«W końcu dla ukochanej osoby można zrobić wszystko»

286 24 14
                                    

Myśli Atsushiego cały czas wracają do momentu, w którym Akutagawa upada na ziemię postrzelony przez, któregoś z członków dziennych nietoperzy. Nie rozumie co w tej chwili mówi do niego szef.
Nie, on nie chce nic rozumieć, już nic.

Pamięta chwilę, w której partner dusi się powietrzem i prosi go, aby wykonał do końca misję nie przejmując się nim. Zamiast tego Tygrysołak bierze go w swoje ramiona i wybiega z budynku ignorując polecenia starszego.

- Nakajima Atsushi! - Mori w końcu wybudza go z transu.- Wiem, że jesteś przerażony tą sytuacją, ale nie możesz dać się ponieść emocjom. Proszę powiedz mi co się tam stało.

Nakajima lekko się wzdryga i przełyka głośno ślinę. Bierze głęboki wdech i wydech po czym szybko streszcza szefowi całą sytuację.
Starszy mężczyzna dokładnie mu się przysłuchuje i parę razy kiwa głową.
Nie jest przestaszony, przynajmniej tak nie wygląda według fiołkowookiego.

- W porządku, możesz odejść - mówi, gdy opowieść chłopaka dobiega końcu.

Jasnowłosy patrzy zdezorientowany nie rozumiejąc reakcji Ougaia. Po chwili, jednak odpuszcza i udaje się do swojego mieszkania.

Jego ciało targa milion sprzecznych emocji, najbardziej jednak przeważa jedna - bezsilność. Dopiero w mieszkaniu pozwala, aby nad nim zawładnęły. W jednym momencie z jego krtani wydobywa się cichy, a potem wiele głośniejszy szloch.

Atsushi płacze pierwszy raz od dawna.

Po chwili jego czarny golf jest już przesiąknięty łzami.

Udaje mu się przenieść na kanapę. Nie ma już siły nawet przebrać ubrań poplamionych krwią. Po prostu zasypia.
Nawet w snach bogowie nie dają mu spokoju i ukazują największy dla niego koszmar.

Chłopak idzie ciemnym korytarzem, który zdaje się nie mieć końca. Słyszy jakieś niewyraźne głosy, jednak nie może zrozumieć ich treści. Nagle przed nim ukazują się brązowe, stare drzwi. Powoli je uchyla i wchodzi do pomieszczenia. Znajduje się w szpitalu Portowej Mafii. Na środku postawione jest jedno łóżko, w którym leży... Akutagawa? Nakajima momentalnie zrywa się z miejsca i podbiega do partnera. Wtedy respirator obok zaczyna głośno „piszczeć", a ciśnienie Ryuunosuke wynosi okrągłe zero.

Fiołkowooki budzi się zlany potem. Momentalnie podnosi się do siadu i dyszy jakby przebiegł conajmniej maraton. Po chwili w jego głowie pojawia się straszna myśl.

- Co jeśli... Jeśli ten sen jest prawdą?! - szybko zrywa się z miejsca i biegnie do drzwi. Nie fatyguje się nawet ubrać butów, więc jego nagie stopy czują pod sobą zimne płytki klatki schodowej.

Dopiero, gdy wychodzi na zewnątrz orientuje się, że jest noc. W tym Atsushi momencie dziękuje Bogom za swoją zdolność, dzięki której widzi choć trochę w mroku.

W końcu wręcz „wpada" do szpitala. Przeszukuje każdą salę, aż w końcu trafia do odpowiedniej. Wygląda na to, że wszystko jest w najnormalniejszej normie.
Nakajima czuję nieopisaną ulgę. Nawet nie zdaje sobie sprawy jak jego ramiona dotychczas cały czas spięte ,opadają. Siada na krześle obok łóżka i głęboko oddycha.

- Wyglądasz jakbyś wrócił z wojny, chłopcze - słyszy za sobą zimny, kobiecy głos i w jednym momencie się wzdryga. Spogląda za siebie i widzi starszą kobietę w fartuchu pielęgniarki.

- Ja... ugh.. tylko.. - jasnowłosy nie ma pojęcia jak wytłumaczyć nieznajomej jego przyczynę wtargnięcia do szpitala środku nocy. - Miałem okropny sen... I przestraszyłem się, że Akutagawie coś się mogło stać - wreszcie wyznaje speszony swoją głupotą i wbija wzrok w ziemię.

- Nie masz się czego wstydzić - kobieta kładzie dłoń na ramieniu Tygrysołaka. -W końcu dla ukochanej osoby można zrobić wszystko, nieprawdaż? Też kiedyś taką miałam.

Atsushi momentalnie się rumieni na wzmiankę o „ukochanej osobie". Akutagawa jego ukochanym? Phi, dobre mi sobie! Jednak jego myśli wcale nie są takie pewne, jak oczekiwałby, żeby były. Przed oczami przelatują mu wszystkie chwilę z chłopakiem włącznie z wczorajszym pocałunkiem. Podświadomie na jego twarzy pojawia się lekki uśmiech.

- Czyli jest coś na rzeczy - szczerzy się staruszka i lekko klepie Nakajime po plecach. Nic już więcej o tym nie wspomina widząc zakłopotanie młodszego. - Obawiam się, że musisz już iść. Nie wyglądasz za dobrze, dlatego radzę ci się dobrze umyć i przespać. Gdy to zrobisz możesz wrócić, a ja chętnie z tobą porozmawiam!

Fiołkowooki kiwa głową na znak, że się zgadza. Rzeczywiście zmęczenie daje mu się już we znaki. Żegna się z kobietą i wychodzi z sali by po chwili znaleźć się w ciepłej wannie. Szybko się myje, a potem kładzie się do łożka. Ponoć z problemami należy się przespać nawet jeśli brzmi to tak dwuznacznie jak w tym przypadku.

♡♡♡

Hejka! ^^
Oto jestem w końcu z nowym rozdziałem, miłego czytania! <33

«Barwy miłości» | Shin soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz