Spokój...

411 26 4
                                    

Neteyam
Była już noc, szedłem wzdłuż brzegu aby pozbierać myśli. Nie wiedziałem co robić. Nagle stało się tak wiele, Tul'kun'kan...
Może to i dobrze że się pojawił- pomyślałem
Nagle z lasku obok wyszedł właśnie on, lub ona.
Budową przypominał samice więc chyba nią była...
- No i co ja teraz z tobą zrobię- powiedziałem po czym zacząłem gładzić ją po pysku. Była na prawdę piękna... Jej łuski lśniły w blasku księżyca. Zauważyłem że niektóre z łusek świecą w ciemności.
- Niezłe masz teraz zwierzątko - powiedział
- Aonung- ucieszyłem się na jego widok.
- Jak się czujesz?- zapytał
- Źle, nie mam pojęcia co robić.
- Żyj. - powiedział - Żyj tak jak wcześniej, a ją traktuj jak zwykłego ikrana, no może troszeczkę przerośniętego, ale twojego.
- Tęsknię za nią...
- Nivebą?
-Yhm
Usiedliśmy na piasku, a Tul'kun'kan położyła się za nami. Wtuliłem się w Aonunga.
- Ona już nie wróci - powiedział - ale będzie żyła w tobie... - powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
- Przydało by się jej jakieś imię dać- powiedział
- Nie wiem- zacząłem- jest na prawdę piękna i nie ma pojęcia co by jej pasowało.
- Może Lazuli?
- Ładne - powiedziałem i lekko ją zaczepiłem - Lazuli - zareagowała.
- Jej też się podoba.- powiedział i się zaśmiał.
W pewnym momencie wstała i wróciła do wioski. Po chwili Aonung posadził mnie sobie na kolanach i pocałował.
- Muszę cię jakoś rozweselić, bo nie mogę patrzeć jak jesteś smutny- powiedział na co ja się zaśmiałem i ponownie załączyłem nasz usta w pocałunku.
- Chodź popływać- zaproponował
Nie odpowiedziałem nic tylko wstałem i poszedłem za nim do wody
Szedłem przed siebie, czułem jak zbędne myśli opuszczają moją głowę
Gdy woda sięgała mi już do pasa poczułem ciepłe lecę na moich biodrach i chłodny oddech na karku.
Wyślizgnąłem się z jego objęcia i poszedłem dalej. Nagle poczułem jak cos ściąga mnie w dół... Szybko się wynurzyłem a on za mną. Stałem do niego tyłem
- Neteyam- powiedział
- Coś nie tak? - zapytałem
Podszedł do mnie, oplutł mnie swoimi rękoma i złączył nasze warkocze.

Aonung
Było coś z nim nie tak. Nie chciał na mnie spojrzeć... Więc załączyłem nasze warkocze. W momencie poczułem wszystkie jego emocje. Był w rozpaczy... Obróciłem go do siebie a on się we mnie wtulił.
- Oh Neteyam...
- Tak bardzo za nią tęsknię... Boje się że stracę jeszcze ciebie...- powiedział i zaczął płakać...
- Ja się nigdzie nie wybieram. Nie zostawię cię. Obiecuję- powiedziałem po czym go pocałowałem
- Niveba nie wróci... Ale masz teraz Lazuli.- powiedziałem i spojrzałem mu w oczy- A mnie się tak łatwo nie pozbędziesz.
Wtulił się we mnie prawie mnie przewracając... Poczuł się lepiej, czułem to.
- Chodź wracajmy. - powiedziałem, ale on miał inne plany... Zaczął znów ciągnąć mnie wgłąb morza tak że woda sięgała mi do obojczyków... Pocałował mnie. Czułem jak wszystkie smutki go opuszczają. Ja również dzięki temu się uspokoiłem. Tego właśnie potrzebował, czułości. Bardzo dużo czułości...
----
Mam nadzieję że się podobało. Nie wiem czemu ale mam jakąś wenę na pisanie XD

The sea of love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz