-- Rozdział II --

99 7 0
                                    

Budzę się i tak już spóźniony jak zawsze. Wybiegam przez okno i lecę po dachu na złamanie karku do akademii.

- znowu spóźniony Naruto - wita mnie sensei

- wiem Iruka sensei - odpowiadam mu

Siadam w ławce obok mojego najlepszego kumpla - Sasuke Uchiha. Zawsze przy mnie jest jakiś wyluzowany a tak to jest jak skorupa lodu. Słyszę za sobą protesty dziewczyn ale nie zwracam na nie uwagi.

- dobrze dziś trenujemy rzucanie shurikenem. Zademonstruję. - rzuca w sam sierodek tarczy - weźcie po jednym i ustawcie się w kolejce.

Nie chciało mi się tego robić, ponieważ świetnie sobie radziłem z tego typu bronią. Ćwiczyłem dość często pod okiem Kakashiego i Kuramy, ale i tak musiałem to zrobić. I tak zawsze musiałem udawać tego jełopa, który nic nie potrafi, żeby nie zwracać na mnie uwagi. A umiałem już podział cienia, rasengan i kilka innych technik. Kiedy przyszła moja kolej usłyszałem za sobą szepty:

- znowu będzie się z czego pośmiać -

- zakład że nic nie umie -

Więc specjalnie ustawiłem się źle, a potem poprostu się odwróciłem i udawałem że się poddałem lecz idąc tyłem do tarczy rzuciłem shurikenem nawet nie patrząc i usłyszałem za sobą zaskoczone wzdechy. Wiedziałem że trafiłem w sam sierodek. Sasuke był po mnie i trafił prawie że w sam sierodek. Całkiem nieźle.

- nieźle rzucasz Uchiha -

- I kto to mówi młotku -

POV. Sasuke

Ten młotek rzucił niesamowicie jak na jego normalny poziom. Ciekaw jestem jakie jeszcze tajemnice skrywa. W sumie mógłbym z nim potrenować. Fajnie mu z oczu patrzy i wydaje się inny niż reszta dzieciaków. Dlatego się z nim zaprzyjaźniłem.

Kiedy zrozumiałem co do ciebie czuje (sasunaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz