Przemierzała szybko chodnikiem w stronę przystanku autobusowego przy którym miała spotkać się z tajemniczym Nicholasem. Chłopak wzbudzał w niej wiele sprzecznych emocji. Miała dość nachodzenia przez niego i wtrącania się w nie swoje sprawy. Nie wiedziała czego chce i co od niej potrzebuje, ale miała nadzieje, że za niedługo zniknie z jej życia, raz, a na zawsze.
Kątem oka widziała już miejsce spotkania i chłopaka opartego o czarne auto. Ubrany był w czarną jeansową kurtkę z futerkiem, a włosy jego żyły własnym życiem. Stał jakby nigdy nic. Nic go nie ruszało, a dziewczyna miała ochotę wydrapać po oczy swoimi długimi paznokciami. Podeszła bliżej chłopaka i aby on ją usłyszał krzyknęła. Była zła, nie to złe określenie. Była cholernie wściekła.
— Czego ode mnie chcesz? — Zapytała się szorstkim głosem, a chłopak obrócił się do niej, a na twarzy pojawił mu się grymas. Przeleciał po niej spojrzeniem i uniósł prawy kącik ust do góry.
— Po pierwsze grzeczniej, a po drugie mogę ci wcale nie pomagać więc to doceń. — Dziewczyna na te słowa parsknęła gorzkim śmiechem.
— Ja nie potrzebuje twojej pomocy, jestem na tyle samowystarczalna, że sama dam sobie radę. — Założyła rękę na rękę i przechyliła głowę w lewo. — Nie mam czasu więc się streszczaj. — Otworzyła szerzej oczy i dłonią popędziła chłopaka. Miała własne rzeczy do zrobienia, a nie chciała tracić czasu na jakiegoś durnia, który spędzał jej sen z powiek.
— Mam nadzieję, że ostatnio posłuchałaś mojej prośby, abyś sama się nie pałętała po mieście ale po wczoraj sądzę, że nie. — Odbił się od karoserii podchodząc bliżej dziewczyny.
— Dobra przerywając ci, mam jedno pytanie. — Chłopak uniósł brew i ręką pokazał dziewczynie, że może mówić, ale ona tylko wywróciła oczyma. — Kim ty w ogóle jesteś i skąd się urwałeś?
— Powiedzmy, że jestem znajomym twojej zmarłej siostry, który chce ci pomóc. Taka wersja pasuje? — Zapytał, a Fallon jedynie westchnęła bo za dużo to jej nie mówiło.
— Niezbyt ale kontynuuj swoją przemowę. — Dziewczyna powiedziała ironicznie i założyła ręce na siebie, opierając się o słup przystanku autobusowego.
— Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie ale wiedz, że sytuacja jest naprawdę ciężka i wszystkie podejrzane rzeczy się ze sobą łączą. Dobrze, że w tej kwestii jesteś dociekliwa ale musisz uważać na każdy swój ruch bo jesteś śledzona. Każdy twoje posunięcie jest obserwowane przez ludzi, którzy tylko czekają na twój błąd. Strzeż się wszystkiego co możesz i nie chodź po mieście gdy tego nie potrzebujesz bo prawda jest taka, że nigdzie nie jesteś bezpieczna. — Nicholas wypowiedział swój monolog, a dziewczyna tylko wykrzywiła wargi w grymasie, bo nie wiedziała o jakie niebezpieczeństwo chodzi, kiedy to ona nigdy nie wpadała w żadne kłopoty.
Jeszcze nie teraz, ale w krótce miał nastać czas, kiedy to normalność będzie tylko piękną przeszłością.
— Niezbyt rozumiem o co chodzi, ale raczej niczego złego nie zrobiłam, aby obawiać się o swoje życie. — Szatynka wstała z ławki i stanęła przed wysokim brunetem. Spojrzała mu w oczy i zmrużyła je przez padające na nią słońce.
— Ty nie ale twoi bliscy już tak. — Fallon otwierała buzię by coś powiedzieć, ale chłopak jej przerwał. — Nie pytaj o nic więcej bo nic ci nie powiem.
— Każesz mi tu przychodzić, paplasz o bezpieczeństwie, a sam jesteś niebezpieczny. Plus zostawiasz milion pytań do. — Uśmiechnęła się sztucznie i odwróciła się by odejść.
— Ale ja jeszcze nie skończyłem! — Krzyknął chłopak.
— Ale ja już tak! — Odparła dziewczyna.