Yor nienawidziła swojej pracy. Zabijanie ludzi nigdy nie sprawiało jej przyjemności, ale ostatnimi czasy zupełnie przestała czuć swoje powołanie. Była już tym wszystkim zmęczona. Przez tyle lat zlikwidowała zapewne setki złych ludzi, a na ich miejsce przybywali kolejni. Nie miała już zapału, by walczyć o lepszy świat. Chciałaby po prostu odpocząć. Usiąść jak normlany człowiek przy obiedzie z rodziną, nie musząc martwić się o to, czy dostatecznie dobrze zakryła swoje rany na nodze. Zresztą, co najgorsze, miała wrażenie, że nie jest już tak silna jak kiedyś.
— Może to już czas, bym odeszła na emeryturę? — zapytała nieśmiało swojego szefa. Po wczorajszej rozmowie z Anyą zaczęła snuć naiwne marzenia o życiu na emeryturze.
— Tylko jeśli znajdziesz godne zastępstwo — odparł. — Twoja córka mogłaby się nadawać... Z tą jej uroczą buźką...
Yor pobladła. Nigdy nie chciałaby, by Anya musiała przechodzić przez to, co ona.
— Nie, ona się nie nada — odpowiedziała i zapytała. — To, co za zlecenie mamy dzisiaj?
Wszystko przebiegało według schematu. Ta praca już dawno zaczęła ją po prostu nudzić. Ale przez to właśnie zaczęła popełniać coraz więcej błędów. Ledwo co udało się jej zatamować krwawienie dużej rany na brzuchu. Gdy znalazła się w domu z trudem starała się przygotować obiad. Wiedziała, że nie może zemdleć, bo wtedy na pewno odkryją przyczynę jej złego samopoczucia. A to bardzo trudno będzie wyjaśnić w normalny sposób.
— Ciężki dzień w pracy? — zapytał retorycznie Loid, gdy wrócił. — Powinnaś pójść do lekarza, nie wyglądasz najlepiej.
— Uwzięliście się na mnie, żeby przypominać mi jak staro wyglądam?! — zapytała zrozpaczona. — Tak ja też zauważyłam tę zmarszczkę na czole...
— Yor — zwrócił się do niej poważnym tonem. — Ty zawsze jesteś piękna.
Ten prosty komplement, sprawił, że zarumieniła się. Minęło tyle lat odkąd się poznali, a jego słowa, wciąż wywierały na niej takie wrażenie.
Usiedli razem przed telewizorem i obejrzeli kolejny odcinek tej idiotycznej komedii. Anya zupełnie nie rozumiała, jak oni mogą to oglądać.
Loid zaczął przygotowywać kolację.
Nigdy nie przypuszczano, że Królestwo Northlis będzie znaczyło cokolwiek na arenie międzynarodowej. Dlatego Loid nie zagłębiał się w ten temat. Zaginiona przed laty księżniczka. To był temat, którym wszyscy żyli czternaście lat temu. Ale teraz, z jakiegoś powodu postanowiono do niego wrócić.
Yor upuściła gazetę, która upadła wierzchem do zdjęcia przedstawiającego rodzinę królewską. Miała czarne włosy.
Ale ten idiotyczny uśmiech. Oboje znali tylko jedną osobę, która się tak uśmiechała.
— A więc stąd wzięła ten uroczy nawyk uśmiechania się w bardzo szeroki sposób? — zapytała Yor pokazując zdjęcie.
Loid zaśmiał się.
— Najwyraźniej tak — odparł. — Kto by przypuszczał, że nasza Anya sięga po gazety?
Ale to wytłumaczenie nie uspokoiło kobiety. Dotknął jej ramienia.
Zaśmiała się nerwowo. Tak bardzo chciałaby poznać prawdę.
— Jestem zmęczona — oznajmiła. — Pójdę się położyć.
I po tych słowach udała się do swojego pokoju, aby wypłakać się w poduszkę. Takie sytuacje zdarzały się już wcześniej wiele razy. Nie znaczyło to, jednak, że przestały na nią wpływać. O, nie. To zawsze bolało. Miała nawet wrażenie, że z każdą kolejną rocznicą, jego tajemnice coraz bardziej bolały.
Ale jak możesz oczekiwać od niego braku sekretów, skoro sama jesteś Królową Cierni?
Właśnie. Gdyby sama nie miała sekretów, które bała się ujawnić, już dawno poprosiłaby go o szczegółowe wyjaśnienia.
Ale nie mogła mu powiedzieć kim naprawdę jest.
***
Loid chciał jej to wszystko wyjaśnić. Kiedyś nawet strzelił mu do głowy szalony plan, aby wszystko jej wyjawić.
— Yor od tylu lat doskonale gra doskonale swoją rolę... Może to czas, abyśmy również wdrożyli ją w nasze szeregi?
Handlarka spojrzała tylko na niego rozbawiona i nic nie odpowiedziała. Widząc jej minę doskonale rozumiał, jak idiotyczna była jego prośba. Nawet jeżeli doskonale grała wyznaczoną jej rolę — nie miał pewności jak zareaguje, gdy pozna jego prawdziwe motywy. Zawsze istnieje ryzyko, że mogłaby mnie znienawidzić.
Odgłos czajnika wyrwał go z zamyślenia.
Herbata.
Po tylu latach razem tylko tyle mogę dla niej zrobić.
Ale, gdy siedzieli tak razem i pili herbatę — miał wrażenie, że wiedzą o sobie wszystko. Byli po prostu dwójką ludzi, którzy kłócili się o to, która postać w serialu jest najlepsza.
***
Anya spodziewałaby się wszystko, ale z pewnością nie tego.
— Dobrze się czujesz? — zapytała patrząc na niego. — Wiesz, że jest trzecia w nocy? Słabo wyglądasz, powinieneś iść spać.
Damian właśnie wyprowadzał na spacer swojego psa. To, że go zauważyła stojącego pod oknem jej domu, udało się tylko, dlatego, że nie mogła zasnąć, bo martwiła się o Yor.
— Właśnie policzyłem pięćset dwanaście całek — oznajmił poważnym tonem. — I jeżeli czegokolwiek dzięki temu się nauczyłem to...
Ten jeden raz, jego myśli były bardzo jasne. Czymkolwiek te całki nie były, sprawiły, że kompletnie oszalał.
— Umiem czytać w myślach — przerwała mu.
Czekała na ten moment całe życie. Marzyła o tym, by wreszcie mogła podzielić się swoim utrapieniem z kimś innym niż Bond. Nigdy nie spodziewała się, jednak, że wypowiedzenie tych słów będzie takie proste.
Damian patrzył na nią w milczeniu. Anya wejrzała w jego myśli, lecz to, co tam usłyszała było kompletnym chaosem. Przecież zawsze się tego spodziewałem... Czy ona kompletnie zwariowała? Ale miałoby to sens...
Spojrzał jej prosto w oczy. Czyli, że teraz już nie muszę do ciebie się odzywać?
— Jeśli nie chcesz — odparła. — Ale lubię twój głos.
— To jest takie nie fair, że to działa tylko w jedną stronę — odpowiedział starając się nie myśleć o słowach, które powiedziała. — Nie ma jakiegoś sposobu, by się tego nauczyć?
Pokręciła głową.
— Raczej nie — odpowiedziała. — Gdyby tak było pewnie już więcej osób, by o tym wiedziało. Najwyraźniej eksperyment się nie powiódł...
Damian uważał to za całkowicie szalone. Nie rozumiał, jak ludzie mogą wpaść na pomysł, by robić tak okropne rzeczy.
— Spędziłeś cały piątkowy wieczór na zadaniach z matematyki — stwierdziła Anya. — To ty tu jesteś najbardziej szalony.
![](https://img.wattpad.com/cover/328946963-288-k764748.jpg)
CZYTASZ
Orzacha podziemna [spy x family ff]
FanfictionOrzacha podziemna, orzech ziemny, orzech arachidowy, fistaszki (Arachis hypogaea L.) - gatunek roślin z rodziny bobowatych. Pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie zaczął być uprawiany na przełomie trzeciego i drugiego tysiąclecia p.n.e. Obecnie szero...