Rozdział 16

988 133 36
                                    

Pogrzeb babci Melanie był kameralny. Kościółek w którym się odbywał był bardzo mały i nie pomieściłby wszystkich, którzy chcieli przyjść. Przed kościołem czekało natomiast dużo znajomych Mel, w tym kilka osób które znałem. Przyszli aby przytulić moją dziewczynę i złożyć jej kondolencje. Melanie nie była szczególnie wylewna. Sama uważała się za kogoś zamkniętego w sobie i za samotniczkę, ale prawda była taka, że wszyscy ją uwielbiali i podziwiali. Emanowała dobrem i pięknem w każdym znaczeniu tego słowa. Była uczynna i serdeczna, co w połączeniu z jej niezwykłą urodą sprawiało, że właściwie każdy chciał być blisko niej.  Jednak ona pozwoliła sobie na prawdziwą bliskość tylko ze mną. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłem.

Po wszystkim poszliśmy do mnie. Usiedliśmy z Wendy, Betty i Rayem przy stole i rozmawialiśmy. Później spędziliśmy wspólnie wieczór.

Ray dużo czasu rozmawiał z moją siostrą, a Bettany patrzyła na niego jak na jakiś cholerny ósmy cud świata. Usiedli na dywanie, śmiali się i dyskutowali.

Bardzo mi się to nie podobało. Moja siostra była śliczna, to było pewne. Ale była niespełna czternastoletnim dzieckiem, na dodatek ewidentnie totalnie zauroczonym. Szczerze mówiąc nie wiedziałem czego się spodziewać po moim młodszym bracie. Byłem pewien, że nie jest na tyle zdeprawowany, aby zainteresować się dzieckiem, ale mógł ją zranić albo wykorzystać w inny sposób, nawet nieświadomie.  Ostatnio byłem bardzo mało w domu, ponieważ większość czasu spędzałem z Melanie, więc nie miałem jak pilnować Betty.

- Mel. – zwróciłem się konspiracyjnym szeptem do mojej dziewczyny. Popatrzyła na mnie nieco zdziwiona i lekko rozbawiona – Możesz tu zawołać Betty?

- Ale po co? – spytała mnie, unosząc brew – Dogadują się z Rayem…

- Właśnie o to chodzi! Nie widzisz jak ona na niego patrzy?

- River… Betty jest jeszcze dzieckiem, dorastającym ale wciąż tylko dzieckiem. Ray to porządny facet, nie masz się o co martwić… Nawet sugerowanie czegoś podobnego jest zupełnie niestosowne, Ray jest normalny…

- Ale ja nic nie sugeruje, to nie o to chodzi. Po pierwsze jest między nimi  duża różnica wieku, po drugie są rodziną...

- Po pierwsze jest między nimi podobna różnica wieku jak między nami, kotku – powiedziała unosząc brew – tylko, że już jestem dorosła i te pięć lat w tym wieku jest w ogóle niezauważalne. 

- Między nimi jest prawie osiem lat. – podkreśliłem

- Okej, ale gdyby Betty miała dwadzieścia lat, a Ray dwadzieścia osiem nie byłoby w tym nic złego. Nie są ze sobą spokrewnieni…

- Co ty wygadujesz, oni są jak rodzeństwo, mają wspólnego brata, czyli mnie, przypominam! Nie ma nawet takiej opcji to by było…  Niedopuszczalne. - zrobiłem zniesmaczoną minę.

- River, kochanie, wiem że jesteś nieco nadopiekuńczy, tak już masz, ale takie są fakty. Poza tym powtarzam, Ray jest normalny nie tknie Betty małym palcem…

- Wiem, wiem. Ale ona jest w nim zadurzona, a on może ją zranić, nawet nieumyślnie…

 - Skarbie, jesteś słodki, ale wszystko będzie dobrze. Poza tym oni tylko rozmawiają.

- My też na początku tylko rozmawialiśmy – dodałem.

- Tak, ale byliśmy już oboje dorośli. Gdybyś poznał mnie jako czternasto- albo trzynastolatkę  grzecznie byś czekał, prawda?

- Oczywiście. Na pewno byłbym twoim przyjacielem, ale nie dotknąłbym cię. – powiedziałem.

- Nigdy? – Mel zrobiła smutną minę, a ja objąłem ją ramionami i przysunąłem usta do jej ust.

RiverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz