- Zastanawia mnie coś. - Zaczęłam, gdy ja i Michał zostaliśmy sami w jednym z pomieszczeń w Nobocoto.
Jesteśmy tutaj od trzech godzin. Poznałam niejakiego Janusza Walczuka, DJ Johny, którzy okazali się zabawnymi ludźmi. Spotkałam również Białasa, który był lekko zdziwiony moją wizytują z Michałem. Z resztą też jestem zdziwiona.
Przegadałam z Januszem trochę czasu, opowiedział o tym, że kiedyś studiował prawo. Co trochę mnie zaskoczyło.
Obserwowałam przez większość czasu Matczaka, i jestem w stanie stwierdzić, że najlepiej on czuje się przed mikrofonem. Wtedy wygląda na najszczęśliwszego człowieka na kuli ziemskiej. Nagrywał piosenkę, która nazywać się ma 15,2 i chyba wyraźnie słychać o czym ona jest i „w sumie to niezła jest beczka".
- Słucham cię Nadia.
- Śpiewasz o dość prywatnych sprawach, jakby nie przygniata cię to? Wstydzisz się czegokolwiek? - Michał jedynie się zaśmiał. - W końcu masz tylu odbiorców, którzy wiedzą o tobie chyba więcej niż powinni.
- Rap taki już jest, nie jeden nawijał o swoim członku.
- Tak, jasne. Inwencja twórcza.
- Więc skoro skończyłem, to może masz jakieś plany na wieczór? - Podszedł do mnie oraz stanął na przeciwko.
- Jasne, że mam. To między innymi długa kąpiel, film i kolacja. Sama. - Nacisnęłam na ostatnie słowo.
- Równie dobrze możemy wrócić do mnie. Napić się, porozmawiać.
- Myślę, że wolę wrócić do siebie. - Uśmiechnęłam się. - Umów się ze swoimi przyjaciółmi, z nimi spędź miło czas.
- Skoro tak mówisz. A jeśli zaproponuje ci wspólne oglądanie filmów?
- Czemu tak ci na tym zależy? - Pomachał ramionami. Odszedł, chwycił kurtkę i zaczął ją ubierać. Zrobiłam to samo, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Bo nie mam planów na wieczór, z chłopakami baluje jutro. - Otworzył drzwi, ruszyłam przodem. - Warszawa jest piękna. - Spojrzał na oświetlone miasto.
- Tak jest. Jednak i tak tutaj konkuruje się z innymi. Trzeba mieć sposób na przetrwanie.
- Może pospacerujemy? Nowy świat? Bulwary? Bemowo? Albo pojedzmy gdzieś hulajnogami. - Uśmiechnęłam się lekko do siebie.
- W porządku.
Godzinę później jechaliśmy razem na jednej hulajnodze, śmiejąc się z zupełnych głupot. Matczak komentował wszystko wokół. Jego poczucie humoru jest tak specyficzne, że aż absurdalne, jednak umiliło mi dzisiejszy wieczór.
W momencie, w którym nie jest dla mnie chamski, pewny siebie oraz wulgarny jestem w stanie powiedzieć, że Matczak jest bardzo fajnym gościem, zabawnym. Wtedy najlepiej spędza mi się z nim czas, mogłabym nawet rzec, że jestem w stanie powtórzyć spotkanie.
Gdy przejeżdżaliśmy przez kładkę na Bemowie, zatrzymaliśmy się, by poobserwować ruch i miasto. Kocham, ten widok, kocham Warszawę. Myślę, że zostanę tutaj całe swoje życie. Wychowałam się tutaj, mam tutaj najbliższych, jestem tutaj szczęśliwa.
- Podoba ci się? - Zadał pytanie Michał.
- Jest niesamowicie. Przychodzisz tutaj często?
- Nie zupełnie, a jeśli już tak to właśnie wieczorami. Dobrze mi się tutaj myśli o muzyce, przyszłości. Takie duperele.
- Według mnie to nie są duperele. Gdy nie robisz z siebie debila, jesteś w porządku. - Jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie, uśmiechnął się szeroko.
CZYTASZ
FAKA || MATA
FanfictionJedyne co chciałam mu dać to głód, głód który może przerodzić się w coś na co oboje nie mieliśmy wpływu. W naszych głowach nie pojawiły się myśli o jakichkolwiek uczuciach, a porządnie, które w naszym przypadku jest czymś silniejszym, czymś co jest...