9. spotkanie

322 14 5
                                    

Per.Mark

Byłem na umówionym miejscu 5 minut przed. Nie wiem jak to się stało, ale podziw dla mnie. Pomimo tego iż byłem wcześnie, bałem się, że coś nie wyjdzie. Gdy tylko rozejrzałem się dookoła zauważyłem Axela, który szedł w moją stronę ściągając słuchawki z uszu.

-Cześć!-powiedziałem pierwszy.
-Hej, nie sądziłem, że będziesz wcześniej- wypowiedział to z lekkim niedowierzaniem.
-Szczerze to ja też- zaśmiałem się.
-Więc, chodźmy się przejść-zaproponował i wszedł do parku.
-Wyglądasz dziś dość poważnie. Coś się stało?- zapytałem zakłopotany.
-Nie mów, że zapomniałeś- spojrzał na mnie i znów wrócił do oglądania drogi przed sobą.
-Huh? O czym zapomniałem?
-O tym, że miałem ci powiedzieć co robiłem. przecież rozmawialiśmy o tym w nocy. Dlatego umówiliśmy się na spotkanie.
-Ah.. ale nie musisz się tym tak przejmować. Powiesz mi jak będziesz chciał, a ja nie zmuszam.
-Tak, tak. A co jeśli powiem, że chce ci to powiedzieć teraz?
-To twoja decyzja. Jeśli jesteś gotowy to śmiało.
-Wiesz, że mam siostrę, która leży w śpiączce.
-Wiem-wtrąciłem na co chłopak spojrzał na mnie srogo.
-Lekarz dzwonił i mówił, że jej stan się polepszył. Ponoć gdy pielęgniarka przyszła ją przebadać, wspomniała o mnie, że nie długo przyjdę ją odwiedzić. Na tą wiadomość ona... Ona.. uśmiechnęła się. Tak jakby spała, jakby miała tylko zamknięte oczy i wszystko słyszała. Odrazu przyszedłem ją odwiedzić. Sam nie mogłem uwierzyć co się stało gdy miałem już wychodzić. Ona powiedziała moje imię. Sam nie wiedziałem co zrobić. Zostałem z nią dłużej. Aż musiałem wracać. Nie mogłem jej zostawić. Rozumiesz, prawda?
-Rozumiem i możliwe, że niedługo ją wybudzą.
-Lekarze dają jej jeszcze rok, a maksimum dwa lata by ją wybudzić.
-To i tak dobrze.
-Bardzo dobrze. Tęsknie za nią już tak mocno, że nie mogę się doczekać- uśmiechnął się, przez co ja również.

Szliśmy tak chwilę w ciszy dopóki nie zauważyłem budki z lodami, goframi i napojami.
-Hej, patrz. Idziemy coś kupić- zaproponowałem sam przyśpieszając tępa, aby dojść tam jak najszybciej.
-Mhm, jasne- dołączył do mnie i lada chwila już staliśmy w kolejce.
-Zamówisz mi?? Proszeee- nie chciało mi się stać w kolejce.
-Ehh.. no dobra. Co chcesz?- zapytał.
-Chciałbym loda włoskiego, średniego o smaku śmietankowo-czekoladowym- zacząłem grzebać w kieszeni- masz pieniądze- chciałem mu dać ale nie wziął.
-Zapłacę- zbliżył się do mnie i szepnął- przecież to randka, nie pozwolę ci płacić, gdy masz mnie obok- zarumieniłem się tylko i poszedłem usiąść na pobliskiej ławce.
Zauważyłem Silvie, która sama już do mnie biegła ze swoim psem.
-Maaaark!- już krzyczała z daleka. Lubię ją, w sumie jesteśmy przyjaciółmi od samego gimnazjum- cześć!
-Siemka Silvia- odpowiedziałem jej wstając.
-Co tutaj robisz? Nie widziałam cię nigdy w parku i to samego. No chyba, że z kimś przyszedłeś.
-A przyszedłem- i tu się zaciąłem, nie wiedziałem co jej powiedzieć "jestem na randce z Axelem"? Nie nie może wiedzieć, ale on zaraz przyjdzie tutaj- jestem z Axelem na spacerze.
-Oh! Serio? Z Axelem? Po co?- jej natura jest dokładnie taka, pyta o każdy szczegół, jaki tylko jej wpadnie w słuch lub oko.
-Taak, omawiamy nową technikę hehe- podrapałem się po głowie.
-Ah! Czekam aż ją przedstawicie całej drużynie.
-Spoczko.
-Mark, trzymaj- podszedł Axel i podał mi loda.
-Oh, cześć Axel- przywitała się Sylvia, a jej spokojny piesek tylko raz zaszczekał i podparł się łapkami na nogach białowłosego.
-Mhm, cześć- pogłaskał psa.
-Sally, nie wolno, tak. Eh.. no cóż idę dalej. Paaa, trzymajcie się.
-Jasne, cześć- odpowiedziałem i pomachałem jej.

Razem siedzieliśmy na ławce i jedliśmy lody.

-Wydaje się, że Sylvia cię lubi- powiedział nagle Axel, patrząc gdzieś naprzeciw siebie.
-Huh?-zdziwiłem się.
-Pewnie ty też-ciągnął spokojnym tonem.
-J-ja? Lubię ją, ale jako przyjaciółkę.
-A ona ciebie chyba nie tylko tak- w tym momencie spojrzał na mnie i wtopił swój wzrok teraz w moje oczy.
-N-nie wiem, nie jestem w jej umyśle. Nie mam pojęcia- byłem zakłopotany.
-A jeśli ci to powie, co zrobisz?-nie mógł odpuścić.
-Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
-A na chwilę obecną, co byś jej powiedział?- wtapiał się coraz bardziej w moje oczy.
-Coś bym po prostu palną.
-Eh.. no dobra- zrezygnowany powrócił wzrokiem naprzeciw siebie.
-Co ty sugerujesz?- zapytałem.
-Nic.. tylko tak sobie myślę- zjadł ostatni kawałek wafelka po lodzie i wstał- idziemy dalej?
-Ah.. tak, jasne- wstałem, jedząc jeszcze loda. Poszedłem za nim.

Szliśmy w ciszy, pomimo to było dość fajnie. Iść z kimś kogo się kocha w parku, patrząc na te wszystkie piękne widoki.
Trochę musiałem zwolnić i iść za Axelem by przepuścić jakąś kobietę z wózkiem i dzieckiem, a Axel skorzystał z tej okazji i skręcił na łąkę pod jakieś drzewo dookoła, którego chodzili ludzie z psami.

Chłopak usiadł pod drzewem i poklepał miejsce obok mnie, więc również usiadłem.
-Mark- powiedział przerywając ciszę- nikt tu nie patrzy- powoli się domyślałem co chciał- moge cię pocałować?
-A-Axel- nie zdziwiło mnie to. Nie czekał na moją odpowiedź i zwinnym ruchem położył swoją jedną rękę na moim biodrze, a drugą na karku. Przyciągną mnie i pocałował. Mogłem poczuć jego pragnienie. Był tak bardzo namiętny. Gdy zabrakło nam tchu oddaliliśmy się od siebie.
-Moge przyjść do ciebie na chwilę?- zapytał ciszej.
-Mhm..-zgodziłem się.

Po paru minutach wyszliśmy z parku i kierowaliśmy się do mojego domu.
Axel wyjął słuchawki i wsadził mi jedną do ucha, a drugą sobie. Usłyszałem piosenkę, którą trochę znałem. Arctic Monkeys- Knee socks. Szliśmy za rękę i co jakiś czas spoglądaliśmy na siebie.

Gdy weszliśmy do środka przyszła moja mama by mnie przywitać, ale się trochę zdziwiła.
-Och.. Dzień dobry Axel, Mark czemu nic mi nie mówiłeś, że będziemy mieli gościa.
-Dzień dobry- odpowiedział Axel posyłając lekki uśmiech mojej rodzicielce.
-Tak wyszło, mamo idziemy do mnie- rzuciłem kierując się do mojego pokoju.
-Jasne, jak coś będziecie chcieli dajcie mi znać.
-Dobrze, dziękuje mamo- zamknąłem drzwi pokoju.
-Więc co chciałeś?- zacząłem.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko podszedł i mnie mocno przytulił.
-Możemy dziś to zrobić?- szepnął mi do ucha.
-H-HUH?- zdziwiłem się tak mocno, że oczy same mi się otworzyły na maksa.
-Prosze- nie odpuszczał.
-A-ale j-ja- sam nie wiedziałem co zrobić, najlepiej to bym się zapadł pod ziemię.
-Mark, proszę- nie puścił mnie z uścisku, a wręcz przeciwnie, przyciągał jak najbliżej siebie się dało.
Z jednej strony- chciałem, dawno tego nie robiliśmy i naprawdę widać jak mu zależy, ale z drugiej- moja mama była w domu, a poza tym jutro była szkoła i jeśli nie mógł bym chodzić to jego wina. Już sam nie wiem.

_______________________
WIITAAAAAM! TO JA! JA ŻYJE!
Dobra, a tak poza tym to taki spoiler, że będzie w następnym rozdziale dość ostro. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i bayyooo~

1/10 || yaoi || Axel x MarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz