Anya nienawidziła geografii.
Był to jeden z niewielu przedmiotów, gdzie ściąganie było wręcz niemożliwe. Potrafiła, bowiem tylko czytać myśli innych. Nie umiała, jednak odczytywać obrazów. Dotychczas, mimo dużych braków w wiedzy, jakoś udało się jej przetrwać i zdać.
Ale tym razem jej przyszłość jako uczennicy Akademii, zawisła na bardzo cienkim włosku. Mimo, że nauczyciel tego przedmiotu był miłym i cichym człowiekiem, nawet on zaczynał tracić cierpliwość.
— Tak tępej uczennicy to nie mieliśmy w naszej akademii od bardzo dawna — powiedział przy wszystkich pozostałych uczniach. Na Anyi takie słowa nie robiły już żadnego wrażenia. Pogodziła się z tym, że los nie obdarzył jej najbystrzejszym umysłem. Znała swoją wartość i słowa nauczyciela nie mogły podważyć jej samooceny. — Jeśli nie poprawisz, będę musiał dać ci Tonitrusa.
Anya pobladła, po tylu latach posiadała już ich cztery. Każdy kolejny sprawiłby, że jej misja byłaby jeszcze bardziej zagrożona. Wyszła z sali przygnębiona.
— Naprawdę powinnaś się więcej uczyć — powiedział Damian. — Jak chcesz mogę ci pomóc.
— Panicz, to jednak jest genialny — powiedział przydupas numer dwa. — Będzie pomagał bezinteresownie takiej idiotce.
Nie mógł jej bronić, bo to by tylko pogorszyło sprawę. Zresztą, nie zamierzał jej pocieszać, bo przecież nie stało się nic złego. Pewnie i tak by się ze mnie śmiała, pomyślał nie mogąc sobie wyobrazić, by Anya kiedykolwiek potrzebowała pocieszenia.
— Dzisiaj po lekcjach w bibliotece? — zaproponowała Beth. — Anya bardzo chętnie przyjdzie.
Nim dziewczyna zdążyła wyksztusić z siebie choćby jedno słowo, wszystko było już ustalone. Przyjaciółka osobiście dopilnowała, by Anya znalazła się na miejscu o czasie.
— Będziesz mi jeszcze dziękować — oznajmiła na pożegnanie, gdy na horyzoncie pojawił się Damian.
Nauka była straszna. Anya nie miała złudzeń, że to nie będzie miło spędzony czas, bo już wcześniej zdarzało się jej uczyć z Damianem. Chłopak był surowym nauczycielem. Dziewczyna miała wręcz wrażenie, że jest on sadystą. Anya nie wytrzymała i uderzyła go podręcznikiem. Damian wyrwał jej książkę z ręki.
— Ogarnij się! — powiedział wściekły. — Usiądź prosto i skup się na tym, co mówię!
Dziewczyna nigdy nie widziała go w takim stanie. Był zdecydowanie bardziej przerażający od Loida.
Widząc jej lęk, usiadł i powiedział spokojnym głosem:
— Ja się po prostu martwię o twoją przyszłość.
Przedziwnym było to, że gdy tylko znajdowali się sami we dwójkę, Anya nigdy nie musiała czytać jego myśli, bo zawsze pokrywały się z tym co mówił. Jej moc stawała się bezużyteczna w jego otoczeniu. Jak miała wiedzieć o co mu chodzi, gdy nie mogła poznać prawdziwej prawdy?
A może on wie o mojej mocy i odkrył sposób by się przed nią ukrywać?
— Ale po co? — zapytała. — Mógłbyś, przecież robić wiele ciekawszych rzeczy.
Westchnął głęboko.
— Mam u ciebie dług, którego pewnie nie spłacę do końca życia — oznajmił. — Ratowałaś mi życie tyle razy, że nie wypłacę się do końca życia.
— Ale uderzyłam cię też w twarz.... przypadkowo podpaliłam włosy...zniszczyłam... — zaczęła wyliczać wszystkie sytuacje, w których wyrządziła mu krzywdę. (Oczywiście, nigdy niespecjalnie)
CZYTASZ
Orzacha podziemna [spy x family ff]
FanficOrzacha podziemna, orzech ziemny, orzech arachidowy, fistaszki (Arachis hypogaea L.) - gatunek roślin z rodziny bobowatych. Pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie zaczął być uprawiany na przełomie trzeciego i drugiego tysiąclecia p.n.e. Obecnie szero...