-- Rozdział VIII --

78 6 0
                                    

Pov. trzecia osoba

Po zwinięciu obozu drużyna 7 i pan Tazuna wyruszyli w dalszą podróż. Po drodze Naruto spostrzegł kałużę wody na ścieżce. Wydawało mu się to podejrzane, ponieważ był to słoneczny dzień, a w powietrzu nie było czuć wilgoci.
Wymienił z Kakashim znaczące spojrzenia. On też ją spostrzegł. Uczynił prawie nie widoczny gest w stronę Naruto by nie zwracał uwagi, lecz nie tracił skupienia. On zaczął tylko pozornie beztroską rozmowę z Sasuke, gdy nagle za nimi z kałuży wyskoczyli shinobi. Od razu zaatakowali Kakashiego i wyglądało na to, że rozerwali go łańcuchami. Jeden ruszył na pana Tazune a Sakura zasłoniła go. Szybko przed nią stanął Sasuke ale w ostatniej chwili Kakashi w ostatniej chwili pojawił się i złapał go. Naruto szybko stworzył klona i uformował Rasengan trafił w jednego, ale drugi zadrasnął jego rękę. Prędko Kakashi pozbył się ostatniego i wszyscy mogli opatrzeć swoje rany.

- Skurwi.... AU!- krzyknął Naruto - co jest?!-

- Nie przeklinaj - odpowiedział mu Kakashi po walnięciu go w głowę- masz bandaże-

Żółto włosy zaczął owijać rękę bandażem mamrocząc pod nosem.

- ... Przeklinać już nie można...- mamrotał - ... A kto mnie tego nauczył...-

- Hej Naruto- zaczepił go Sasuke -  wszystko w porządku?-

- Ta...- odpowiedział - do wesela się zagoi-

- Ruszamy drużyna!- zakrzyknął Kakashi tarmosząc Naruto po włosach

Naruto pokazał mu język i odtrącił jego rękę. Sasuke zachichotał, ale jak zdał sobie z tego sprawę natychmiast spoważniał. Ruszyli w dalszą drogę.

***

Dotarli nareszcie do domu pana Tazuny. Kakashi natychmiast zemdlał z braku chakry po walce z Zabuzą. (nie chciałam pisać tego, nie jestem dobra w opisywaniu takich rzeczy) 

- Oto dom mojej córki- powiedział pan Tazuna - zapraszam do środka-

*po kolacji*

Sasuke i Naruto wylądowali w jednym pokoju, nie przeszkadzało im to bardzo, ponieważ przyzwyczaili się do wzajemnego towarzystwa mieszkając razem.

-Hej Naruto?- zapytał się Sasuke

-co jest?- odpowiedział Naruto z swojego łóżka

-Pamiętasz swoich rodziców?-

Pov. Naruto

-Pamiętasz swoich rodziców?-

Wspomnienia. Nie moje ale Kuramy. Minato i Kushina. Niemowlę. Wioska. Pazur. Krew. Płacz.

Nawet nie zdałem sobie sprawy jak zacząłem szybciej oddychać.

-...uto?...- nie słyszałem go więcej

*dzieciaku oddychaj.

*n-nie mogę

*spokojnie, wdech wydech, wdech wydech

Usłyszałem Kurame w mojej głowie. Zacząłem uspokajać mój oddech wraz z jego słowami. Nie chciałem tych wspomnień. Nie chciałem tego widzieć. Nie chciałem.
Nie zauważyłem jak skuliłem się na łóżku obejmując kolana rękami. Poczułem dotyk na moim ramieniu. Nie brutalny dotyk lecz delikatny, niepewny. Po chwili Sasuke przytualał mnie uspokajając i przepraszając jednocześnie.

-przepraszam- powiedział cicho -nie wiedziałem  że tak zareagujesz-

-n-nie twoja wina- odpowiedziałem roztrzęsionym głosem -skąd miałeś wiedzieć?

《Skąd miał wiedzieć? To wszystko moja wina. Mogłem tak nie reagować. Mogłem się uspokoić. Mogłem o tym nie myśleć. On niczym nie zawinił. Jestem potworem. Zabiłem własnych rodziców. Zabiłem obrońcę wioski. Ile jeszcze ludzi zginie zanim mnie wygonią? 》

Łzy zaczęły płynąć z moich oczu. Natychmiast je wytarłem. Łzy są ozaką słabości. Nie mogę płakać. Nie przed nim.

-wiesz że to dobrze by płakać?- usłyszałem czarnowłosego -oznacza to że czujesz. Że ci żal, że Ci smutno.-

Już nie powstrzymywałem łez. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi od niego. Płakałem w jego ramionach aż do momentu kiedy najprawdopodobniej zasnąłem.

Pov. Trzecioosobowa

Naruto zasnął w ramionach Sasuke, który po chwili uczynił to samo. Spali znów w jednym łóżku czując się bezpiecznie w zajemnym kontakcie fizycznym.




Kiedy zrozumiałem co do ciebie czuje (sasunaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz