Oj bo się pogniewamy rozdział 6

32 5 1
                                    

Siedziałam na nim roskraczona. Przyglądałam się mu uważnie i po około minucie wstałam z niego, nadal trzymając przy ranie gazik. Usiadłam obok niego, ale on nadal trzymał mój nadgarstek więc się odezwałam:

Y/N:
- weźmiesz te wilki łapsko z mojego nadgarstka!- prawie krzykłam no co on:

Hanma:
- nie- powiedział to z szerokim uśmiechem

Y/N:
- to spierdalaj z mojego domu albo mnie puść!- próbowałam wyrwać swój nadgarstek z jego objęć ,ale na marne- noż kurwa puszczaj mnie wielkolidzie!-krzykłam

Hanma:
- a co jak powiem nie że nie chce wyjść z twojego domu ?- szczerzył się jak głupi do sera

Y/N:
- to musisz puścić mój nadgarstek- uśmiechnęłam się szczucznie

Hanma:
-nie- zaczoł się śmiać

Y/N:
- no to paczaj- zjechałam ręką z rany, a drugą wolną przycisłam ranę

Hanma:
- ała kurwa !!!!- puścił mój nadgarstek

Zmyłam krew z rany i wyciągłam igłę, nitkę.Gdy miałam już go zszywać odezwał się znów

Hanma:
- muszę się za coś złapać, bo w huj to będzie boleć, proszę- zrobił minę jak z Shreka

Po czy ja rzuciłam mu swoją piżamę

Hanma:
- aha, ja chciałem cię, a nie jakąś szmatę

Y/N:
-przetwilą klejiłeś się do tej szmaty, a i to nie jest szmata tylko piżama

Hanma:
- w tym śpisz?- nie odpowiedziałam mu tylko wbiłam igłę w jego ranę- ała!!

Y/N:
-masz szczęście, bo nie ma nikogo oprócz nas w domu, więc możesz się drzeć ile chcesz, a i weź tą piżamę do trzymania i trzymaj swoje łapy przy sobie

***Time skip 25min***

Hanma:
- wreszcie koniec- rościągnął się

Y/N:
- jakbyś się nie wiercił szybciej bym skończyła- powiedziałam zbirając śmieci z podłogi, które były pozostałością po opatrunku Hanmy- chcesz coś do jedzenia?

Hanma:
- no, tylko ja ty to zrobisz nie chce zamawiać- odpowiedział mi z łobuzerskim uśmiechem

Y/N:
- ta mhy, ty na pewno codziennie jesz kepsy - powiedziałam śmiejąc się z niego

Hanma:
- zgadłaś, też dlatego chce byś ty mi coś ugotowała- powiedział próbując wstać z łóżka

Y/N:
- ja nie twoja kucharka więc sam sobie ugotuj co tam chcesz, tylko mi nie spal kuchni- uśmiecham się szczucznie i oparłam się o farmuge

Hanma:
- proszę...- zrobił smutną mine- ja nie potrafię gotować, a ty że jesteś kobietą to umiesz obsługiwać to dziwne ustrojstwo zwane kuchenką - powiedział robiąc jeszcze smutniejszą mnie

Y/N:
-dobra, tylko chodź na dół nie zostawię cię tu samego, bo jeszcze mi tu coś pogrzebiesz

Hanma:
- Yyy, jest problem bo nie pójdę sam, musisz mi pomóc- uśmiechnął się ukazując mi szereg swoich białych zębów.

Zastanawia mi fakt, czemu ma białe zęby po mimo palenia fajek?🤨

Podeszłam do niego i zarzuciłam jego długom dłoń na swoje barki. Szedł łamażnie, ale szedł. Gdy byliśmy na dole posadziłam go na sofie.

Y/N:
- dobra sieć tu, a ja zrobię jajecznicę, sałatkę i nwm jakieś makaron- zaczęłam się zastanawiać co ugotować

Hanma:
- co to kurwa jest?- wskazał palcem na sznaucera dużego,a ja po tych słowach wyszłam z salonu do kuchni, która jest połączona z salonem- jezu, ale bydle

Y/N:
- jezusa w to nie mieszaj- krzyknęłam z kuchni szykując składniki

Po 10 minutach miałam już gotową sałatkę, więc zaczęłam szukać mini patelni by usmażyć jajecznicę.

Hanma:
- Y/N!- krzyknął, a ja w tym czasie znalazłam patelnię

Y/N:
- czego brzydalu!- też krzykłam

Hanma:
- wypraszamy sobie ja nie jestem brzydki, twój brat jest brzydki- przyszedł do kuchni

Y/N:
- aha, czyli mam rozumieć że ja też jestem brzydka

Hanma:
- tego nie powiedziałem- usiadł na stołku i zaczoł mnie obserwować

Y/N:
- dobra, co chciałeś- mówiąc to nalewałam wodę do garnka

Hanma:
- nudzi mi się włącz muzykę- powiedział kładąc się na stół

Y/N:
- to se podejdź do głośnika i włącz- mówiąc to soliłam wodę w garnku

Hanma mozolnie wstał z krzesła i poszedł do dużej puby i powiedział:

Hanma:
- no tylko jest problem, bo ja nie mam przy sobie telefonu i nie włączę muzyki, a ja mam fajną muzę na swoim koncie- włączył głośnik, a po domu rozniósł się głośny dźwięk włączania głośnika- o kurwa jaki głośny, dom się nie rozpadnie od tego?- mówiąc to miał dużego banana na buzi

Y/N:
- jak widzisz to ten dom się trzyma po mimo że ten głośni grał tu od 3lat, więc nie, nie rozpadnie się- mówiąc to nalałam na patelnię olej i podkręciłam płytę indukcyjną na maksa- weź mój telefon- wyciągłam go z kieszeni i położyłam na blat kuchenny

Hanma:
- jakie masz hasło- poczułam jak się do mnie zbliża od tyłu

Y/N:
- 2608 zmienię później- złapał mnie w pasie- a ty co ?- odwrócił mnie przodem do niego

Hanma:
- zatańcz ze mną- cały czas trzymał mnie w pasie- proszę :∆- po tych słowach zdjął jedną ręką z mojego biodra i włączył ( twoją ulubioną piosenkę)- co ty na to?

Y/N:
- nie- po mimo że to moja ulubiona piosenka to i tak z nim nie zatańcz, zresztą ja nie umiem tańczyć i nie chce wyjść na jakąś głupią

Hanma:
- oj bo się pogniewamy- mówiąc to przyciągnął mnie do siebie bardziej

Y/N:
- a ty czasami nie masz rany, przez którą nie możesz się ruszać- próbowałam wyjść z jego objęć

Co on sobie myśli przecież ja wiem że on jest w gangu i jego przywódca chce mnie w jego gangu, ale oj nie nie ja się nie dam, już więcej razy nie wstąpie do żadnego gangu. Jaki problem miałam, gdy chciałem się z niego wydostać, każdy chciał mieć w gangu dziewczyna, którą potrafi jednym ciosem powalić na ziemię.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie nie kto inny jak nie Hanma, ciągnący mnie po za kuchnie.

Hanma:
- już mi lepiej- nadal chciałam wydostać się z jego objęć

Y/N:
- dobra zatańcze, ale jest problem bo nie umiem tańczyć- mówiąc to zadzwonił dzwonek do drzwi- ty zamiawiałeś coś?

Hanma:
- nie- pościł mnie a ja podeszłam do drzwi by je otworzyć

Byli to koledzy Hanmy z gangu. Co oni tu robią, co chcą ode mnie, nic im nie zrobiłam.

Y/N:
- czego?- to były ostanie słowa, które wypowiedziałam i zapamiętałam, nic dalej nie pamiętałam co się działo

___________________________________________
Następny dział będzie cały z perspektywy Hanmy. I jak się podoba ?😁










Nie dokazuj ,, Hanma Shuji x reader" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz