akutagawa, nie chciałem zaspać. Przepraszam — jasnowłosy ma wrażenie, że chłopak nadal bardzo się na niego gniewa, więc decyduje się przerwać ciszę panującą pomiędzy nimi.
— Nie potrzebuję twoich przeprosin, Jinko — prycha Ryuunosuke i odwraca się w jego stronę. — Gdybyś nie chciał zaspać, to byś nie zaspał.
— To była moja pierwsza noc w tym mieszkaniu, to normalne, że nie mogłem spać! — usprawiedliwia się młodszy. — Mówisz jakbyś sam miał kontrolę nad tym kiedy się budzisz, nie używając budzika! — po chwili dodaje.
— Bo tak jest.
— Już to widzę.
Fiołkowooki obraca się na pięcie i zaczyna iść w przeciwną stronę niż wcześniej szedł czarnowłosy. Akutagawa patrzy się na niego zdezorientowany, jednak nie rusza się z miejsca.
— Gdzie idziesz, Jinko?—woła za nim i marszczy czoło. Atsushi nie reaguje. — Wracaj tu, bo mamy misję do wykonania! Nie zachowuj się jak dziecko! — ciemnooki wzdycha poirytowany. —Rashoumon! — uaktywnia swoją zdolność w celu złapania chłopaka.
Nakajima próbuje uniknąć czarnej bestii, jednak schyla się za późno. Rashoumon obejmuje go i po chwili puszcza, gdy znajduje się tuż obok jego właściciela.
— Czy ty zawsze musisz robić kłopoty?! — Czarnowłosy po raz drugi raz w tym dniu zostaje wyprowadzony z równowagi i tym razem nie zamierza nawet próbować nie wybuchnąć. — Zamierzałeś uciec, bo się na mnie obraziłeś prawda? Do jasnej cholery, Jinko, odłóż swoją złość na później! Jesteśmy w trakcie pracy, p-r-a-c-y! Złość się na mnie ile chcesz, nie odzywaj się do mnie, ale zrób do potem! Mamy teraz znacznie ważniejszą rzecz to wykonania! — krzyczy nie zważając nawet na to, że znajdują się w środku miasta i wiele osób im się przysłuchuje.
Źrenicę Atsushiego momentalnie się powiększają po zrozumienia sensu słów wypowiedzianych przez partera. Robi mu się słabo i musi przytrzymać się ściany jednego z budynków. Jakiż on był głupi, że zamierzał sobie tak po prostu pójść!
— Przepraszam. Nie wiem co mną zawładnęło — po chwili wyznaje. — Idźmy już wykonać tą misję.
Ryuunosuke lekko kiwa głową i zaczyna iść w tylko sobie znanym kierunki. Młodszy idzie tuż za nim tak, że pomiędzy nimi jest tylko parę centymetrów, co nie unika uwadze ciemnookiego.
W końcu zatrzymują się przed niewielkim magazynem. Akutagawa uchyla lekko drzwi i zagląda do środka po czym się cofa.
— W środku jest ośmiu mężczyzn, jednak to nie wszyscy. Brakuję szefa, który zapewne siedzi w głębi magazynu. Najpierw zabijemy tych ludzi, a potem po niego pójdziemy. Nasz szef, Mori-san kazał przyprowadzić go żywego.
— W porządku, wchodzimy? — pyta trochę zdenerwowany, ale nie aż tak bardzo jak wcześniej Tygrysołak.
— Myślę, że to już najwyższy czas, aby Nowa Podwójna Czerń wzięła się do roboty— uśmiecha się chytrze i otwiera drzwi...
♡♡♡
Heja!
Trochę mnie tu nie było, prawda? hah
Przepraszam, nie miałam zbytnio pomysłu ani weny :<<<
Ale już jestem z milionem pomysłów, a także weną^^
Do następnego!
CZYTASZ
«Barwy miłości» | Shin soukoku
FanficAkutagawa i Atsushi od zawsze byli wrogami. A może wcale nimi nie byli, tylko sobie to wmawiali? Właściwie jaka jest definicja tego słowa? Tygrysołak po jakimś czasie pracy w Zbrojnej Agencji Detektywistycznej uświadamia sobie, że nie pasuje do teg...