9

151 10 2
                                    

Rozdział 9

Prawda wychodzi na jaw


Ginny obudziła się w fatalnym stanie. Zaczęła się podnosić z kanapy, na której leżała, ale szybko doszła do wniosku, że nie był to najlepszy pomysł. Gdzieś z okolic jej stóp dobiegło ją głuche stęknięcie. Ostrożnie siadając, spojrzała na Mistrza Eliksirów, którego właśnie niechcący kopnęła i który miał na twarzy pełny, wieczorowy makijaż roboty Syriusza (Łapa twierdził, że „kto zalicza zgon jako pierwszy, winien jest nosić grubą warstwę szminki, lakieru do paznokci i różu"). Ginny nie pamiętała skąd wzięli kosmetyki, ale miała niejasne podejrzenia, że pani domu będzie musiała wybrać się wkrótce na zakupy...

Dziewczyna wstała i poszła do łazienki. Wywróciła oczami kiedy w drzwiach toalety zobaczyła nieprzytomnego Syriusza — jego ciało uniemożliwiało domknięcie drzwi. Potrząsnęła głową, co wywołało nieprzyjemne mdłości, i przekroczyła Łapę. Kilkoma niezbyt delikatnymi ruchami, przepchnęła go na korytarz i zamknęła się w łazience.

Pół godziny później czuła się już znacznie lepiej. Wciąż miała mdłości, ale przynajmniej nie czuła się jak zwłoki. Znów przekraczając śpiącego Syriusza, udała się do kuchni. Remus zdążył już przyrządzić kawę i był w połowie robienia śniadania, choć Ginny nie mogła sobie wyobrazić jak ktokolwiek z nich mógłby cokolwiek przełknąć, nawet choćby czuli się tylko w połowie tak źle jak ona. Nagły wrzask sprawił, że zamrugała nerwowo.

— Wygląda na to, że Snape się w końcu obudził — zgadła, a Remus przewrócił oczami. — Co się wydarzyło wczorajszej nocy? Pamiętam tylko Syriusza podającego mi jakieś drinki... — mówiła dalej, podczas gdy w kuchni pojawił się Snape.

— Czyj to był pomysł? — zapytał gniewnie, a Ginny zadrżała.

— Nie tak głośno! A co do makijażu — zapytaj tego dupka co tarasuje przejście do łazienki swoimi nieprzytomnymi zwłokami.

Severus wypadł z kuchni jak burza, a po chwili dało się słyszeć wrzask oraz kilka niezrozumiałych zaklęć. Snape wrócił do kuchni z zadowolonym uśmieszkiem na twarzy. Zaraz za nim wszedł Syriusz, którego skóra miała kolor wściekle pomarańczowy, okropnie gryzący się z jaskrawym fioletem włosów. Ginny zachichotała na tyle głośno, na ile pozwoliła jej pękająca z bólu głowa. Syriusz natomiast udawał, że nic się nie stało.

— Dzień doberek wszystkim. Jak się czujesz, Gin? — Dziewczyna pokazała mu środkowy palec. — Aż tak dobrze? Cóż, zjedz trochę bekonu, zaraz ci się poprawi. — Złapał za talerz i zaczął częstować się jedzeniem. — To najlepsza rzecz na kaca, mówię ci. Masz, napij się też kawy, ale nie za dużo, no i nie zapomnij o wodzie. — Remus westchnął słuchając Łapy.

— Posłuchaj go, Ginny. Wie co mówi, w końcu to nie jego pierwszy raz — poradził dziewczynie.

— A co z naszą dwójką zakochanych? — zapytał Syriusz.

— Pewnie jeszcze śpią. Gin, myślisz, że dasz radę weść na górę i sprawdzić co u nich? — zapytał Remus, a dziewczyna posłusznie wstała.

— Nie bardzo, ale i tak to zrobię — odparła.

Weszła na górę i zapukała do sypialni.

— Hej chłopaki, żyjecie? — zapytała.

W odpowiedzi usłyszała mamrotanie brzmiące jak "odpierdol się", więc odwróciła się na pięcie i zeszła z powrotem do kuchni.

***

Harry i Tom nie upili się aż tak mocno jak Ginny, więc czuli się całkiem dobrze kiedy przebudzili się dzisiejszego poranka. Harry pierwszy otworzył oczy, czując ramię Toma dookoła siebie. Wtulił się mocniej w kochanka, budząc go.

Spisane... [karty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz