BACKSTABBER
prolog
~Szedł ciemnym korytarzem, tak naprawdę nie mając pojęcia gdzie się znajduje. Z każdym kolejnym krokiem po plecach przechodziły mu dreszcze. W oddali słyszał dziwne odgłosy.
Podskoczył jak rażony prądem, kiedy w ciemności usłyszał krzyk. Krzyk, przepełniony bólem, cierpieniem i smutkiem. Jakby człowieka wijącego się w agonii.
Przyspieszył teraz już biegnąc, nie wiedząc gdzie tak naprawdę biegnie. Zauważył drzwi. Szarpnął za klamkę i otworzył. Wpadł do oświetlonego przez świece, ogromnego salonu.
Rozejrzał się, a to co zastał zmroziło mu krew w żyłach. Salon, w którym się znajdował był wypełniony po brzegi śmiejącymi się Śmierciożercami. Zauważył Lucjusza oraz Narcyzę Malfoy'ów. Blondwłosa kobieta chowała głowę w ramionach męża, ale nie trudno było zgadnąć, że płacze. Mężczyzna za to z kamienną twarzą oglądał scenę rozgrywającą się przed nim, głaszcząc przy tym żonę po włosach. Pomimo obojętnego wyrazu w jego oczach można było dostrzec ból.
Go jednak obchodziło samo centrum całego zamieszania. Na samym środku salonu stał Lord Voldemort z różdżką wyciągniętą przed siebie, a pod jego stopami leżał chłopak. Poczuł jak po plecach przechodzą mu dreszcze, kiedy rozpoznał w nim osobę, którą kochał.
Poderwał się aby podbiec do chłopaka jednak jego ciało zostało przytrzymane przez dwójkę silnych Śmierciożerców.
— Witaj Harry Potterze — usłyszał syczący głos.
Oderwał oczy od ciężko oddychającego nastolatka i spojrzał na Voldemorta. Wzdrygnął się kiedy coś śliskiego dotknęło jego nogi. Spojrzał w dół. Pod jego stopami pełznął kilkunasto metrowy wąż.
Wrócił spowrotem wzrokiem do torturowanego chłopaka. Zacisnął dłonie w pięści. Voldemort uśmiechnął się kpiąco widząc jego wzrok.
— Tak właśnie kończą zdrajcy. Pod moimi stopami, a później pod ziemią — powiedział. — Draco Malfoy dopuścił się zdrady. Nie tylko wobec mnie, ale i wobec własnej rodziny.
Poczuł jak całe jego ciało napina się. Czyżby... Czyżby Voldemort wiedział? Ale skąd?
— Jednak jestem gotowy darować mu życie — kontynuował. — Pod jednym warunkiem. Dołącz do mnie, Harry. Przyjmij mój znak, a chłopakowi nic się nie stanie.
Rozszerzył oczy w szoku. Dołączyć do niego? To brzmiało tak absurdalnie, że aż śmiesznie. Ale jemu nie było do śmiechu.
Zerknął na Draco, który trząsł się. Najpewniej po zaklęciu Cruciatus. Ślizgon obrócił delikatnie głowę i spojrzał na niego. Po plecach przeszedł mu dreszcz. Nigdy nie widział tyle bólu w tych pięknych oczach.
— Mój sokół dostarczy Ci pewną rzecz. Jeżeli zgodzisz się do mnie dołączyć, co za tym idzie uratować mu życie, weź ją. Wybierz mądrze Harry Potterze.
__
Harry obudził się gwałtowanie cały spocony. Łapał chaotyczne oddechy w głowie analizując treść snu. Jedyne co pamiętał to przerażenie w oczach Draco oraz ten okropny syczący szept.
Dołącz do mnie, Harry.
Harry poczuł jak przechodzą go dreszcze. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Odetchnął, kiedy zrozumiał, że wciąż jest w swoim pokoju w domu Dursley'ów przy Privet Drive 4.
CZYTASZ
BACKSTABBER; drarry
FanfictionHarry nie miał wyboru. Musiał ratować siebie jak i swojego ukochanego. Szósty rok nauki w Hogwarcie nie będzie łaskawy ani dla Harry'ego ani dla Draco. Będą się musieli mierzyć nie tylko ze skazą na przedramieniu, zadaniem od Voldemorta, ale i równi...