Epilog

967 28 18
                                    

dwa miesiące później

31 lipca

— Wszystkiego najlepszego, Axel! — Powiedzieliśmy chórem, trzymając tacę z czekoladowym tortem, który został upieczony poprzedniego przez panią Anderson.

Tamtego dnia miałam na sobie białą przewiewną sukienkę, która mimo, że była typowo letnia, leżała na mnie całkiem elegancko. Już od godziny ósmej rano kręciłam się w domu Andersonów, aby móc uczcić osiemnaste urodziny chłopaka. Jego mama specjalnie przez pół nocy piekła tort, robiąc wszystko, by utrzymać fakt obchodzenia urodzin syna w tajemnicy. On sam nigdy nie czuł, że akurat ten dzień w roku powinien być specjalny. Rosaline wspominała, że dla Axela najważniejszy był czas spędzony z najbliższymi, w tym wyjście na lody. Czasem wychodził też na wieczór gier z kilkoma szkolnymi kolegami, których sama nie kojarzyłam. Jednak w tym roku, planowaniem jego urodzin zajęłam się ja. Chciałam dać mu choć minimalną radość, dlatego przed chłopakiem stał cały dzień randek, połączony z szykowaną w czasie naszych wyjść, imprezą niespodzianką. Z początku pani Anderson nie była przychylna mojemu pomysłowi. Lecz, gdy moja mama zaprosiła ją wraz z dziećmi na noc filmową połączoną z domowym spa, zmieniła zdanie, życząc nam miłej zabawy. Oprócz tego mój plan wymagał zaangażowania w przygotowanie imprezy Faith, Lindy i Ashley, która z przyjemnością zgodziły się, przy okazji zapraszając najbliższe Axelowi osoby. Byłam wdzięczna każdemu, kto przyczynił się do organizacji tego święta. Chciałam, aby Anderson wreszcie mógł poczuć się kochany i pamiętał, że zawsze ma wokół siebie rodzinę i przyjaciół, którzy choćby nie wiem co, zawsze staną za nim murem.

— Zostawcie mnie w spokoju... — wymamrotał, przewracając się na drugi bok.

— Mówiłam, że jest głupi — odezwała się Nina, która wraz z Lewisem skończyła niedawno jedenaście lat. — Nawet w własne urodziny nie chce mu się wstać.

Szczególnie w własne urodziny — podkreślił pierwsze słowo, nawet nie otwierając oczu. — Najlepszym prezentem jest spokój, zapamiętaj młoda.

— Staruszek — prychnęła kpiarsko. — Osiemnaście lat, zaraz emerytura, co?

— Nie pogrywaj sobie — dodał, a ja poczułam rozbawienie ich słownymi przepychankami. — Charlotte? — Usłyszał mnie, a następnie zerwał się z łóżka.

— Jak masz tak na niego działać to możesz u nas zamieszkać — zwróciła się do mnie pani Anderson, przyglądając się nam u progu drzwi. Nie miała ochoty uczestniczyć w budzeniu chłopaka, stwierdzając, że i tak zajmie nam to dobrą godzinę. Ja za to, wraz z rodzeństwem Axela ruszyłam do trudnej akcji. — Może nawet pozwolę wam spać w jednym łóżku, ale... — nie dokończyła, ponieważ została zmuszona do zrobienia uniku przed puchową poduszką. Przewróciłam oczami, doskonale wiedząc, kto nią rzucił. — Ej, to, że masz urodziny nie sprawia, że masz pozwolenie na przemoc! — Dodała, nie kryjąc rozbawienia.

— I cały plan poszedł w łeb — westchnął Lewis.

— Mogę już zjeść ten tort? — Spytała Elena, która udała się tutaj tylko z jednego powodu.

Zaśmiałam się cicho, przejmując od dzieciaków tacę z tortem. Nachyliłam ją w kierunku chłopaka, aby mógł zdmuchnął dokładnie osiemnaście świeczek. Na prośbę pani Anderson odpuściliśmy sobie śpiewanie sto lat. W zasadzie nikomu to nie przeszkadzało, a już szczególnie zaspanemu jubilatowi, który zapewne nawet nie zarejestrował tego faktu.

— Pomyśl życzenie — odparłam, a na jego usta wkradł się podstępny uśmiech. — Tylko jakieś przyzwoite, proszę — dodałam nieco ciszej, aby tylko on mnie usłyszał.

The Video GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz