5. Ciągle coś wyjaśniać

332 19 14
                                    

Per. Mark

Wchodząc do kuchni zostaliśmy przywitani ciekawskim wzrokiem.
-No synku przyznaj się co tam robiliście?
-Nic nie robiliśmy. Mark postanowił mi opatrzeć rany po treningu- odpowiedział Axel zgodnie z prawdą.
-No właśnie potem tak jakoś wyszło, że musiałem przejść do rękoczynów.
-Mark! Jak to tak! Do gościa z rękoma?
-Nie o to chodzi..- wtrącił Axel- nie lubię wody utlenionej więc chciałem się bronić, ale to lekarstwo więc nie miałem wyboru.
-Rozumiem, teraz jedzcie zaraz wystygnie.-wtrącił tata.
-Dobrze.
-A co Axel tak źle było na treningu?- ciągnęła moja mama.
-Nie, tylko wymyśliliśmy nową technikę i próbowałem ją wykonać, ale coś się nie udawało.
-Mhm...dobrze to już jedz, jedz.

Po skończonym posiłku Axel powiedział, że musi już iść. Więc postanowiłem go odprowadzić.
Otworzyłem drzwi i podszedłem do bramki powoli ją uchylając.
-Evans-usłyszałem głos chłopaka.
-Tak?
-Bo chyba nawet ci nie mówiłem, alee...-przedłużył co jeszcze bardziej mnie zaciekawiło- ymm.. dziękuję ci.
-Ach! Nie ma za co- podrapałem się po głowie nerwowo- mam nadzieję, że szybko się zagoi.
-Mhm.. ja też, ale teraz już naprawdę muszę iść.
-Jasne- nie wiedziałem kiedy, ale go przytuliłem. Poczułem jak chłopak niepewnie kładzie swoje ręce na moich łopatkach. Byłem trochę zdziwiony sytuacją. Po pierwsze nie wiedziałem że go w ogóle przytuliłem nawet mi to przez myśl nie przeszło, a po drugie on odwzajemnił uścisk i mnie nie popchnął.
-Evans? Długo tak będziesz mnie jeszcze trzymał?-usłyszałem co wyrwało mnie z zamyśleń.
-Ach.. przepraszam- odskoczyłem raptownie.
-Mhm.. spoko. Dobra idę do jutra!-machnął mi wychodząc za bramkę i idąc na wprost ulicy po chodniku.
-Paaa trzymaj się!- krzyknąłem na co dostałem znak kciuka w górę.

Tak teraz zamierzam zasnąć..
Nie czekaj nie!! Nie mogę! Przecież Axel powiedział do jutra!
A jutro jest znowu trening i znowu się skaleczy! Nie mogę do tego dopuścić, ale mu obiecałem już go nie zatrzymywać.. to będzie bolało..

Nowy dzień. Oznacza to moje załamanie.. jak ja mogłem do tego dopuścić by Axel za wygraną jest gotów się poświęcić. Nie będę mógł na to patrzeć. Mój błąd.. nigdy sobie tego nie wybaczę..
Czy to, że przeze mnie chłopak jest gotowy się zabić to oznacza, że jestem mordercą z wyrzutami sumienia? Znaczy jeszcze nikogo nie zabiłem.. no jeszcze bo dziś skończy tak pewnie Axel, a ja nic nie poradzę.. może znowu się uda go namówić.. mam nadzieję, że tak.

Szybko ubrałem mój strój piłkarski wziąłem torbę z wodą i czymś na przebranie. Ale tym razem wziąłem jeszcze wodę utlenioną i plastry, jestem tego przekonany, że się przyda.

Idąc w stronę boiska spotakłem parę osób po drodze to szliśmy razem. Dochodząc do boiska zauważyłem tam już parę osób. Oczywiście, że Axel tam już siedział. Akurat rozmawiał z Jackiem chyba o technice.
Wbiegłem na boisko i przywitałem się ze wszystkimi, tak samo jak oni ze mną. Przystąpiliśmy do treningu. Każdy robił to co musiał. I oczywiście biało włosy znów ćwiczył swoje salto. Kiedy spojrzałem na niego to akurat się wybijał ale musiałem się skupić na bramce, a zanim się obejrzałem znów skoczył. Jest szybki.. po paru dobrych minutach postanowiłem zrobić ze wszystkimi przerwę. Wiadomo, że szybko pobiegłem do Axela. Widać, że lepiej mu wychodziło, bo miał mniej ran.. w sumie jak narazie..
-Axel. Udało się za którymś razem?-zapytałem.
-Tak, narazie tylko raz- odpowiedział już lekko się uśmiechając.
-To dobrze. Jeszcze takie dwa razy spróbuj i będzie opanowane.
-Też tak myślę- zgodził się.
Ja natomiast i tak musiałem to zrobić.
Wyjąłem z mojej torby wodę utlenioną i plastry. Na co chłopak spojrzał na mnie.
-Nie, narazie nie widzę potrzeby- szybko powiedział odsuwając się.
-Axel nooo.. ale masz rany otwarte, jeżeli znowu spadniesz to wda się zakażenie i skończysz bez nogi!
-Nie tak szybko- odsunął się jeszcze bardziej.
-Axel! Stój. Nie można tak! Serio mówię!
-Ja też!- powiedział i uderzył o słup, który podtrzymywał most. Możliwe, że mi pomógł.
Wykorzystałem moment kiedy chłopak stał zdezorientowany nie wiedząc w co uderzył. Podbiegłem i szybkim ruchem otworzyłem buteleczkę.
Miałem już zakraplać ranę kiedy biało włosy znowu zaczął się szarpać.
-Evans! To nie jest śmieszne! Puść mnie.
-Axel, wtedy przeżyłeś to teraz też.
Chłopak zamilkł co pozwoliło mi odkazić ranę ręku.
-Ty mnie kiedyś zabijesz- mruknął pod nosem przez co lekko uderzyłem go w ramię.
-Wręcz przeciwnie! Będę ratować ci życie- zaśmiałem się.

Udało mi się opatrzeć wszystkie widoczne rany. Nie wiem czy należy też zobaczyć jakieś pod koszulką.. wiem to może zabrzmieć dziwnie, ale jak opatrywać rany to wszystkie.. poza tym to dla jego zdrowia.
-Skończyłeś?- zapytał kiedy nakleiłem ostatniego plasterka.
-Myślę, że trzeba jeszcze opatrzeć ci plecy i klatkę piersiową...- zawstydiłem się.
-A ja myślę, że nie ma takiej potrzeby.
-Ale ja nalegam!
-Trudno.
-Nooo! Nie bądź taki złośliwy dla swojego życia.
-Co? Jak dla swojego życia?
-No jak nie dasz się w pełni wyleczyć to możesz skończyć bez życia, bo wiesz zaka- nie dokończyłem.
-Dobra już niech ci będzie- wtrącił nie chętnie zdejmując koszulkę.

Jednak chcę przypomnieć, że jesteśmy na poboczu boiska, widoczni bardziej niż słońce w lato. Nie ma się co dziwić, że drużyna widząca Axela zdejmującego koszulkę przede mną zaczęła komentować to jak: uuuuu, gorzkooo, co się tam dzieje, halo a co z treningiem, jesteście jeszcze na terenie publicznym!
Zrobiło mi się głupio, bo nie wiedziałem co odpowiedzieć, ani w ogóle jak zareagować. Ostatecznie postanowiłem dokończyć swoją robotę jako pielęgniarka i miałem zamiar iść wytłumaczyć wszystko drużynie, ale Axel mnie zatrzymał i szepnął do ucha.
-Za to jesteś mi winny przysługę.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć tylko spojrzałem na niego i kiwnąłem głową na zgodę. Nie wiem co to może być..

Udało mi się wyjaśnić dla wszystkich co tam naprawdę się działo i mogliśmy dokończyć nasz trening, tym razem sukcesem.

Poczekałem, aby wiedzieć, że wszyscy poszli do domów i sam zacząłem się już zbierać. Poza tym, że nie zauważyłem Axela, który tylko dopowiedział mi, że będzie jutro czekał o 16 pod drzewem na górce gdzie zawsze trenuję z oponą moją obronę.

Chyba chodziło o tą przysługę. Zaczynam się bać co wymyślił..

__________________
Momenty które są najpiękniejsze dzieją się o godzinie o której to pisze mianowicie 1:40... Ale ogółem to dzięki za przeżycie do tego rozdziału i mogę dać podpowiedź do tej przysługi to, to że będzie się działo oj tak, tak (•√•)
Bayyy~

1/10 || yaoi || Axel x MarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz