Rozdział 25

1K 133 21
                                    

Spodziewałbym się dzisiaj wszystkiego. Ale nie tego, że na fotelu w moim gabinecie, w mojej firmie w Nowym Jorku, zobaczę Mel, siedzącą  w tej swojej nonszalanckiej pozie. Miała na sobie skórzaną kurtkę i byłem niemal pewien, że przyjechała tu motocyklem. Nie wiem czego się spodziewałem, być może że pobyt we Włoszech ją odmieni w każdy sposób, że kiedy ją zobaczę założy na siebie szpilki i sukienkę? Nie wiem, ale nie mogłem być szczęśliwszy, widząc ją taką w jakiej się zakochałem. Najważniejsze dla mnie było to, aby była zdrowa, ale oto przed sobą miałem Mel z moich snów. Tę zadziorną, wyluzowaną chłopczycę o której fantazjowałem miliony razy. Jej włosy były rozpuszczone, uśmiechała się nieco bezczelnie, ale też z czułością i była jeszcze piękniejsza niż zapamiętałem. Czułem, że serce za chwilę wyrwie mi się z piersi. Miałem ochotę paść na kolana i szlochać ze szczęścia.

- Niespodzianka! Ponury ten wasz Nowy Jork. Tak go reklamowałeś, a tu proszę. – zacmokała z dezaprobatą.

Nie potrafiłem odpowiedzieć żartem, nie potrafiłem znaleźć słów. Chyba zobaczyła to na mojej twarzy bo wstała i uśmiechnęła się ciepło. Nim zdążyła do mnie dojść, już trzymałem ją w swoich ramionach .

- Już cię nie puszczę, nie próbuj uciekać. – powiedziałem, a ona zachichotała.

- Nie zamierzam. – odparła i objęła mnie jeszcze mocniej.

- To my… Już pójdziemy – usłyszałem głos Nathana i poczułem jak Mel się ode mnie odsuwa.

- Przepraszam, że tak wpadłam bez zapowiedzi i zapewne przeszkodziłam w jakiejś bardzo ważnej dyskusji. Jestem Mel. – powiedziała z krzywym uśmiechem, zwracając się do pozostałych.

- O mój Boże mówiłam panu, że wróci! To takie romantyczne! – odparła Kate wachlując się ręką.

Mel spojrzała na mnie sugestywnie i uśmiechnęła się szeroko.

- Jestem Kate! Sekretarka! – Kate dostała się z prędkością światła koło Mel i patrzyła na nią z mieszanką zaciekawienia i zachwytu.

- Miło mi, jestem Melanie.– Mel złapała ją za dłoń i potrząsnęła nią po męsku.

- Wow, rany. No cóż wiedzieliśmy, że nasz River  się ustatkował i zakładałem, że jego wybranka będzie śliczna, ale tego się nie spodziewałem. Jesteś po prostu przepiękna, Melanie. Chętnie bym się z tobą umówił.  I nie tylko umówił. A jestem gejem. A poza tym mam na imię Nathan. -  Powiedział Nat i delikatnie pocałował Mel w rękę, a ona uśmiechnęła się do niego.

- Uważaj sobie dupku. – powiedziałem półżartem w czasie kiedy Chris i Amanda przedstawiali się Melanie.

- Stary, masz niezły fart. Dobra spadamy i zostawiamy gołąbeczki same, aby mogły zrobić pożytek z tego gabinetu… - Nathan uderzył mnie pięścią w ramię i sugestywnie poruszył brwiami.

- Właściwie to chyba na resztę dnia zrobię sobie wolne.  – powiedziałem ciągnąc Mel do wyjścia. – Kate odpocznij sobie po tym fatalnym dniu, ja zrobię tak samo. To do zobaczenia jutro!- powiedziałem ciągnąc za sobą moją dziewczynę. Byłem dosłownie pijany szczęściem.

- To na razie, miło było was poznać! – Mel pożegnała się ze wszystkimi, po czym weszliśmy do winy. Złapałam jej twarz w dłonie i popatrzyłem prosto w jej niesamowite oczy.

Zbliżyłem do niej swoje usta i zaczęliśmy się całować. Chciałem zapytać o tyle spraw, dowiedzieć się jak ona się czuje, jakie rezultaty odniosła terapia, ale najpierw musiałem ją pocałować. Tak strasznie za tym tęskniłem. Smak jej ust był jak narkotyk i chciałem więcej. Kiedy winda zatrzymała się na parterze wyszliśmy, a ja ściskałem ją za rękę w drodze na parking.

RiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz