4

46 7 0
                                    

Przekraczanie progu szkoły było najnormalniejszą czynnością w życiu. Lecz Han przekonał się, że wcale tak nie jest, gdy zaadoptowało cię szalone duo starszych chłopaków. Jak co dzień na placu szkoły szedł ze słuchawkami na uszach, gdy nagle poczuł ciężar na plecach, którym był nie kto inny jak Changbin. W myślach brunet widział jak upada na twarz i rozkwasza ją sobie na kwaśne jabłko. Tak by było gdyby, nie blondyn, który złapał Jisunga i Seo.

-Czemu chcesz mnie zabić hyung? - zaśmiał się Jisung  zrzucając z pleców starszego. Nagle radosną atmosferę trójce chłopców przerwała czyjaś obecność. Wysoki chłopak idąc szturchnął mocno Hana, który od razu posłał mu mordercze spojrzenie - Coś się mówi palancie!

-A tak - powiedział odwracając się. Jego twarz ozdabiał zadziorny uśmiech - Nie stój na mojej drodze pokrako. - po swoich słowach zaśmiał się i odszedł zostawiając bruneta w osłupieniu, a jego dwójkę przyjaciół w złości

-Dupek. - mruknął Han pod nosem masując bark. Nie bolało go jakoś mocno, ale Jisung nienawidził osób, które nie mają szacunku do innych.

-Nie przejmuj się nim - powiedział Changbin obejmując młodszego ramieniem - Hyunjin już taki jest, a poza tym może być zestresowany dzisiejszym meczem

-Może, ale z jakiegoś powodu się z nim zadajesz - mruknął uszczypliwie Chan krzyżując ręce na klatce piersiowej. Gdy Seo otwierał usta, aby odgryźć się przerwał mu radosny krzyk imienia jego młodszego przyjaciela

-Hejka Jisung! - gdy trójka znajomych odwróciła się zobaczyli idącego szybkim krokiem blondyna

-O! Cześć Felix - powiedział Han uśmiechając się do piegowatego

-Chciałem zapytać czy wpadniesz dzisiaj do mnie?

-No w sumie mogę, a będzie ktoś jeszcze?

-Seungmin i Jeongin

-To będę - powiedział tym samym wywołując pozytywną reakcje u swojego rówieśnika. Lubił trójkę chłopaków, z czego dwójka była jego rówieśnikami, a młodszego o rok Yanga po prostu nie dało się nie lubić.

-Super! To ja już idę pod klasę! - mówiąc to odszedł od nich mając jeszcze szerszy uśmiech niż wcześniej.

-Kto to był? - zapytał się szatyn wpatrując się w sylwetkę oddalającego się chłopaka

-To Felix, mój znajomy z klasy. A co? Chcesz jego numer Bin? - zapytał się spoglądając na starszego, który zahiponotyzowany odprowadzał spojrzeniem piegowatego

-Tak... Znaczy nie! Nie wiem o czym mówisz Ji! - zaczął się plątać we własnych słowach Seo wywołując śmiech u dwójki przyjaciół - Idziemy? - zapytał się mijając znajomych i starając się zignorować ich zachowanie I głupie uśmiechy

-Dzisiaj jest mecz? - zapytał się Han przypominając sobie wcześniejsze słowa szatyna jednocześnie doganiając razem z blondynem Changbina

-Tak, mamy szansę wygrać puchar międzyszkolny - powiedział Seo - Ale głównego atakującego nie ma

-Czemu? - dopytywał się dalej brunet, orientując się jak mało wie o życiu szkoły, w której jest już od dobrych dwóch tygodni

-Jest zawieszony do wakacji zimowych

-Matko! - powiedział zdziwiony blondyn - Co on takiego zrobił?

-Nie wiadomo konkretnie, ale są plotki. Na przykład, że pobił nauczyciela, albo że przeleciał jakąś laske w kiblu szkolnym

-I ty w to wierzysz hyung? - zapytał się prześmiewczo Han patrząc na Seo

-Tak, powiedzmy, że on jest do tego zdolny, a poza tym jest ze mną klasie. Hyunjin jest jego przyjacielem

-Dobrali się - mruknął ironicznie brunet - A wy idziecie na mecz?

-Ja nie, ale musimy podpiąć sprzęt przed meczem - powiedział Chan - Idziesz z nami Ji?

-W sumie czemu nie, jakoś mi nie spieszno na chemię - na jego słowa trójka przyjaciół wybuchła śmiechem.

Gdy dotarli do celu, satrsza dwójka od razu zaczęła bawić się z kablami. Brunet chciał im pomóc, ale przeszkodziło mu przychodzące połączenie. Chan skinął głową, aby się nie krępował i odebrał. Han po naciśnięciu zielonej słuchawki przyłożył urządzenie do ucha.

-Cześć Sungie! Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie dawałeś znaku życia przez dwa dni!

-Spokojnie noona - zaśmiał się Jisung przypominając sobie, że faktycznie zaniedbał swoich przyjaciół z Incheon - Miło, że zadzwoniłaś. Co u was?

-A po staremu, chociaż u Erica się trochę pozmieniało...

-Co masz na myśli Mina? A poza tym po co o nim wspominasz?

-Myślałam, że nadal go kochasz

-Bo tak jest noona... A co u niego?

-On... Jakby ci to powiedzieć...

-Mina, wal prosto z mostu. Nie jestem małym dzieckiem i nie będę płakał. Przecież mnie znasz

-No właśnie, znam cię i wiem, że będziesz płakał... Ale dobra, sam tego chciałeś... Eric jest już w nowym związku...

-To było do przewidzenia. - powiedział zimno czując jak łzy zbierają mu się w oczach.

-Sungie! Nie próbuj mi nawet płakać!

-Ja nie płacze noona - mówiąc to otarł rękawem bluzy nadmiar wody z oczu i cicho pociągnął nosem - Dobra, ja będę kończyć. Fajnie, że zadzwoniłaś i pozdrów chłopaków

-Okej i trzymaj się Sungie, jak coś to dzwoń

Po słowach dziewczyny usłyszał sygnał rozłączenia. Nie był zły na Erica, że stanął na nogi i zaczął nowy rozdział. Był zły na siebie, że on sam tego nie umiał zrobić. Życie się toczyło, a blondyn wciąż rodrapywał rany mając złudną nadzieję, że może tym razem to nie zaboli. Na dodatek te głupie uczucia, które wciąż żywił do swojego byłego chłopaka nie stawały się słabsze. Chciał, aby po prostu zniknęły tak jak jego dotychczasowe życie, ale to nie było takie łatwe. Wiedział, że potrzebował dużo czasu, aby stanąć na nogi o własnych siłach.

His Jail || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz