2. Ona wie

249 24 30
                                    

POV Drew:

Budzę się po usłyszeniu krzyków rodziców zza drzwi. Jeszcze nie wyjechali? Na Rosy, to męczące.

Biorę telefon do ręki i odblokowuje go by sprawdzić godzinę. Wyświetla się 4:38. Nie wiem jakim cudem jest aż tak jasno. Słońce dobija się do mojego pokoju przez szyby zasłonione zasłonami. To akurat jest dziwne, bo czasem o 5:00 jest ciemniej niż teraz.

Mam trochę czasu by pójść do szkoły, bo zwykle wstaje o 6:30 ale rodzice się dziś wyjątkowo głośno awanturowali. A o co? Otóż o to, że ojciec za mało zarabia. Tysiąc za godzinę to przecież za mało, co nie? Eh, mam dość. Wzdycham i wstaje z łóżka jeszcze okrywając się kocem. Nie chcę iść do szkoły, nie chcę znowu mieć wyrzutów sumienia ignorując chłopaków, a tym bardziej Jake'a. Zerwałem z Zoey, prawdopodobnie też Lia nie będzie się do mnie odzywać, w końcu są "Best Friends".  Jake to już pewnie się brzydzi na samą myśl o mnie, biorąc pod uwagę, że nie odpisałem na jego wiadomość. Ale co niby miałem mu odpisać? "Nie, sory ale mam obsesje na twoim punkcie więc nie"? To takie głupie.

Zakładam mój codzienny outfit składający się z czarnej bluzy, szarych spodni, mojego drogiego zegarka i czarnych butów. Do kieszeni bluzy wkładam też AirPodsy w opakowaniu. Wypadałoby wziąść też cokolwiek do szkoły, więc wkładam do plecaka kilka losowych zeszytów, książek i piórnik. Nie obchodzi mnie, że nawet nie wiem co wziąłem. Najwyżej zgłosze nieprzygotowanie lub dostanę 1. Nie obchodzi mnie to, tak samo jak ja nie obchodzę moich rodziców.

Uchylam okno by się trochę przewietrzyło pod moją nieobecność.
Wszystko mi zajęło 23 minuty, więc jest 5:01. Po prostu postoje sobie przed szkołą, wielka mi rzecz. Zakładam plecak na jedno ramię, biorę telefon w ręke i wychodzę.

Matka i ojciec byli zbyt zajęci by mnie w ogóle zauważyć. Szczęście, że tak było bo gdyby nie to to pewnie przyszedłbym do szkoły w siniakach. Chwilę wcześniej też wziąłem kluczyki do mojego samochodu, jak to zwykle robię. Wchodzę do środka i jadę w stronę szkoły.

CHWILE PÓŹNIEJ

No i jestem przy szkole. Brawo ja, jestem prawie 3 godziny przed startem lekcji. Siadam na ławce i przewijam tiktoki. Gdy tylko pomyśle o czymkolwiek innym niż telefon, odpycham od siebie tę myśl. Chcę przynajmniej na chwilę, odciąć się od świata.

POV Jake'a:

Wychodzę z domu i idę do szkoły. Tak, idę. Nie jadę. Mimo, że mam już prawo jazdy od dość długiego czasu chcę się przejść. Muszę oczyścić umysł. No i też nie chcę czekać pod szkołą bez celu.

Jest 6:00 więc normalnie wstałbym dopiero za kwadrans(15 min.). Dochodzę na miejsce w okolicach 7:00.

Jeszcze została godzina ale może będzie ktoś w klubie. Próbując się dostać do drzwi wejściowych zauważam Drew. Siedział sam gapiąc się w telefon. Szkoda mi go było, stracił właśnie swoją dziewczynę i to bardzo boli. Wiem, że mnie nienawidzi ale chcę go jakoś wesprzeć. Wydaję mi się, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele sobie pomagają. Podchodzę bliżej do niego. Dalej mnie nie widzi. Postanawiam usiąść obok. Hah, teraz widzę czemu mnie nie widzi. Ma słuchawki w uszach więc pewnie nie słyszał moich kroków. Z własnego doświadczenia wiem, że będzie słyszał jak coś do niego powiem.

Jake: Drew?

- Mówię do niego delikatnie. Jak mnie widzi gasi telefon i chowa go do kieszeni. Bawi się trochę palcami i patrzy się w inną stronę.

Jake: Wszystko w porządku?

- Przysuwam się bliżej niego ze smutnym wzrokiem. Czuje, że się lekko zarumieniłem. I niestety wiem czemu. Drew nerwowo odwraca wzrok. Milczy. Siedzimy tak przez kilka sekund, które zdają się trwać wieczność. Teraz ja również na niego nie patrzę.

"Co to za uczucie?" | Drake Polski Fanfik | The Music FreaksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz