1

120 11 0
                                    

Jisung patrzył się na krajobraz, który szybko się zmieniał. Autem trzęsło, a on sam nie przejmował się tym. Miał mieszane uczucia. Może i to był początek czegoś nowego, ale po co mu to? Skoro w Incheon zostawił przyjaciół, wspomnienia i już byłego chłopaka, do którego nadal coś czuł. Jednak postanowili zerwać ze względu na jego przeprowadzkę. Nie chcieli, aby powstał konflikt między nimi z powodu związku na odległość. Wiedział również, że nie ma nic do gadania, ale był zły, że jego rodzice się rozwiedli, a mama dostała lepszą pracę w stolicy. I to właśnie z kobietą wyjechał z miasta, w którym się wychował. Na całe szczęście ojciec zapewniał, że zawsze przyjmie go pod swój dach oraz już zaprosił go na wakacje zimowe do siebie.

Z gonitwy myśli wyrwała go biała kulka sierści, która domagała się atencji. Mały piesek zaczął trącać jego dłoń pyszczkiem chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nastolatek lekko się uśmiechnął biorąc pupila na kolana. Cieszył się, że chociaż jego zwierzę go nie opuściło. Bbama była z nim już długo. Czasem nawet miał wrażenie, że rozumie co do niej mówi.

-Wszystko dobrze Jisung? - usłyszał nagle kobiecy głos z boku. Zwrócił głowę w stronę rodzicielki. Niby nic się nie zmieniło, ale widok jej dłoni bez obrączki był dziwny. Nastolatek mruknął potwierdzająco dalej głaszcząc swojego pupila - Jisung, ja... Przepraszam, że tak wyszło... Wiem, że wolałbyś zostać w Incheon, ale tata musi się ustatkować. Nie będzie dał rady narazie cię utrzymywać, dopóki nie znajdzie lepszej pracy. Ale obiecuje, że masz wolną rękę, gdy tylko tata stanie na nogi. Okej? - z pytaniem posłała ciepły uśmiech dla syna. Rozumiał ją, ale nie mógł przestać być zły na taki obrót spraw.

-Jasne mamo...

-Nie martw się synku, będzie dobrze - rzekła troskliwie jedną ręką czochrając jego brązowe kosmyki - O patrz! - powiedziała, a wzrok chłopaka powędrował do znaku informującego, że znaleźli się w Seulu. Nie chciał tu być, ale jednocześnie z zafascynowaniem oglądał architekturę miasta - Będziesz chodził do tej szkoły - powiedziała po chwili kobieta, gdy mijali placówkę edukacyjną. Była ogromna w porównaniu do jego szkoły w Incheon. Jeszcze tam ani razu nie był, a już się bał. Nic nie mógł poradzić na jego lęk społeczny, z którym borykał się już długi czas.

Po 20 minutach dojechali do osiedla, gdzie stały domy jednorodzinne. Pani Han zaparkowała przed jednym z nich. Niczym się nie różnił od pozostałych. Płot był trochę zniszczony, a trawa w ogródku wymagała skoszenia. I o ironio wiedział, że to on będzie musiał to zrobić. Wzięli swoje rzeczy i już po chwili znaleźli się w domu. Trochę kurzu i pajęczyn. Jisung wiedział, że jego mama urządzi jeszcze dzisiaj wielkie sprzątnie, a jego upragniony odpoczynek przejdzie koło nosa. I się nie mylił. Zaraz po rozejrzeniu się po całym domu zaczęli sprzątnie. Na całe szczęście nie zajęło im to dużo czasu, dzięki czemu chłopak poszedł do swojego nowego pokoju. Był nijaki, ale planował następnego dnia po szkole iść i kupić potrzebne rzeczy do udekorowania jego czterech ścian. Bez zastanowienia wyjął laptop i opadł na łóżko. Już chwilę potem dołączył do wideo rozmowy.

-O! Sungie! - usłyszał dziewczęcy głos

-Cześć Mina!

-Jak czuje się nasza ofiara losu? - powiedział jeden z chłopaków widocznych u niego na ekranie

-Nie dobijaj Allen. Ja chce już wracać do Incheon - jęknął na co jego przyjaciele wybuchli śmiechem, a on jedynie przewrócił teatralnie oczami

-Będzie dobrze Sungie! - powiedział chłopak, który był mocno rozpikselowany i ścinało go - Fighting!

-Sprawdź połączenie Daehwi - powiedziała Mina przez śmiech - A co do ciebie Sungie, to Dae ma rację. Nie przejmuj się, a jeśli coś się stanie to masz nam wszystko relacjonować

-Jasne noona! Obiecuje - powiedział unosząc na wysokość twarzy dłoń z wystawionym małym placem

-Może nawet znajdziesz sobie kogoś - powiedział z cwanym uśmiechem chłopak, który dołączył do rozmowy najpóźniej

-Sunwoo! - krzyknęli wszyscy na raz

-No co?! Przydałby mu się ktoś, a po zerwaniu Ji nie trzyma się najlepiej

-Dobijasz wiesz? - powiedzial brunet wywołując kolejną falę śmiechu - A Eric się trzyma? - zapytał nagle co wprawiło jego przyjaciół w lekkim zaklopotanie

-Wiesz Ji... - zaczął Allen drapiąc się po karku - On...

-Po prostu każdy przechodzi rozstania inaczej i nic na to nie poradzimy - dokończył za niego Sun - A Eric radzi sobie na swój własny sposób

-Oh...

-Nie przejmuj się Ji! Bo jak zaraz się nie uśmiechniesz to przyjadę do Seulu i wbije ci trochę rozumu do tego pustego łebka! - powiedziała dziewczyna grożąc palcem dla nastolatka, czym wywołała napad śmiechu u każdego

Brunet nie widział swoich przyjaciół ledwo ponad sześć godzin, a już za nimi tęsknił. Czuł się jakby siedział w Seulu już dobre kilka tygodni. Nie do końca wiedział jak ma zamiar tutaj przeżyć, ale wiedział jedno, chciał jak najszybciej wrócić do Incheon.

His Jail || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz