Rozdział 11

1K 140 8
                                    

RIVER

obecnie

Trwałem w bardzo przyjemnym półśnie tuląc do siebie cudowne, miękkie i pachnące ciało. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. W pewnym momencie poczułem jak powód mojej radości i błogiego stanu próbuje mi się wymknąć. Zaczęła się wiercić i próbowała wysunąć spode mnie. Zamruczałem w proteście i przytuliłem ją mocniej. Usłyszałem jak chichocze, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca. Bardzo pragnąłem ją zobaczyć, otworzyć oczy i spojrzeć w tą piękną twarz, ale jednocześnie chciałem aby ta chwila, kiedy leżałem wtulony w jej szyję, trwała jak najdłużej. Bałem się trochę jak potraktuje mnie po tym co robiliśmy w nocy. Byłem tak beznadziejnie i do bólu w niej zakochany. Nie zniosę odrzucenia.

- Mi tez jest naprawdę bardzo dobrze, kotku, ale powinnam wstawać. Możesz zostać jak długo chcesz, ale musisz sobie znaleźć inną poduszkę. – powiedziała słodko, bawiąc się moimi włosami. Znowu zamruczałem całując jej szyję, szczękę, wyprostowałem ramiona, łaskocząc ją swoimi włosami, muskając ustami jej usta. Poczułem jej dłonie wędrujące wzdłuż moich pleców, leżałem pomiędzy jej nogami. Westchnąłem głośno z przyjemności, byłem tak twardy, że to bolało. Mimowolnie zakołysałem biodrami, czując jej nagie ciało pod sobą. Oboje byliśmy nadzy. Cholera!

- River… - powiedziała do mnie ostrzegawczym tonem, ale ja tylko znowu jęknąłem, wykonując koliste ruchy biodrami  tuż przy jej mokrej, gorącej cipce, ocierając się o nią. O tak, błagam, jeszcze sekunda i dojdę. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, ale nie potrafiłem przestać.

- Kochanie…- wyjęczałem liżąc jej wargi, a ona oddychała szybko, szerzej rozstawiając nogi, dając mi lepszy dostęp. Byłem mokry, nasze ciała były śliskie od potu i tego jak bardzo się pragnęliśmy. Kręciło mi się w głowie i było mi niewiarygodnie dobrze. Włożyłem język w jej usta, mocniej napierając na jej słodką cipkę…  Ocierałem się o nią dokładnie tam gdzie tego pragnęła. Czułem jak bardzo była wilgotna. Słyszałem jej ciche jęki, wzdychała z rozkoszy w moje usta, kiedy pieściłem jej łechtaczkę i wejście swoim pulsującym fiutem, ślizgającym się po niej. To było tak cudowne, tak mało brakowało abym wszedł do środka…

- O tak kochanie, tak… Tak…  – Sapałem i właściwie zupełnie przestałem się kontrolować, a mój penis błagał o więcej.

- River… Ja …  - Mel wzdychała, a jej ciało wyginało się coraz mocniej w łuk – Ja… Ja nie jestem gotowa, proszę… Nie powinnam…-  Mówiła bez ładu, przyjemność była zbyt otumaniająca, tak jak dla mnie.

- Kochanie nie wejdę w ciebie… Przysięgam… Nie zrobiłbym tego bez twojego pozwolenia… – Wydyszałem – Pozwól mi tylko jeszcze chwilkę… Błagam… 

Zamruczała w odpowiedzi i położyła dłonie na moim tyłku. Zawarczałem znów wbijając w nią swoje usta. Całowałem ja głęboko , całym sobą, byliśmy coraz bardziej mokrzy, nasze ciała poruszały się w jednym rytmie, idealnie zsynchronizowane. Przyjemność była coraz większa, właściwie odbierała mi wszystkie inne zmysły. Jęczałem w jej usta czując jak dochodzę. Mel zapiszczała i jęknęła jednocześnie, wyginając się, dochodząc, a ja kończyłem na jej cipce i brzuchu, drżąc z oszałamiającej rozkoszy. Kiedy skończyliśmy przez jakiś czas wciąż ocieraliśmy się o sobie. Dotyk naszych nagich, mokrych ciał, ślizgających się o siebie, to było coś czego nie da opisać się słowami. Wciąż ją całowałem, ale kiedy delikatnie odsunęła się ode mnie, zagryzłem mocno wargi, aby przywołać się do porządku. Nie mogłem przecież cały dzień trzymać jej w łóżku, bez względu na to jak bardzo tego pragnąłem.

- Jesteś niemożliwy, ale no cóż musze przyznać, że to jest naprawdę cholernie przyjemne. – Powiedziała  wydostając się spod mojego ciała. Stanęła zupełnie naga, odgarniając potargane włosy, a ja mogłem podziwiać to jak zjawiskowo wygląda.

RiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz