Przepraszam...

563 33 9
                                    

Lo'ak

Gdy wróciłem do domu zastałem tam jedynie mojego brata.
- Ej nie no Neteyam co się stało??- zapytałem po czym szybko do niego podszedłem. Płakał
- Ja... Ja go skrzywdziłem...- powiedział
- Kogo?
- Aonunga...- odpowiedział

Jak to jego?? Jak on niby miał go skrzywdzić. Milczałem przez chwilę, i w końcu do mnie dotarło. Neteyam zawsze był przy nim inny, delikatniejszy. Bardzo troszczył się zawsze o niego. Uznawałem to za czystą przyjaźń, ale teraz już widzę że było to coś więcej...
- Neteyam, co dokładnie się stało- zapytałem
- No od jakiś pięciu miesięcy z nim jestem, nie mówiłem wam bo bałem się waszej reakcji... Zaś on chciał abyście wiedzieli i żebyśmy nie musieli tego ukrywać- zaczął - Do teraz spotykałem się z nim tylko w nocy, lub gdy nikogo blisko nie było co zdarzało się rzadko... On nie chce aby tak było, a ja. Ja po prostu boje się jak zaczną reagować inni. Jak zareagują nasi rodzice...
-Neteyam, nie musisz się bać, i tak byśmy cię kochali, zawsze. Nawet gdybyś był wrednym egoistą- powiedziałem na co on się zaśmiał.
- Jak na razie jedynie Tsireya o nas wiedziała...- powiedział
- To teraz wiem jeszcze ja. Powinieneś z nim o tym porozmawiać - powiedziałem i poklepałem go po ramieniu.
- Tak zrobię
- Teraz Neteyam- dodałem.
- Ehh dobra... - odpowiedział i wyszedł z domu.

Neteyam

Poszedłem do lasu wodnej wierzby... Wiedziałem że tam go znajdę.
Gdy znalazłem się już w jego sercu, zobaczyłem go.
Siedział pod jednym z drzew z zamkniętymi oczami. Wyglądał tak spokojnie...
Wszedłem na jedno z nich i go obserwowałem.
Zahaczyłem niechcący ogonem o gałąź przez co liście się poruszyły. Aonung spojrzał w tamtym kierunku. Gdy zobaczyłem jego oczy zamarłem... Były całkowicie przekrwione od płaczu i zmęczenia...
Wpatrywałem się jeszcze przez chwilę w niego, i po chwili zszedłem cicho na ziemię. Spojrzał na mnie i szybko odwrócił głowę...
- Aonung...- powiedziałem i usiadłem koło niego...
Nie odpowiedział, nawet na mnie nie patrzał...
- Anoung ja na prawdę przepraszam za to... Bałem się ich reakcji ale to już nie ma znaczenia.- powiedziałem po czym on na mnie spojrzał.
Chwyciłem jego twarzy w moje dłonie i lekko potarłem policzki.
- nie obchodzi mnie już opinia innych, obchodzisz mnie jedynie ty. Twoje uczucia, czy będziesz szczęśliwy. Wtedy nie myślałem jak się czujesz, i bardzo cię za to przepraszam, kocham cię Aonung i nic tego nie zmieni- powiedziałem po czym się do niego przytuliłem.
On otulił mnie swoimi rękami i pocałował w głowę.
- No już już- powiedział.
Położył się a ja siedziałem na nim.
- Też nie powinien tak reagować, mogłem pierwsze z tobą o tym porozmawiać..- powiedział.
- Było minęło- powiedziałem po czym załączyłem nasze usta w pocałunku.
Aonung delikatnie suną swoimi rękoma po moich biodrach i brzuchu, co jakiś czas zahaczając o mój pas z bronią...
- Przypomina mi się coś- Wyszeptałem do jego ucha na co on się zaśmiał.
Las wodnej wierzby... To właśnie tu pozwoliłem mu na coś więcej nic tylko pocałunek, i tego nie żałuję...
Zacząłem bawić się jego warkoczem, po chwili przerwałem nasz pocałunek i się wyprostowałem, wciąż bawiąc się jego warkoczem...
W pewnym momencie on złapał mój i połączył ze swoim. Pocałowałem go i delikatnie zacząłem ruszać biodrami. Aonung delikatnie sunął po moich biodrach swoimi rękoma.
Podniósł się do siadu, a ja zszedłem z pocałunkami na jego szyję.
Zaczął odpinać mi dolną część garderoby, powoli pchając mnie na ziemię.

Aonung

Neteyam leżał pode mną, a ja składałem na jego rozgrzanym ciele niezliczenie wiele pocałunków.
W końcu oderwałem się od niego i zdjąłem z siebie dolną część garderoby. Spojrzałem na niego pytająco czy jest gotowy.. Kiwnął głową. Powoli zacząłem w niego wchodzić, na co on jęknął gardłowo... Poruszałem się w nim powoli, tak aby zapewnić mu jak najwięcej przyjemności. Po jego jękach wywnioskowałem że mu się podobało. Nawet bardzo...
Zacząłem go delikatnie podgryzać i zostawać niezliczoną ilość malinek na jego szyi i torsie.
Na całe szczęście moi rodzice i jego gdzieś wyjechali, nie wiem po co ani dla czego, ale liczyło się jedynie to że nie będzie musiał zakrywać tych wszystkich malinek, tak samo jak ja...
- A-aonung- Jęknął
Po chwili zaczął sunąć swoimi dłońmi po moich ramionach przechodząc do szyi i zjeżdżając do pleców.
Z każdym mocniejszym pchnięciem coraz mocniej drapał moje plecy zostawiając na nich czerwone podłożone ślady.
Doszliśmy razem...
Położyłem się obok niego a on się we mnie wtulił.
- To były najlepsze przeprosiny jakie kiedykolwiek dostałem- powiedziałem gładząc go po plecach.
- Zamknij się, albo ty też jutro nie dasz rady usiąść- powiedział a ja się zaśmiałem.
---
Rano obudziłem się pierwszy. Ogarnąłem się szybko, budząc przy tym Neteyama. Szliśmy już plażą s stronę wioski, a raczej ja ponieważ Neteyama trzeba było nieść.
- Jestem z siebie dumny- Powiedziałem
- zamknij się - Powiedział
- Oj już tak nie denerwuj
- trzeba było być delikatniejszym
- z tego co pamiętam to tobie bardzo się podobało..
Nie odpowiedział, tylko schował zapewne czerwoną twarz w mojej szyi.
- Możesz już iść na nogach, proszę?- poprosiłem, na co on tylko zeskoczył mi z pleców.

Neteyam

Gdy doszliśmy Aonung poszedł do swoich znajomych na chwilę, bo zaczęli go wołać. Ja poszedłem do domu.
- Wróciłem- powiedziałem niepewnie.
- No proszę proszę - zaczął Lo'ak- widzę że ktoś tu się nieźle bawił. I z tego co widać to byłeś na dole.- zaśmiał się
- Bardzo śmieszne - Powiedziałem.
W pewnym momencie do domku weszła Kiri z miską owoców, którą jak mnie zobaczyła upuściła.
- Wszech Matko...- powiedziała - Widać że był na dole- powiedziała do Lo'aka
- No - przytaknął jej
Wywróciłem oczami i siedliśmy do jedzenia.
- Tak w ogóle- zacząłem - To gdzie są rodzice???
- Zrobili sobie rodzinny wypad, a zamiast dzieci polecieli z Tonowarim i Ronal. - odpowiedziała Kiri.
---
Po śniadaniu poszliśmy na plażę. Lo'ak całą drogę próbował mnie namówić znów na wyścigi, w końcu się zgodziłem pod warunkiem że przestanie wypominać mi że mam całą szyję z malinek...
Gdy już wyszliśmy z wioski, spotkaliśmy Aonunga i Rotxo z resztą.
Kiri w momencie wzięła Tuk na ręce i schowała się za mną...
- No proszę, kogo my tu ma- zaczął najniższy.
- zamknij mordę- uciszył go Rotxo.
Rotxo przywitał się normalnie z Kiri, a ja, Lo'ak i Aonung byliśmy w szoku.
Aonung podszedł i pocałował mnie w czoło, a Rotxo zajął się rozmową z Kiri
- Wiedziałeś o tym??- szepnąłem do niego.
- Właśnie nie, też jestem w szoku- odpowiedział
Po chwili podbiegła do nas Tsireya, a raczej do Lo'aka, ponieważ rzuciła mu się na szyję...
- Hej wszystkim - powiedziała i spojrzała na mnie i Aonunga zdziwiona.
Ręka Aonunga znajdowała się na moim biodrze, a ja byłem o niego oparty. Posłałem jej jedynie uśmiech na co ona się zaśmiała.
Droga na plażę minęła nam spokojnie. Trochę rozmawialiśmy i śmialiśmy się z rzeczy które na pierwszy rzut oka nawet śmieszne nie były.
Gdy tam dotarliśmy zobaczyliśmy Lazuli i ikrana Lo'aka.
- Co ona tu robi?- zapytałem i spojrzałem na Lo'aka.
- No przecież i tak mamy się ścigać więc czemu nie teraz.
Wywróciłem oczami i wsiadłem na Lazuli.
- Wiesz że i tak przegracie?- powiedziałem
- Nie pierdol już tylko leć- odpowiedział
- HEJ TU JEST DZIECKO- Wykrzyczała Tsireya i zakryła Tuk uszy.
- Przepraszam.- powiedział Lo'ak i widząc wściekła Tsireye wzbił się w powietrze.
- HEJ - Zawołałem po czym poleciałem za nim

-----
Mam nadzieję że się podoba 😎😏😏

The sea of love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz