4. Prawda

278 12 15
                                    

Impreza dalej trwała w najlepsze, nie skończyło się na dwóch drinkach, ponieważ szczerze powiedziawszy, po piątym straciłam rachubę, no i się upiłam... Jako, że tak naprawdę z nikim szczególnym oprócz Rarity się nie trzymam, nie miałam się do kogo udać, a do domu w takim stanie nie wrócę. Bratu jednak napisałam, że śpię u Rarity, aby się nie martwił.

Tańczyłam w najlepsze na parkiecie wraz z Pinkie i Spitfire, ich towarzystwo było przyjemne, nie czułam się absolutnie nieswojo, razem z nimi i chłopakiem Pie zagrałyśmy w Beer pong'a. Ja i Spitfire, przeciwko nim.

Wygrałyśmy, ale nie wiele brakowało do porażki... Wtedy poszłyśmy z powrotem na parkiet i to było ostatnie co pamiętałam z tej nocy.

Obudziłam się i w pierwszym momencie spanikowałam... Leżałam w nie swoim pokoju, czyli także nie w swoim domu i do tego miałam na sobie czyjąś koszulkę, która była na mnie zdecydowanie za duża.

- O Boże. - powiedziałam sama do siebie.

17 lat i taki wybryk... Dobrze, że rodzina tego nie widzi... Wpakowałam się komuś do łóżka, rany JA MAM DZIEWCZYNĘ?!! Applejack coś ty narobiła...

- Nie wzywaj tak Boga, nie wypada. - usłyszałam głos, ale nie wiem z której strony.

- Gdzie jestem? - zapytałam tę osobę.

- U mnie w domu. - zza futryny drzwi wyłoniła się po chwili Spitfire.

- Och... Ubranie także twoje? - zapytałam.

- Nie, to akurat moje. - obok niej pojawiła się druga osoba, a mianowicie Rainbow Dash.

- Jest twoja. - starsza klepnęła młodszą w ramię i odeszła.

Usiadłam na łóżko i schowałam twarz w dłonie.

- W porządku Applejack? - zapytała tęczowa.

- Tak, po prostu głowa mi pęka. - oznajmiam.

Po krótkim dialogu z różowo oką oznajmiłam, że pójdę do domu, tylko odzyskam swoje rzeczy, ale jak się okazało, podczas transportowania mnie tutaj zwymiotowałam i moje rzeczy wyglądają, jak wyglądają... Koleżanka była na tyle miła, że pożyczyła mi coś swojego. Wtedy zadeklarowała się odwieść mnie do domu. Za co byłam szczerze wdzięczna.

- Cholera, ile mam wiadomości od Rarity. - powiedziałam zmarnowana.

Jak się okazało dziewczyna w całe się nie martwiła, lecz miała mi coś do przekazania.

- Nie wspominajmy jej nic o tym, że nocowałam u ciebie. - powiedziałam.

- Luz. - odparła krótko.

Gdy zaczęłam czytać wiadomości od dziewczyny, aż mi się zrobiło słabo...

- Kurwa... Nie wierzę. - powiedziałam, a do moich oczu napłynęły łzy.

- Co jest? - zapytała tęczowa.

W odpowiedzi pokazałam jej tylko filmik wysłany przez siostrę fioletowo włosej, na którym Rarity całowała się z jakimś blondynem.

- Zatrzymaj się proszę, dalej się przejdę. - poprosiłam.

- Ale Applejack... - zaczęła.

- Proszę. - dodałam.

Dziewczyna zatrzymała auto i stanęła na poboczu, a ja wysiadłam po chwili, dziękując jej za to, co tej nocy dla mnie zrobiła i nie zostawiła mnie tam. Teraz jednak muszę wszystko sama przemyśleć... Jak ona mogła coś takiego zrobić... Bez żadnego zawahania podziękowałam również Sweetie Belle, za nagranie, a jej fałszywą siostrę zablokowałam w każdym możliwym miejscu, aby nie miała szansy się ze mną skontaktować.

Gdy wróciłam do domu porozmawiałam trochę z rodziną, zjedliśmy wspólnie obiad i udałam się do swojego pokoju. Chwytając telefon zauważyłam powiadomienie od Dash:

~ W porządku młoda?

Żyje-

Odpisałam krótko i usiadłam, chwyciłam gitarę i po chwili zaczęłam grać jakaś melodię. Było to całkiem spokojne, takie uspokajające i odprężające. Uwielbiam grać na gitarze, daje mi to satysfakcję, ale przede wszystkim radość. Spoglądając w telefon widziałam kilka wiadomości od nowej znajomej, ale na razie zignorowałam to musiałam się wyciszyć po tym całym zdarzeniu.

*w poniedziałek*

Siedząc nieswojo na biologii w głębi duszy modliłam się, aby nie spotkać jej nigdzie na korytarzu. Pinkie Pie co chwile coś do mnie mówiła, ale nie słuchałam jej za bardzo.

W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, aby nie wracać uwagi na Rarity, niech wie, że jest mi obojętna i że poradzę sobie świetnie bez niej, a nawet będzie mi lepiej... Zero ograniczeń!

Wyszłam pewnie z sali biologicznej i jak się spodziewałam stała przed nią i czekała na mnie.

- Applejack, posłuchaj... - zaczęła, jednak ja odeszłam nie zważając na to co do mnie mówi.

Udałam się do toalety, aby umyć ręce, a ona oczywiście poleciała za mną.

- Daj mi święty spokój i lepiej z tąd idź. - powiedziałam zła.

- Daj mi wyjaśnić... - jąkała się.

- Nie, idź sobie. - dodałam.

- Applejack, proszę. - błagała, a ja powoli traciłam cierpliwość.

Po chwili z jednej z kabin wyszła Sunset Shimmer.

- Idź stąd przybłędo, nie słyszysz, że nie chce z tobą rozmawiać? - za drwiła sobie z niej, a ta od razu wyszła.

- Dzięki. - odparłam i także wyszłam.

W progu toalety wpadłam na Dash i ponownie usłyszałam.

- Uważaj jak łazisz niezdaro! Oh Applejack... - za wahała się, gdy zobaczyła, że to ja. Jednak ja odrazu poszłam dalej.

Mam żal do Rarity za to co zrobiła, ale czasu nie cofnę i na pewno nie wybaczę jej czegoś takiego, więc najlepiej i najłatwiej będzie po prostu o niej zapomnieć i zostawić ją w przeszłości.

Ta Tęczowa Dziewczyna...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz