Rozdział 2 "Mój Słodki Bohater"

549 26 24
                                    

Izuku*

Obudziłem się o 4:23 ah ta bezsenność. Zasnąłem w nieprzyjemniej pozycji podczas sześćsetnej powtórce filmu. No cóż zasnąłem tak po trzeciej. Powoli wygrzebałem się z łóżka odkładając laptop na biurko. Wstałem i skierowałem się w stronę łazienki by załatwić swoje potrzeby. Po wyjściu z toalety poszedłem do pokoju przebrać się w jakieś dresy by wyjść z domu na rozruch. Pobiegłem na plaże gdzie ćwiczyłem z All mightem. Wspomnienia same nachodziły do głowy.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

-Młody Midoriyo- powiedział mężczyzna- jesteś już gotowy- w tym momencie wyrwał sobie włosa...- a teraz zjedz to! (EAT THIS...)

-HAAAAA?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-HAAAAA?!...

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•

Zrobiłem kilka a raczej kilkanaście ćwiczeni i wróciłam do domu. Było już po piątej więc ponownie odwiedziłem łazienkę tylko już w celu odprawienia porannej rutyny. Założyłem mundurek i spakowałem plecak. Kierując się do kuchni poczułem przyjemny zapach. *Zapewne Mamusia robi śniadanie* Zapach wędrował po całym domu.

-Dzień dobry Mamo- powiedziałem miło- Co dziś na śniadanko?

-Dzień dobry synku- odpowiedziała- na śniadanko zrobiłam naleśniczki.

-Oh dziękuje mamuś- powiedziałem i zacząłem zajadać się śniadaniem.

Gdy skończyłem jeść wziąłem plecak i skierowałem się w kierunku szkoły, było po szóstej wiec nie spodziewałem się nikogo tak wcześnie. Wchodząc po schodach usłyszałem kroki... wręcz agresywny tupot. Przez co ze strachu postawiłem źle nogę i wyrżnąłem na schodach.

-Oi oi oi... nerdzie co ty do kurwy odpierdalasz!- zawołał ktoś za mną - już wiedziałem kto znajduje się za mną.

-Ah?!- pisnąłem-K..kacchan!

Zaczął się śmiać z tego że nadal leżałem na schodach.

-No kurwa wstawaj bo przejść nie mogę- warkną na mnie.

Próbując wstać chwyciłem się barierki ale to nic nie dało bo uporczywy ból nogi mi w tym nie pomagał. Zrobiłem kilka kroków by już wejść na prosty korytarz gdy po chwili się znów wywaliłem. Teraz to naprawdę modliłem się by Katsuś mi nic nie zrobił.

-Oi debilu!- podszedł i chwycił mnie za kołnierz od tyłu i zaczął ciągnąć po ziemi w stronę sali śmiejąc się pod nosem.

Jak stanęliśmy pod drzwiami sali, które otworzył wciągnął mnie jeszcze kawałek i nagle puścił. Zaszokowany tym wszystkim nie wiedziałem co zrobić.

-Dziękuje Koczkodan- powiedziałem schylając głowę do podłogi bo nie mogłem na niego patrzeć dziwne uczucie przenikało wtedy przez moje ciało. Gdy to powiedziałem ten tylko prychnął i udał się do swojej ławki. W ten usłyszałem otwierające się drzwi i kroki w moim kierunku.

Los chciał inaczej (Todobakudeku)(Villain Deku)(Shigadeku sibling)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz