20. Odwaga

217 10 13
                                    

Po dłużej chwili odkleiłyśmy się od siebie i dziewczyna pociągnęła mnie za sobą za rękę i gestem pokazała, żebym usiadła jej na kolanach. Nie wierzyłam w to co się właśnie dzieje...

- No co wy... - powiedziała zszokowana Pie. - Ja wiedziałam, że coś się dzieje między wami, ale nie że aż tak.

Ja nic nie powiedziałam, tylko wpatrywałam się w ukochaną, a ona kiwnęła do niej twierdząco głową.

Gra toczyła się dalej, na nas wypadło może jeszcze po razie, nie były to jakieś straszne wyzwania, ani nic, więc luźno. Potem poszliśmy wszyscy na parkiet, w końcu mogłyśmy z Dash okazywać sobie uczucia. Poczułam wibracje w swoim telefonie, więc sięgnęłam po niego.

- Scoot? - odebrałam połączenie. - Zaczekaj, nie słyszę.

Poszłam w jakieś cichsze miejsce, aby ją słyszeć.

- Co jest Scootaloo? - zapytałam.

- Mama jest strasznie zła, wracają do domu, będą za jakąś godzinę, dziewczyny muszą wrócić do domu, są z tobą? - zapytała zmartwiona.

- Tak, jasne, już im mówię. - rozłączyłam się i zaczęłam szukać po domu obu sióstr.

Biegając w kółko i rozglądając się na wszystkie strony zauważyłam Dash, która niestety miała już dość wypite.

- Skarbie, szybko zbieraj się, mama się nie może do was dodzwonić, musicie jechać. - krzyknęłam. Ta tylko kiwnęła głową i ruszyła w stronę wyjścia.

Po chwili znalazłam drugą siostrę, która była w jeszcze gorszym stanie.

- Chodź, wracamy do domu, mama jest zła. - oplotłam jej ręką moją szyje, aby mogła się podeprzeć i udałam się w kierunku wyjścia. - Dashie, pomóż mi i dawaj kluczyki.

- Przecież ty nie masz prawa jazdy mała. - zachwiała się i przejęła ode mnie siostrę.

- Jeszcze, ale potrafię prowadzić i wyglądam najlepiej z naszej trójki. Dawaj te kluczyki. - rozkazałam.

- Rany, dobrze mamo. - podała mi to o co prosiłam.

Po chwili, gdy wszystkie siedziałyśmy ruszyłam i pojechałam w kierunku ich domu. Gdy byłam dość blisko zadzwoniłam do trzeciej siostry, aby wstawiła wodę na herbatę oraz otworzyła drzwi od domu.

Zajechałam w miejsce, gdzie zwykle Dash i chwyciłam pod ramię Spitfire, a dziewczynie kazałam poczekać, bo ją ścięło totalnie. Przekroczyłam próg drzwi i mozolnie weszłam z nią po schodach kładąc ją na łóżku w jej pokoju.

- Scoot! - krzyknęłam, a ta po chwili zjawiła się na korytarzu. - Błagam, pomóż jej zdjąć buty i w ogóle.

- Jasne. - wleciała do pokoju siostry, a ja zbiegłam na dół po tęczową.

Kiedy podeszłam do samochodu okazał się być pusty, więc zaczęłam nerwowo szukać dziewczyny. Okazało się, że usiadła na poboczu drogi.

- Rany boskie kobieto, idziemy do domu. - pomogłam jej wstać i zaprowadziłam ją podobnie, jak Spitfire. Kiedy weszłam na górę słyszałam krzyki Scootaloo. Położyłam ukochaną na łóżku i pobiegłam do dziewczynki.

- Co jest? - zapytałam.

- No szarpie mi się. - mówiła zdenerwowana.

- Leć po te herbaty, ja już je dalej ogarnę. Nie rzucaj się, bo ja nie będę tak delikatna, jak siostra. - powiedziałam i ściągnęłam kolejno jej buty, kurtkę i bluzę. - Em... piżama. - otworzyłam jej szafę i wyciągnęłam z niej jakąś większą koszulkę.

- Dalej, zdejmuj tą co masz, nie patrzę. - kiedy widziałam, jak jej koszulka spadła na podłogę, wsunęłam na nią, tą którą trzymałam w ręku. - No jeszcze spodnie.

Kiedy ogarnęłam ją finalnie, poszłam zanieść buty do przedpokoju, zahaczając o pokój ukochanej, aby upewnić się, że w nim jest.

- No dalej Dashie, ściągamy buty. - zsunęłam obuwie i znów pobiegłam na dół je odstawić.

Pomogłam jej z resztą rzeczy, jednak ona nosi zazwyczaj sportowe biustonosze, to tylko pomogłam jej z ubraniami nawierzchniowymi i po prostu położyłam ją w bieliźnie, bo nie będę się z nią szarpać i męczyć, jak ze Spitfire.

Po kilkunastu minutach, gdy już wszystko było ogarnięte, sama chwyciłam po jakąś z koszulek ukochanej i wciągnęłam ją jako piżamę i sama położyłam się spać obok niej.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, po czym od razu wsunęłam się pod łóżko dziewczyny, a ta chyba po kilkugodzinnej drzemce czuła się także lepiej.

- Proszę. - powiedziała.

- Rainbow, kochanie za 10 minut śniadanie. - oznajmiła i zamknęła drzwi. - Ty także chodź Applejack. - dodała i wyszła już tak na prawdę.

Wysunęłam się z pośpiechu spod łóżka i spojrzałam na ukochaną, której mina wyglądała podobnie do mojej.

- Skąd ona? - zapytałam.

- Nie wiem... - powiedziała nieswojo.

- Rany, ale weź się ubierz kobieto. - pchnęłam ją z powrotem na łóżko, a ona pociągnęła mnie za sobą. Zbliżyłam się, aby ją pocałować i tak leżałyśmy jeszcze chwilę, wtedy ja podniosłam się jako pierwsza i ubrałam we wczorajsze ubrania, a Dash po prostu założyła coś domowego.

Podczas posiłku trwała cisza, praktycznie nikt się nie odezwał. Po śniadaniu Dash zaczęła mówić:

- Mamo, tato możemy porozmawiać? - zapytała.

- Jasne córciu. - odpowiedziała kobieta.

- Zostawicie nas? - nastolatka zwróciła się do nas, udałam się razem z siostrami na górę, kierowałam się w stronę pokoju ukochanej.

- Chodź do mnie. - powiedziała ognisto włosa.

- Ciekawe co chce zrobić. - odparłam zastanawiając się.

- Wyznać prawdę, widziałam, jak mama spoglądała na was, szurnęłam ją nogą, gestem pokazując, aby spojrzała na nią. Od razu po jej minie mogłam wywnioskować, że będzie chciała z nimi porozmawiać.

- O cholera... - zaczęłam się denerwować.

Po kilkunastu minutach Pani Whistles zajrzała do pomieszczenia.

- Applejack, mogę cię prosić? - zapytała.

- Oczywiście. -odparłam krótko.

Stanęłam z nią na korytarzu i po chwili kobieta zaczęła:

- Nie obawiaj się, Rainbow mi wszystko powiedziała, cieszę się, że tu jesteś. Przy tobie wydaje się szczęśliwsza i w ogóle odkąd się znacie, się zmieniła. Dziękuje Applejack. - po tych słowach kobieta przytuliła mnie.

- To ja dziękuje. - odparłam.

Przy schodach rozeszłam się z nią i niepewnie chwyciłam za klamkę drzwi od pokoju.

- AJ, to ty? - zapytała, zanim dobrze zdążyłam wejść.

- To ja słoneczko. - uśmiechnęłam się do niej, a ta we mnie wbiegła z chęcią uścisku, przez co wisiałam wręcz na dziewczynie. Kiedy pochyliła się, poczułam grunt, także ją uścisnęłam. - Jestem z ciebie dumna. - dodałam po chwili.

- Czuje się teraz zdecydowanie spokojniejsza. - odparła i obluźniła uścisk.

Kiedy spojrzałyśmy na siebie, przybliżyła się do mnie i rozpoczęła pocałunek. W tym momencie poczułam, że to odpowiedni moment, kiedy odunęłam się lekko od dziewczyny odparłam:

- Kocham cię Rainbow Dash...

Mina dziewczyny wskazywała zdziwienie, ale po chwili niepewnie rozchyliła usta i powiedziała:

- Też cię kocham moja mała Applejack...

Ta Tęczowa Dziewczyna...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz