Zmęczona kilkunastogodzinną jazdą, przetarłam twarz swymi bladymi i jakże zimnymi dłońmi, wówczas ciężko wzdychając. Wzięłam do ręki telefon, którego wyświetlacz wskazywał godzinę 03:26. Spojrzawszy na kierowcę samochodu, w którym znajdowaliśmy się sami z torbami i walizkami przepełnionymi różnymi rzeczami, postanowiłam się odezwać.
── Musimy się gdzieś zatrzymać, potrzebuję pilnie do toalety. ── co było oczywiście kłamstwem. Potrzebowałam wstać i rozruszać nogi oraz bolący mnie już od siedzenia tyłek, gdyż droga niemiłosiernie się dłużyła. Mężczyzna za kierowcą zignorował moją prośbę, skupiając się na drodze i wciąż jadąc przed siebie. Aby uzyskać jego litość, postanowiłam poprosić, aby spełnił upragnioną przeze mnie czynność, co za którymś razem moich błagań, wykonał.
── Niestety, musi cię to zadowolić. ── powiedział Francuz, mając na myśli otaczający nas las. Kiwnęłam ochoczo głową, dziękując mu za ten mały gest i wysiadłam z samochodu, uprzednio włączając latarkę w telefonie, aby oświetlić sobie piaszczystą ścieżkę.
Nabrałam świeżego powietrza do płuc i rozejrzałam wokół. Gałęzie drzew były lekko kołysane przez wiatr, który o dziwo nie był zimny. Przyjemnie muskał moją skórę, która w większości była odkryta, gdyż nie zamierzałam się ubierać dziś ciepło. Wujek zadbał o ogrzewanie w samochodzie, więc nie musiałam się o to martwić. Tak samo z temperaturą na zewnątrz, która miło mnie zaskoczyła, porównawszy ją do Paryża nad którym przez ostatnie kilka dni, wisiało pełno ciemnych chmur. Było to coś dziwne zważywszy na to, że dopiero zaczęły się wakacje, którym pogoda powinna dopisywać, jak co roku. Nie zamierzałam jednak się w to zagłębiać, gdyż było to dla mnie po prostu zbędne. Wolnym krokiem skierowałam się w stronę lasu, uważnie patrząc pod nogi, aby przypadkiem się o coś nie potknąć. Nie miałam oczywiście zamiaru się bardzo oddalać, a jedynie odejść na tyle, aby zejść z pola widzenia wujka. Nie chciałabym, aby sobie pomyślał, że go okłamałam w kwestii załatwienia swoich spraw fizjologicznych. W żadnym wypadku nie pozwoliłabym sobie na to, aby miał o mnie jakiekolwiek, złe zdanie.
Kiedy znalazłam się w odpowiednim - według mnie - miejscu, wybrałam telefon do mojego braciszka, za którym się bardzo stęskniłam. Pedri oprócz osoby, z którą miałam te same więzy krwi, był dla mnie wspaniałym przyjacielem, który wspierał mnie w każdej, kryzysowej sytuacji. Wiedział o mnie tyle, co nikt inny, tak samo na odwrót. To właśnie budowało w nas zrozumienie, które było nieodłącznym elementem przyjaźni. Był ze mną w tych lepszych i gorszych chwilach, nawet wtedy, kiedy jedyną bliską mi osobą, był właśnie on. Razem przechodziliśmy przez najgorsze czasy dzieciństwa, podczas których byliśmy zaniedbywani przez uzależnionych od alkoholu, rodziców. Mimo to, Pedri osiągnął w życiu sukces, do którego ja sama obecnie staram się dążyć.
── Florencia? Już przyjechaliście? ── zapytał po drugiej stronie ekranu zaspany brunet, ewidentnie nie ogarniając, co się dzieje. Mimowolnie uśmiechnęłam się, słysząc jego głos, z którym styczności nie miałam od dłuższego czasu. Cóż, oboje byliśmy zbyt zajęci swoimi sprawami, aby do siebie regularnie dzwonić, więc robiliśmy to dosyć rzadko.
── Niee, jesteśmy jeszcze w drodze. Prawdopodobnie będziemy gdzieś za dwie godziny. ── w tym samym czasie spojrzałam na godzinę, która wykazywała idealnie 4:00. Westchnęłam przeciągle i przetarłam dłonią twarz, a słysząc po drugiej stronie słuchawki głuchą ciszę, postanowiłam go już dłużej nie męczyć swoim gadaniem. ── Idź spać, powinieneś wypocząć. ── w odpowiedzi mruknął coś niezrozumiale pod nosem, najwidoczniej tracąc kontakt z rzeczywistością. Zaśmiałam się cicho i kliknęłam czerwony przycisk, zakańczający naszą rozmowę. Postanowiłam spędzić jeszcze chwilę na świeżym powietrzu, chcąc z tego odpowiednio skorzystać. Wracając więc do samochodu, wcale się nie spieszyłam, a wręcz w międzyczasie rozglądałam wokół, wychwytując najmniejsze szczegóły tego miejsca.
CZYTASZ
My Destiny | Pablo "Gavi" Gavira
Romance"Może gdybyś powiedział mi wtedy, że coś do mnie czujesz, nawet w ostatniej chwili, to bym została." Siostra jednego z Barcelońskich piłkarzy - Florencia Gonzalez, zmuszona przez wuja do opuszczenia Francji ze względu na jego wakacyjne biznesy, wrac...