× 25 ×

454 40 31
                                    

           
        
            
             
        
         
         
Ale to też była bardzo cudowna opcja i skłamałby gdyby powiedział, że nie może się doczekać.

Lekcja dłużyła mu się tak jak chyba nigdy wcześniej. Nie potrafił się skupić na lekcji, nawet na chwilę, nawet po tym jak nauczyciel zwrócił mu uwagę z dobre trzy razy. W głowie chłopaka pojawiły się chyba wszelkie możliwe scenariusze, aż po te najmroczniejsze w których Killua albo nie przychodzi, albo go wyśmiewa. Jednak cóż, sam się na to pisał. Nie zostało mu nic więcej, jak tylko czekać i zaufać Killui, że nie zrobi nic durnego.

Cały czas zaglądał do telefonu, nawet kilka razy na minutę. Już tak bardzo kręciło go z ciekawości, że usiedzenie w miejsciu było prawdziwym wyzwaniem.

Chciał móc już powiedzieć "tak", zgodzić się na związek, zatopić się w jego objęciach a potem w ustach. Ewentualnie po tym iść do łazienki, albo zwolnić się do domu i uczcić to w łóżku bądź na kanapie. Różne myśli, chodziły mu po głowie. Od tych najsłodszych i przeuroczych, do brudnych i takich które nie mogą wypłynąć na światło dzienne.  I to było dziwne i nowe uczucie, gdyż nigdy wcześniej nie miał takich myśli względem kogokolwiek. I nigdy wcześniej nie chciał się oddać komuś tak bardzo i tak szybko, jak jemu. To co czuł do niego, było nieopisywalne i zdecydowanie już przekroczyło zauroczenie. I może to było głupi. Pf, to na pewno było głupie! Jednak nie umiał zmienić swojego sposobu myślenia, ani uczuć. Doszedł do wniosku, że jest w stanie się do tego przyzwyczaić..
       
      
       
Jego zmartwienia zaczęły się dopiero gdy zadzwonił dzwonek. Myśli tłoczące się w głowie, dopiero teraz dawały o sobie tak bardzo znać.

I w dużej części, do jego głowy napływały czarne i mroczne myśli i wyobrażenia, których nawet wcześniej nie przemyślał.

Pakując książki i zeszyt do czarnego plecaka, wzrok chłopaka był nie obecny a dłonie z stresu zaczęły lekko drżeć. Serce również biło szybciej niż zwykle. Panika. Jego stan, był podobny do tego samego stresu który doświadcza wiele nastolatków przy pierwszym pocałunków. I to bardzo trafne porównanie.

Zarzucając plecak na ramię i zasuwając krzesełko, czuł jeszcze większą panikę. Świadomość, że z każdą sekundą jest coraz bliżej tej sytuacji, była przerażająca.

Wychodząc z sali, jeszcze ostatni raz poprawił włosy by mieć pewność, że wygląda ślicznie jak zresztą zawsze. Wysokie ego.

Killua kazał mu czekać pod salą, więc bawiąc się swoimi palcami, stanął pod ścianą i wbijał wzrok w podłogę.

Nie minęło dużo czasu jak ktoś stanął przed nim i uniósł jego głowę do góry, delikatnie trzymając jego podbródek.

Z lekkim uśmieszkiem, chowając coś w ręce za plecami, wbijał w niego swój wzrok.

Serce chciał wyrwać mu się z klatki piersiowej. Przełknął głośno ślinę, nerwowo odwzajemniając uśmiech.

— Wiesz, mógłbym to zrobić normalnie i nie przyciągać uwagi, ale i tak nic mi nie zrobią, a ciebie z chęcią zawstydzę.. Chciałeś widowisko to patrz. – Po tych słowach już nieironicznie Gon zaczął się bać.

Wyższy, odsunął się z dwa, może trzy kroki, krzycząc i prosząc o uwagę. Praktycznie wszystkie pary oczu na tym korytarzu zostały zwrócone w ich stronę. Niektórzy nawet podchodzili bliżej, zaciekawieni zamieszaniem. Nawet nauczyciel który miał dyżur patrzył na to, nie przerywając Killui.

I Serce Gona się praktycznie zatrzymało gdy chłopak przed nim klęknął. Kurwa, wziął i klęknął jakby w ogóle nie przejmował się publiką. Jego usta lekko się rozchyliły w szoku, a policzki zaczął powoli pokrywać delikatny róż.

Myślał, że już nic bardziej go nie zaskoczy i cóż, mylił się i to cholernie gdy zza pleców wyjął bukiet, średniej wielkości. Co więcej, to nie był normalny bukiet kwiatów, tylko papierowych róż z papieru. Chociaż prawie wielkością dorównywały prawdziwym różom. Nie chciał nawet wiedzieć ile kartek na to poszło. Niektóre róże były pomazane, lecz gdy się przyjrzał, zauważył, że były tam porysowane serduszka i inne tego typu wzorki.

Czuł jakby topiły mu się z żaru policzki i serce.

Ludzie wokół zaczęli być jeszcze bardziej zainteresowani. Niektórzy nagrywali, szeptali lub najzwyczajniej obserwowali całe zdarzenie w ciszy.

Killua teatralnie wystawił bukiet róż w stronę Gona i odchrząknął zaczynając mówić.

— A więc.. Tak, możecie to nagrywać.. Ja, Killua Zoldyck, najlepszy syn całego rodu, chciałbym prosić Gona Freecss'a o rękę. Ślub co prawda za kilka lat a oświadczyny będą jeszcze lepsze, ale myślę, że każdy rozumie co mam na myśli. Może i nie obiecuje, że będę najlepszym chłopakiem i przyszłym zięciem na świecie, bo nie będę, aczkolwiek przy mnie, NIGDY nie będziesz się nudził i mogę cię zapewnić, że każdego dnia będę zaskakiwał cie coraz bardziej. Niczego ci ze mną nie zabraknie, będę dbał o ciebie bardziej niż o siebie, jeśli tylko zgodzisz sie żyć i być przy moim boku. — Kończąc przemówienie, mu też serce biło szybciej oczekując odpowiedzi od zszokowanego chłopaka.

Przez pierwszą chwilę, ludzie wokół ucichli, jednak szybko zaczęli krzyczeć i wiwatować, wywierając na Gonie nacisk by się zgodził.

Gon stał dalej w szoku, skupiając wzrok na klęczącym na jednym kolanie przed nim chłopaku. To przerosło wszelkie jego oczekiwania. Nie sądził, że Killua byłby do tego zdolny.

Próbował coś powiedzieć ale dźwięk nie umiał wydobyć się z jego ściśniętego przez emocje gardła.

Gdy ludzie krzyczeli by się zgodził, pozytywnie się także zaskoczył gdyż myślał, że będą się śmiać i ich wyśmieją, a o dziwo byli dość wspierający.

Jak szok na tyle odpuścił, że był w stanie zareagować, wziął delikatnie bukiet w ręce i nieśmiało się uśmiechnął. Killua wiedział, że się zgodzi, dlatego się nie bał, ale był cholernie ciekawy co zrobi i jak zareaguje na to wszystko.

Opadł również na kolana i mocno się przytulił do chłopaka, ignorując ból od uderzenia o twarde płytki.

Powiedział prawie bezgłośnie tak, ale samo przytulenie było dla niego odpowiedzią.

Nie ukrywając swojego szczęście, z lekkim trudem ale udawana łatwością podniósł się razem z chłopakiem w objęciach i krzyknął bardziej do siebie niż do tłumu.

— Zgodził się, kurwa!

Jego radość w tamtym momencie była nieopisywalna, obejmując mocno Gona, zakręcił nim kilka razy w okół własnej osi. Szerokie uśmiechy nie opuszczały ich twarzy. Tłum wokół nich, zaczął wyrywać kartki z zeszytu i rzucać nimi w powietrze, wiwatując i "świętując" odpowiedź Gona.

Gdy postawił go już stabilnie na ziemi, objął jego twarz dłońmi i pocałował, tak jakby jutra miało nie być. Czyli tak jak obaj lubili najbardziej.

Pocałunek nie trwał długo, ale gdy się skończył, oboje już zdążyli zatęsknić za smakiem swoich ust. Oparli o siebie swoje czoła, a Gon przymknął oczy, śmiejąc się pod nosem.

— Jesteś niemożliwy..

— Jestem i oboje wiemy, że cholernie to kochasz..

Gon spojrzał mu w oczy, składając krótki lecz czuły pocałunek na jego ustach.

— Nie zaprzeczę..

𝙶𝚊𝚖𝚎...  | | |  𝙺𝚒𝚕𝚕𝚞𝚐𝚘𝚗 ☽︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz