Pov.Neteyama
Gdy dolecieliśmy do wioski ,wszyscy mieszkańcy zgromadzili się by zobaczyć kto do nich przyleciał. Na czele stał wódz klanu Metkayina-Tonowari , wraz ze swoją żoną-Ronal.
-Widzę cie Tonowari- powiedział mój ojciec. Miał nadzieję że dadzą tu nam przebyć na jakiś czas , gdy ludzie nieba siedza nam na ogonie.
-Też cie widzę Jake Sully-odpowiedzial wódz. Okej dobry początek ,może będzie dobrze.
-Dlaczego tu przybyliście?-zapytał władca mórz(nwm tak jakoś mi się wyobraziło🤣)
-Potrzebuję schronienia dla swojej rodziy. Ludzie z nieba chca mnie dorwac. Blagam-błagał mój ojciec. Tonowari nic nie powiedział, twarz miał nie do odgadnięcia. Nagle jego żona zaczęła nas okrazac.
- Nie przeżyjecie tu nawet dnia. Nie macie tyle mięśni, a ogon jest za wąski.-powiedziała. Gdy zobaczyła nasze dłonie przerazila się,złapała za rękę Lo'aka. i krzyknęła:
- Mają pięć palców!!, mają w sobie krew demona.-widziałem jak zabiera rękę czując zażenowanie, przy okazji chowając palce. Nigdy ich nie lubił ,nie raz miał przez nie kłopoty.
-Ey! Popatrz na moją rękę. Kiedyś byłem jednym z ludzi z nieba,ale zmienilem sie w jednego z was.-rzekł ojciec pokazując swoją rękę. Niby Lo'ak czuć zaszczyt że ma po ojcu pięć palców, ale jednak nigdy sie z nimi dobrze nie czuł.....
Moje rozmyślenia przerwało nadejście chlopaka. Gdy spojrzałem w jego oczy, poczułem przyejmne mrowienie w brzuchu.
Gdy spojrzałem w jego oczy, już wiedziałem że mogłem patrzeć na nie godzinami ,jego oczy które tak bardzo zaczęły mi się podobać tylko dlatego ze przypominały morze w którym często pływa. Te oczy które patrzyły na nas z ciekawością jak i.... strachem? nie mogłem odgadnąć tego co on czuje.Nie mogłem odgadnąć jego wyrazu twarzy który bardzo mi się podobał.
Widać było że próbuję udawać takiego cwaniaka jednak wiadome było ze był ciekawy kim jesteśmy, po co tu jesteśmy, i w jakim celu tu przybyliśmy.
Okazało się że był synem wodza klanu do którego przybyliśmy , jego ojciec szepnął mu coś na ucho a ten kiwnął głową, i nas okrążył. Wiedziałem o co chodzi dlatego kazałem mu znak szacunku tak samo jak moje rodzeństwo, jednak przeliczyliśmy sie myslac ze odda go nam.
Każdemu z nas się przyglądał ,pewnie zastanawiał się jakie to dziwolągi przybyły na jego wyspę ,a jednak mogłem zobaczyć albo inaczej zauważyć że na mnie przytrzymał wzrok nieco dłużej niż powinien. Uśmiechnąłem się do niego myśląc że....w sumie, to nie wiem co myślałem.Ten jedynie dla mnie dziwnie spojrzał odwrócił się do ojca i podszedł do niego.
-Dalej nie jestem przekonany czy powinnscie zostać.-mówił wódz. Więc zacząłem interweniować, muszę znalesc schronienie dla rodzeństwa. Jeśli będzie trzeba to odejdę ,ale tylko żeby oni byli bezpieczni.
-Jestem Neteyam !! Najstarszy syn władcy omatykayi (nwm jak się pisze), i proszę cię o Schronienie dla mojego rodzeństwa.Jeśli będzie trzeba opuszczę wyspę, tylko Pozwólcie im zostać i dać im dach nad głową.Będziemy jak bezbronne dzieci, nauczycie nas wszystkiego od podstaw. Jak żyć w środowisku wodnym jak zwinnie i szybko się poruszać w wodzie!!- wykrzyczałam to błagając w oczach nawet rodzice byli zdziwieni o to że prosiłam o schronienia ale bycie starszym bratem Do czego zobowiązuje. Choć jedynie Spojrzał na mnie i powiedział.
-Masz czyste i waleczne serce Neteyamie. A więc pozwolę wam zostać ale jak mówiłeś będziecie musieli nauczyć się wszystkiego od podstaw, moje dzieci nauczą was wszystkiego. -powiedział wódz. Byłem oszołomiony,ale i szczęśliwy że udało mi się znalesc schronienie.
-Dziękuję bardzo , naprawdę-powiedziałem uśmiechnięty. Jednak zauważyłem że komuś ty do śmiechu nie było. Mówię tu o naszym kochanym przystojniaku...znaczy synu wodza.
-Dlaczwgo my ? ALE...-Gdy nagle ojciec mu przerwał.
-Bo ja tak mówię i bez żadnego ,,Ale" -rzekl zły wódz.-Teraz moje dzieci zaprowadza was do waszego miejsca zamieszkania. -uśmiechnął się jeszcze raz
Tonowari.
Okazało się że ma jeszcze córkę- Tsireya (idk jak się pisze) od razu wpadła mojemu bratu w oko. Gdy szliśmy do naszego nowego ,,domu" ,wszyscy się przedstawiliśmy. Okazało się że ten chłopak ma na imię Anoung , I że jest w moim wieku. Gdy doszliśmy do punktu docelowego Tsireya wzięła głos.
-Jutro po śniadaniu spotkajmy się przy plaży , tam zaczniemy pierwszą lekcje. Nie spóźnijcie się, i się lepiej wyśpijcie. Ostatni raz się do nas uśmiechnęła o odeszła ze,swoim bratem. Wszyscy byliśmy padnięci, więc od razu położyliśmy się spać. Ja nie mogłem bo albo myślałem o pewnym turkusowym ciemnowłosym,albo śniły mi się o nim dziwne rzeczy. Też słyszałem głos kobiety.....że tu znalazłem bratnia duszę i wystarczy że poszukam. Że usłyszę jej głos. Nie wiedziałem o co chodzi ale nie myślałem o tym długo bo poszedłem spać.
Ciekawe co przyniesie jutro
~~~~~~~~~~~~~◇~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję zie się książka spodoba , rozdziały nieregularnie się będą pojawiać ,I zapomniałam dodać że tam będzie zakład że Anoung się założy że rozkocha Neteyama ,I go wyśmieje. Gdy nagle........nie będę więcej zdradzać 🤫 Będą tam też lekkie problemy typowe u nastolatkow czyli :
-Anoreksja (będzie wspominana)
-sh
-brak akceptacji
Nie będę wam więcej zdradzać bo i tak dużo już powiedziałam , mam nadzieję że książka się spodoba, buziaczki <33
CZYTASZ
Połączeni przez Eywe
Teen FictionGdy Neteyam przyleciał z rodziną na wyspę, nie wiedział że gdy spojrzy synowi wodza w oczy , to poczuje dziwne mrowienie na ciele i motylki w brzuchu. Nie wiedział też że obiekt jego westchnień wykorzysta jego uczucia do wygrania zakładu. Ale też ni...