*Oczami Emily
Jest sobota. Śpię sobie spokojnie ale nagle czuje lodowatą mokrą ciecz na sobie. Pozabijam ich kiedyś. Otwieram jedno oko i widze szczerzących się chłopaków.
-Czy was do reszty powaliło?- krzyknęłam i cała mokra wstałam z łóżka. Tym razem zaniechałam pościgu za nimi. Poszłam do garderoby po ubrania uprzednio grzecznie każąc im wypierdalać z mojego pokoju. Następnie poszłam do łazienki by się ogarnąć. Po wszystkim zeszłam na dół skąd dochodził przepiękny zapach naleśników które po prostu uwielbiam.
-Witam witam kogo moje piękne oczka widzą?- zażartował William
-Hej wszystkim- powiedziałam i usiadłam na blacie kuchennym obok Williama
-I jak wyspałaś się?- zapytał mnie Willi
-Nawet tak ale bym się bardziej wyspała jakby ci pajace mnie nie obudzili oblewając wodą- powiedziałam i pokazałam na chłopaków siedzących na przeciwko mnie na krzesłach.
-Niezłość się na nas bo my wykonaliśmy polecenie Williama- powiedział Matt a ja momentalnie spojrzałam na Williama z mordem w oczach a ten się uśmiechnął do mnie łobuzersko.
-Chcesz naleśnika złośnico?- zażartował
-Twoje naleśniki...zawsze-odpowiedziałam przy tym posyłając mu uśmiech
-Trzymaj i jedz ty dziecko moje niewyżywione- powiedział William i położył przed moim nosem trzy naleśniki z owocami szczerząc sie jak mysz do sera
-I z czego się cieszysz ja i tak sie zemszczę- powiedziałam i wzięłam swoje naleśniki które leżały koło mnie
-A Emi Jacob powiedział że jak tylko zjesz masz się udać do jego gabinetu- powiedział Izzak
-Oki o co chodzi ktoś mi powie?- zapytałam chłopaków a oni spojrzeli po sobie i po prostu uciekli- I tak sie dowiem cioty!!-wykrzyknęłam i dokończyłam swoje jedzenie. Po zjedzeniu poszłam do gabinetu przyjaciela w niewiadomo mi jakiej sprawie. Weszłam tam z dupy nawet nie pukając. Usiadłam na fotelu na przeciwko Jacoba po czym położyłam nogi na biurko.
-Jestem!-krzyknęłam
-Naucz sie w końcu pukać- skomentował moje zachowanie zawiedzionym głosem
-No to co ode mnie chciałeś? Bo jak spytałam tych ciot to popatrzyli po sobie i spierdolili - powiedziałam i czekałam aż zacznie mówić
-No dobra ale nie wściekaj się na mnie oki?-zapytał ze strachem w oczach a ja wiedziałam już że to co chce mi powiedzieć to nic dobrego i raczej mi się nie spodoba
-Obiecuje że sie nie wściekne- zapewniłam go
-No bo musisz wrócić do brata do
Sydney-powiedział tak szybko że dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa-Że co kurwa? Chyba cie pojebało!! Ja tam nie wracam! Nie ma mowy! Nigdzie nie jadę! Nie po tym co mi robili-wykrzyczałam mu w twarz
Gdy to usłyszałam poczułam ukłucie w sercu a wszystkie wspomnienia momentalnie wróciły.
-Obiecałaś się nie wściekać- powiedział tak jakby ze smutkiem?
-Wiesz co mi zrobili a ty mimo to chcesz mnie tam wysłać po co?
-Pamiętasz nasz wrogi gang?- zapytał
-No tak pamiętam i co z tego?- zapytałam bo nie wiem co to ma do mojego wyjazdu
- Chcą cie zabić i wiedzą jak wyglądasz- powiedział - I dlatego musisz tam wrócić bo tam cie prawdopodobnie nie znajdą-wyjaśnił
-Ale ja umiem się bronić - powiedziałam
Jacob spojrzał na mnie troskliwie i wstał z fotela. Podszedł do mnie i kucnął obok. Widać było że on również nie jest z tego powodu zadowolony.
-My to wiemy jesteś najlepsza ale my się bardzo o ciebie martwimy. Nie wybacze sobie jak coś ci się stanie chłopaki też. Zależy nam na tobie. Nie chcemy ryzykować a najlepszą opcją jest zamieszkanie u brata.- wytłumaczył powoli a ja nie mogłam powstrzymać emocji. Czułam łzy zbierające się w moich oczach gdy przypomniałam sobie przez co musiałam przez niego przechodzić. Wybuchłam płaczem wtulając się w chłopaka.
-Nie chce do niego jechać- pociągnęłam nosem
- Wiem o tym księżniczko ale nie mamy wyjścia. Proszę to dla twojego bezpieczeństwa- powiedział do mnie czułym głosem
- No dobrze ale moje autka i motory lecą ze mną- powiedziałam robiąc słodkie oczka
-No jeśli to cie uszczęśliwi..- powiedział żartując sobie ze mnie i udając zastanowienie- Niech ci będzie.
- I mam swoje warunki- odparłam zdecydowana
- W takim razie słucham...
- Po pierwsze nie zakładam tych starych szmat po drugie dajesz mi akta tych debili i wy dojeżdżacie do mnie- oznajmiłam
- Niech ci będzie i tak z tobą nie wygram- powiedział zrezygnowany a ja wstałam z miejsca i podeszłam do drzwi ale się zatrzymałam i odwróciłam przodem do Jacoba.
- A kiedy i o której mam samolot?- zapytałam się
- Jutro o czwartej rano masz lot.
-O czwartej rano? Czy was już pogrzało? Nie mogliście później zarezerwować lotu?- zaczęłam marudzić
-Nie marudź już tylko leć pakować swoje rzeczy- powiedział chłopak wypychając mnie z pomieszczenia
-Jeszcze mnie popamiętasz kochany!- krzyknęłam na odchodne i ruszyłam do swojego pokoju by spakować swoje ubrania. Weszłam do swojego azylu wyjęłam walizki i rozłożyłam je na środku pokoju. Do jednej spakowałam broń laptop i inne rzeczy gangu a do kolejnych ubrania bielizne i buty kosmetyki. Po jakiś czterech godzinach wszystko spakowałam i poszłam się wykąpać po czym przebrałam się w moją piżamkę i wyszłam z toalety. Podłączyłam telefon i rzuciłam się na łóżko odpływając w krainę Morfeusza.
CZYTASZ
Bad sister
حركة (أكشن)Emily jako czternastolatka ucieka od brata i jego przyjaciół którzy się nad nią znęcali. Jak po latach dziewczyna się odnajdzie kiedy będzie musiała wrócić tego dowiecie się czytając