× 16 ×

808 70 99
                                    

      
        
        
       
      
        Szarpnął mnie za włosy, wręcz przyciskając moją zarumienioną od płynącego alkoholu w mojej krwi twarz do swojego krocza na którym było swoją drogą dość duże wybrzuszenie spowodowane erekcją.

         Zaśmiałem się głupawo próbując rozpiąć jego rozporek co było dość ciężkie biorąc pod uwagę sytuację i fakt, że powoli traciłem świadomość tego co się dzieje w okół mnie. Chyba trochę za dużo wypiłem, że właśnie klęcze przed nim  na  domówce jego najlepszego kumpla..

Chyba serio przesadziłem z alkoholem..
                  
          
                  
                  
Przetarłem zmęczoną twarz dłonią mając w głowie z niewiadomego powodu wspomnienie tamtej nocy. Nie wiem nawet czemu.

Miałem teraz najnudniejszą lekcje świata. Historie. Nienawidzę jej, ta baba z którą mamy tak okropnie przynudza że mam ochotę ją zadusić gołymi rękoma. Do tego nie umie uczyć i by zaliczyć chociaż na trójkę sprawdzian trzeba się naprawdę kilka godzin uczyć w domu.

Tak bardzo nudzi, że przypomniał mi się tamten moment ughh..

Aż w końcu zadzwonił dzwonek a ja pospiesznie spakowałem wszystko do plecaka i wyszedłem szybkim krokiem z sali.

Poszedłem do swojej szafki i wymieniłem książki na te które przydadzą mi się następne. Uhh, Geografia. Jej też nienawidzę. Jedyny plus jest taki, że typ jest stary i praktycznie nic nie widzi przez co można korzystać z telefonów a on nawet tego nie zobaczy więc w sumie chill.

Włączyłem swoją ulubioną playliste, podłączając wcześniej do telefonu słuchawki.

Dziś Bisky była w szkole ale była tak zajęta swoją nową dziewczyną, że nawet nie miała dla mnie czasu. Pff.

Zdradziecka zdzira.
   
      
I tak mijały mi powoli lekcje, jedna za drugą, czas leciał, nawet nie zdając sobie sprawy jak wielką rolę odgrywa w życiu ludzi. Aktualnie została mi już ostatnia lekcja, nawet spoko w sumie szybko minęło, mogłoby gorzej.

Idąc do klasy poczułem dłoń na swoim ramieniu. Po kręgosłupie przeszedł mi dreszcz, a nogi zatrzymały się przestając iść. Zaintrygowany kto narusza moją przestrzeń osobistą, odwróciłem się i odrazu zorientowałem się, że ta osoba jest wyższa przez co by jej się przyjrzeć musiałem podnieść głowę w górę. Wysoki blondyn, bujne loki. Blada skóra i przyjazny oraz miły wyraz twarzy, wydawał się naprawdę optymistyczną I entuzjastyczną osobą. Do tego chyba nie był stąd, ma inną nie typową dla tego kraju urodę. Ale był naprawdę ładny. Nie kojarze go, może też jest jakiś nowy?

— Hej.. Um.. Słuchaj, wiesz może gdzie znajdę sekretariat? Ta szkoła jest ogrooomna, nie umiem się w ogóle połapać! — Zaśmiał się nieznajomy, drapiąc się z lekkiego wstydu własnym sobą po głowie.

Uśmiechnąłem się lekko do niego i zacząłem.

— Takk, mogę cię zaprowadzić. Swoją drogą, jestem Gon. Jesteś nowy? Nie widziałem cie tu wcześniej a znam chyba każdego z tej szkoły? — Podałem mu rękę chcąc się przywitać z tak zwaną kulturą.

— Byłbym wdzięczny, słabo się tu orientuję. Tak, jestem nowy dziś mam pierwszy dzień. I Kahuro, miło mi cie poznać. — Na jego twarz wstąpił naprawdę szeroki uśmiech. Teatralnie złapał moją dłoń I złożył na jej wierzchu krótki pocałunek, wywołując u mnie śmiech.

— Dobra chodź, może ta szkoła to idtny cyrk i słaby teatr ale przedstawienia jeszcze nie gramy. — Zabrałem rękę i gestem dłoni pokazałem mu żeby szedł za mną, a ten posłusznie to zrobił. Kilka osób, w sumie dużo zwróciło na nas uwagę. Pewnie przez to, że nie kojarzyli go, przykuł ich uwagę. Ahh, oby ta szkoła nie zniszczyła go już w pierwszym tygodniu, bo Kahuro wydaje się naprawdę spoko i lepiej dla niego by tak zostało. — Swoją drogą, do której chodzisz klasy?

— Chyba do drugiej A. Jestem tu kilka minut a już widzę, że ludzie są dziwni. Jacyś tacy podli się wydają, mają złą aurę. To psuje mój spokój ducha. — Prychnął blondyn idąc dalej obok mnie w kierunku sekretariatu a ja zaśmiałem się z jego słów.

— Coś czuję, że się dogadamy..
     
       
       
Jak wtedy mówiłem, że CHYBA się dogadamy to teraz gdy leżeliśmy u niego w domu, śmiejąc się z jakiegoś serialu w telewizji, na jednym łóżku, mogłem stwierdzić, że znalazłem zaraz po Bisky najlepszego przyjaciela. Dogadywałem się z nim jak z nikim innym, mimo że znaliśmy się teraz już dopiero dwa tygodnie, do tego wciągnąłem go w Adventure i razem czasem w to gramy. Chłopak jest panseksualny i nie kręcą go stałe związki. Kahuro był wyluzowany i prowadził naprawdę spontaniczny tryb życia. Robił co chciał, kiedy chciał, jak chciał i w przeciwieństwie do mnie nie bał się zmian ani walki z szarą rzeczywistością. Bawiły go te same rzeczy i uwielbiał czarny humor, mieliśmy co prawda całkiem inne typy chłopaków jak i dziewczyn ale też szło pogadać i pooceniać i to nawet często.

Niby tacy podobni ale jednak różni. On się nie bał, był odważny i patrzył śmiejąc się strachowi w oczy. A ja uciekałem jak najdłużej i jak najdalej nie chcąc się wychylać. Dopiero teraz on mu pokazał, że wcale nie trzeba się kryć z tym kim się jest, i można być sobą. On pokazał mi, że nie warto się przejmować innymi, a fakt, że on ze mną jest mi pomagał. Naprawdę jestem mu wdzięczny.

A co do Killui..

Piszemy, gadamy czasem się spotykamy. Szczerze mówiąc mimo, że też czuje się przy nim swobodnie I po prostu cudownie, to co innego. Z Killuą..

Z Killuą czułem motylki w brzuchu, wypieki na policzkach, chęć rzucenia mu się w objęcia i się w nich zatopić, najlepiej to nigdy nie wychodząc. Po prostu przy nim być i nie odchodzić, chce móc go złapać za rękę ale jest za daleko.

Poza moim zasięgiem, granica jest za duża, nie dam rady jej przekroczyć.

A granicą jest strach. Samoobronny intuicyjny strach przed kolejnym zawodem miłosnym po moich wcześniejszych porażkach. Strach to naprawdę podła rzecz.

To nie tak, że Killua nie wykazywał żadnych form zainteresowania moją osobą.

Flirtował ze mną, ale nie wiem czy naprawdę. Patrzył mi głęboko w oczy, często w sumie łapał za rękę gdy siedzieliśmy obok siebie lub szliśmy, rzucał mi szczere i urocze uśmiechy, opowiadał o sobie mimo, że tego nie lubi, nawet zapraszał do siebie mimo tego, że też nie lubił gdy ktoś do niego przychodzi.

Powtarzał mi, że jestem dla niego wyjątkowy a te słowa sprawiały, że serio się tak czułem.

Ale on też nie wykonywał dalszych kroków w przód a ja nie jestem na tyle pewny swojej sytuacji i gruntu by to zrobić.

Bo co jeśli odważę się i pojde te kilka kroków w przód a ziemia się zawali, zostawiając mnie z niczym?

Sam tego nie rozumiem, nie rozumiem I się całkiem w tym gubię.

Ale jeśli to, że będę zagubiony sprawi, że będę mógł jeszcze przy nim zostać, mogę tkwić w tym labiryncie aż do końca..

𝙶𝚊𝚖𝚎...  | | |  𝙺𝚒𝚕𝚕𝚞𝚐𝚘𝚗 ☽︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz