02

654 42 4
                                    

Zerwałam się z łóżka jak poparzona, orientując się, że mój budzik znowu nie zadzwonił, albo co gorsza wyłączyłam go samoistnie podczas snu. Od kilku dni, a właściwie nocy przeszukiwałam kolejne oferty na stanowiska, które mnie interesowały. Poprawiałam dokumenty i swój życiorys i wysyłałam niemal hurtowo maile do kolejnych firm. I jak na złość nadal nikt nie oddzwonił. Coraz częściej myślałam o sobie jak o chodzącym nieszczęściu.

Póki co potrzebowałam skupić swój nadal mało rozbudzony umysł na dotarciu do aktualnego miejsca, w którym pracowałam. Nie był to może szczyt moich marzeń, ale za pensje mogłam opłacić rachunki i zrobić zakupy, a w tym momencie liczyło się jedynie moje przetrwanie. W popłochu biegałam po mieszkaniu, a raczej małej klitce, do której się przeprowadziłam. Włożyłam na stopy wygodne, płaskie buty nawet nie trudząc się by pomyśleć o jakichkolwiek obcasach. Zarzuciłam na siebie płaszcz i ruszyłam biegiem w stronę metra. Był to raptem trzeci tydzień mojej pracy, dlatego nie mogłam pozwolić sobie na jakikolwiek błąd z mojej strony. Do tej pory była to najlepsza możliwa oferta pracy jaką otrzymałam po poprzedniej posadzie. Kserowanie dokumentów i parzenie kawy w biurze rachunkowym może nie było moim docelowym zamierzeniem ale przynajmniej całkiem miła atmosfera stanowiła dla mnie jakieś pocieszenie. No może poza głównym właścicielem, który okazał się starszym, siwym rozwodnikiem, który ślini się na widok każdej dwudziestolatki pojawiającej się przed jego wzrokiem.

Wzięłam głęboki oddech popychając skrzypiące drzwi, zerkając na zegar wiszący na ścianie obok i z ulgą stwierdziłam, że jakimś cudem się nie spóźniłam. Powinnam zacząć pracę za parę minut, dlatego odpaliłam komputer i zdjęłam z siebie gruby szal i płaszcz, siadając z westchnieniem przed monitorem komputera. Wypowiedziałam pospieszne powitanie do osób, które zaczęły kręcić się po biurze z kanapkami i kubkami kawy.

- Skseruj dla mnie ten plik dokumentów. Są to faktury z ostatnich trzech miesięcy.

Usłyszałam za plecami głos Edwarda, na co podskoczyłam przestraszona. Syknęłam niezadowolona, odwracając się w kierunku mężczyzny. Przybrałam na twarz możliwie najbardziej neutralny wyraz twarzy, a nawet pokusiłam się o lekkie wygięcie kącika ust wypowiadając przy tym ciche dzień dobry.

- Postaraj się to zrobić w przeciągu dwóch najbliższych godzin.- poinstruował mnie, zjeżdżając wzrokiem na mój dekolt.

Przyjęłam stos dokumentów, przysuwając je do siebie by zakryć ewidentnie mocno opinający biust w koszuli, którą miałam na sobie. Miałam ochotę klepnąć go możliwie najbardziej boleśnie papierami, które trzymałam w dłoniach, ale powstrzymałam się. Kiwnęłam jedynie głową i ze zdegustowaną miną ruszyłam do swojego biurka, orientując się jak ciężki stos papierów przyszło mi nieść. Jeśli uda mi się to wszystko skserować w przeciągu dwóch godzin będzie to doprawdy cudem.

Złapałam się za oparcie fotela i omiotłam wzrokiem stos dokumentów. Jeśli chciałam zatrzymać tę robotę musiałam robić dokładnie to czego ode mnie oczekiwano. Ruszyłam więc do drukarki, zadowolona, że przynajmniej udało mi się wczoraj dokończyć wszystkie zaplanowane umowy z klientami, a to oznaczało nieco luźniejszy dzień. No może poza stosem dokumentów jaki właśnie niosłam przed sobą. Stanęłam przed ogromną drukarką w rogu pomieszczenia i odpaliłam ją pinem, przymykając przy tym oczy. Mały monitor na urządzeniu zaczął wskazywać na pełny pojemnik tonera dlatego ostrożnie wyciągnęłam przedmiot i postanowiłam zająć się tym na własną rękę. Nie chciałam zawracać głowy Michaelowi zwłaszcza, że miał za chwilę jechać po kolejne zamówienia.

I może gdybym była bardziej ostrożna albo gdyby świat nie uwziął się na mnie w tak okrutny sposób nie wysypałabym na siebie całej zawartości czarnego pyłu, który osiadł na moje idealnie białe szpilki, jasne jeansowe spodnie i wyprasowaną śnieżnobiałą koszulę. Uchyliłam usta i zapowietrzyłam się w momencie gdy czarny obłok chmury rozproszył się wokół.

Wiza na miłość ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz