Zawsze mi się wydawało, że większość decyzji, które podjęłam w moim osiemnastoletnim życiu, można było uznać za głupie i niezbyt rozsądne. Każdego dnia zmagałam się z nowymi decyzjami, i mimo to nigdy nie prosiłam o pomoc, zazwyczaj zamykałam się w pokoju i słuchałam muzyki, topiąc się we własnych myślach.
Byłam zwykłą nastolatką z masą problemów, o ile w tych czasach słowo zwykła oznacza dziewczynę, która mimo masy problemów i załamań wciąż dąży do celów i pracuje nad własną przyszłością, nawet jeśli był chłopak w przeszłości który skradł jej serce i pokazał jej co to prawdziwa miłość, chociaż ranili siebie nawzajem, ona się nie poddała.
Nie uważam się za nudną osobę, po prostu nigdy nie pakowałam się w żadne kłopoty, krótko mówiąc byłam tą grzeczną dziewczynką. Jedyną spontaniczną rzecz jaką zrobiłam w życiu to pójście na moją pierwszą imprezę gdzie zostałam pocałowana i obśliniona przez jakiegoś pijanego typa, i przez to jeszcze bardziej zniechęciłam się do imprez.
Moi rodzice zdecydowali, że wyjeżdżają do Hiszpanii i zamieszkają tam już na stałe, więc niestety musiałam zamieszkać z moim bratem Williamem. Nie miałam im tego za złe, odchowali dzieci więc mogą sobie teraz pozwolić na chwile przyjemności z życia.
Usłyszałam okropny dźwięk budzika- to już dziś. Dziś rodzice wyjeżdżają do Hiszpanii, a ja zamieszkuje tymczasowo z Williamem. Z tą myślą leniwie wstałam z łóżka. Byłam niewyspana i totalnie nie kontaktowałam, pół nocy myślałam nad wszystkimi podjętymi decyzjami i czy oby napewno dobrze robię.
- Vanessa! - dobiegł mnie dosyć wyraźny krzyk mamy zza drzwi.
Jęknęłam pod nosem będąc zupełnie niezadowolona z tego, że musze wstać.
- Vanessa! - po chwili znów usłyszałam krzyk mamy, która stała w drzwiach od mojego pokoju.
- Przecież wstałam, nie widzisz? - odpowiedziałam lustrując jej osobę.
Była ubrana w czarną sukienkę z czerwonymi kwiatami. Jej blond włosy były idealnie proste, a makijaż szczegółowo dopracowany. Nigdy nie byłam podobna do mamy, charakter i wygląd odziedziczyłam po ojcu, w sumie William tak samo.
- Wyspałaś się? - zapytała zakładając czarne długie kozaki na wysokim obcasie.
Cóż za banalne pytanie. Od kilku miesięcy zamiast spać w nocy myślę o dużej ilości rzeczy, które nie dają mi spokoju przez co chodzę po 3 spać, lecz mimo to musiałam udawać, że jest dobrze, aby jej nie martwić.
- Tak. - odpowiedziałam unosząc lekko kącik ust ku górze.
Mama odwzajemniła uśmiech i nie minęła minuta a usłyszeliśmy krzyk ojca z kuchni, który poinformował nas o śniadaniu. Mama pocałowała mnie przelotnie w czoło i zniknęła za drzwiami mojego pokoju
Nie miałam apetytu, więc postanowiłam wziąć prysznic. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i po upewnieniu się, że niczego nie zapomniałam udałam się do łazienki. Ciepły strumień wody otulił moje ciało przez co się rozluźniłam. Prysznic to było coś co zawsze uwalniało mój umysł od nadmiernego myślenia. Stałam tak pod prysznicem kilka minut czując jak się odprężam.
Stałam kilka minut przed lustrem patrząc na swoją figurę, której tak bardzo nie lubiłam. Miałam ogromne kompleksy, których nie mogę się pozbyć. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem, słysząc stłumiony krzyk taty, że śniadanie stygnie. Pośpiesznie wysuszyłam włosy, nie chcąc testować ich cierpliwości z samego rana.
Zeszłam na dół patrząc jak moi rodzice zachwycają się goframi, lecz przed chwilą miałam wyrzuty sumienia więc postanowiłam nie zjeść.
- Jak na ostatnie śniadanie zrobiłeś je bardzo dobrze. - przyznałam włączając ekspres do kawy.
- Vanessa.. jak zwykle uprzejma. - uśmiechnął się. - A ty nie jesz? - zapytał spoglądając częściowo na mnie.
- Nie jestem głodna, zjem coś po drodze. - skłamałam, lecz mimo to uśmiechnęłam się do rodziców i poszłam z kawą do pokoju aby zacząć się ogarniać.
Jestem raczej osobą która nie lubi dużej ilości makijażu na twarzy, bo czuję się po prostu niekomfortowo. Usiadłam przed moją wielką toaletka z kosmetykami i zaczęłam się malować. Nie robiłam skomplikowanego makijażu więc po 15 minutach go skończyłam śpiewając sobie '' I wanna be yours''
Podeszłam do szafy zastanawiając się co dzisiaj ubrać. Było chłodno ale mimo to świeciło słońce, więc zdecydowałam się na jeansy z luźnymi nogawkami i top z wycięciem na dekolt. Włosy zostawiłam rozpuszczone, lecz lekko je podkręciłam aby uzyskać naturalne loki.
Po chwili usłyszałam wołającą mnie mame z salonu. Gdy schodziłam zauważyłam tam mojego brata, do którego od razu podbiegłam. Nie widziałam go 2 miesiące, ale tyle mi wystarczyło, aby się za nim stęsknić.
- AAA WILLIAM TĘSKNIŁAM! - krzyknęłam z radości dusząc go uściskiem.
- Wiem mała, jestem super. - odpowiedział a ja od razu wyczułam jego ego top, które jest wyższe niż on sam. - A teraz przynoś walizki bo musimy jeszcze zajechać do mojej firmy. - puścił mi oczko delektując się moją herbatą, którą sobie przed chwilą zrobiłam.
Poszłam pośpiesznie po walizki, które spakowałam dzień wcześniej. Było ich dużo, nie wspomnę o tym, że będę musiała tu jeszcze przyjechać po drugą połowę rzeczy. Udałam się do salonu z walizkami, które William zaniósł do swojego samochodu. W tym czasie musiałam się pożegnać z rodzicami. Mimo iż czasami (czyt. często) bardzo mnie wkurzali, było mi smutno, że będą tyle km ode mnie i w tej chwili pomyślałam sobie, że to chyba ja będę się bardziej martwić o nich niż oni o mnie.
- Vanessa kochanie, będziemy tęsknić. Napewno się niebawem spotkamy, dasz radę uważaj na siebie. - Oznajmili a mi momentalnie napłynęły łzy do oczu. - Jakby coś się działo możesz zadzwonić, i tak niebawem przyjedziemy na święta.- oznajmiła mi mama, lecz widziałam jak ona sama powstrzymywała się przed płaczem.
Przytulałam ich dobre kilka minut, ale nagle William oznajmił, że musimy już iść, więc zrobiłam z rodzicami ostatnią wymianę zdań i pośpiesznie udałam się do auta Williama.
Minęło kilka minut po czym William wyszedł z domu idąc w kierunku samochodu.
- I jak mała? cieszysz się? - zapytał a ja przytaknełam posyłając mu lekki uśmiech. Reszta drogi minęła nam w ciszy, lecz nie była ona Dla nas niezręczna.
Minęło pół godziny, aż znaleźliśmy się nad wielką firmą mojego brata. William pokazał mi ruch dłonią abym poszła z nim, a więc i tak zrobiłam. Firma była piękna, wszędzie byli faceci w czarnych garniturach, którzy witali się z Williamem, więc musiał być tu serio ważny.
Szliśmy dziwnym korytarzem, który miał dużo skrętów co przyprawiło mnie wręcz o mdłości, lecz po chwili byliśmy przed biurem Williama. Gdy weszliśmy był tam jakiś facet. Miał brązowe włosy, garnitur opinający jego wysportowaną sylwetkę i umięśnioną klate i tatuaż na szyji. Miał lekko ciemną karanacje, wyraźnie zaznaczoną kość żuchwy a na jego twarz spadał kosmyk włosów natomiast jego spojrzenie było przepełnione nicością. Był piekielnie przystojny, a ja jeszcze wtedy nie wiedziałam, że przez niego moje życie całkowicie się zmieni.
CZYTASZ
Between us
RomanceNasze życie może zmienić się w każdej chwili, a zwłaszcza gdy wpadasz w beznadziejne towarzystwo i się zakochujesz. Nowi znajomi, masa przygód, ogrom strachu a także dużo podejmowanych decyzji, które zmienią nasze życie na zawsze. Nic już nie będzi...