Podróż minęła całkiem sprawnie. Ciężko jest mi nadal zrozumieć, że wszystko, co miałam, musiałam zostawić. Dom, drużynę. W skrócie całe moje życie i przeprowadzić się gdzieś indziej. Noga bolała mnie strasznie, jednak dało się przeżyć. Kiedy wyszłam z lotniska czekał na mnie wysoki, ciemnej karnacji mężczyzna. Miał czarne długie włosy. Stał z kawałkiem kartonu, na którym było moje imie i nazwisko.
— Dobry. Jestem Tj. – podałam rękę
– Oto ty. Miło cię poznać. Jestem Gibki Rasta. – przedstawił się – wezmę twoje rzeczy, a ty wsiadaj.
Zrobiłam, tak jak powiedział. Czarnowłosy po spakowaniu wsiadł za kółko i ruszyliśmy.
– nie wiedziałem, że trener ma córkę, a tym bardziej, że to Tilana Ledigę. Najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu. Znasz el matadora? Gdybyś widziała jego reakcje na to, że stałaś się najdroższym zawodnikiem – roześmiał się
– znam, kto by go nie znał. – oznajmiłam nerwowo.
Nie miałam ochoty na rozmowę. Uśmiech chłopakowi nie schodził.
– słyszałem o twoim wypadku. Współczuję ci, jednak się nie martw. Trener, gdy zobaczył co się stało dzwonił do szpitala, w którym byłaś. Teraz też załatwił bardzo dobrych lekarzy. Zapewnię profesor ci również pomoże.
Od słowa zobaczył nie słuchałam dalszej wypowiedzi.
– jak zobaczył? – zapytałam z zaciekawieniem
– trener ogląda prawie wszystkie mecze. Męskie, jak i damskie. Dzięki nim udoskonalą taktyki i tak dalej. Zapewnię wiesz, o co mi chodzi. – odpowiedział.
Przytaknęłam, oglądając krajobraz za okna. Było pięknie. Kolory były jasne, niebo bezchmurne, a trawa zielona jak nigdy dotąd.
– chłopaki nie uwierzą jak ciebie zobaczą – powiedział nagle
– zobaczą? Czyli?
– cała drużyna supa strikas są dzisiaj u twojego taty. Świętujemy koniec sezonu. – odparł
– zajebiście – mruknęłam z niezadowoleniem pod nosem.
Cała dalsza droga minęła w ciszy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazał się to przepiękny dom na skraju lasu. Biały, z czerwonym dachem i dużymi oknami, ogromna ilość zieleni dodawała jeszcze bardziej urokowi temu miejscu. Dom był otoczony cały murem.
– pomóc ci wysiąść? – zapytał miło
– możesz mi podać tylko kulę – poprosiłam.
Chłopak zrobi to, co go poprosiłam. Wyszłam z samochodu. Trudno było się przyzwyczaić do chodzenia o „3 nogach”. Chodzenia? Bardziej skakania.
– wezmę twoje rzeczy – oznajmił czarnowłosy.
Przytaknęłam tylko. Podskokiem zaczęłam się kierować w stronę drzwi wejściowych. Brama o dziwo była otwarta. Stacja przed nimi miałam chwilowe rozmyślenia, czy dobrze zrobiłam, przybywając tutaj.
Twoje prawdziwe miejsce jest we Francji. To tylko miejsce przejściowe. Za 2 lata wszystko wróci do normy. – pomyślałam, pukając do drzwi.
Drzwi otworzył mi średniego wzrostu mężczyzna, jednak i tak był wyższy ode mnie. Miał czarne włosy i brązowe włosy.
Ubrany był w biała koszulę i szare spodnie od garnituru.
– wejdź – pokazał ręką, abym weszła do środka.
Wewnątrz dom był bardzo minimalistyczny. Wchodząc od razu przechodzili się do salonu, w którym dominowały kolory czarny i biały.
Lekkie elementy zieloności dodawały dużej ilości rośliny. Na końcu pokoju znajdowały się szklane, przesuwane drzwi, Zapewnię prowadzące do ogrodu.
Stanęłam na środku pokoju wraz ze mną zrobił to ten facet. Cisza była bardzo niekomfortowo.
– dzień dobry. Jestem Tj. Ledigę. Mam 19 lat. Przedtem mieszkałam we Francji, a dokładnie w Paryżu. –
wyciągnęłam rękę na przywitanie.Nie chciałam tego robić jednak kultura mówiła co innego. Widać było, że jest lekko zamieszany.
– Cześć. Wiem, że możesz mnie nie znać, ale jestem David Ledigę, trener supa strikas, jak i twój ojciec. – również podał mi rękę – na pewno nie będziesz chciała od razu do mnie mówić tato, więc proszę, abyś mówiła po prostu David.
Przytaknęłam.
– Gdzie będzie mój pokój na następne 2 lata naszego wspólnego życia w tym domu? – zapytałam
– 2 lata? A no tak. – lekko się zmieszał – idziesz tym korytarzem prosto, później w lewo, znowu w lewo, później w prawo i ostatnie drzwi na końcu korytarza. Jeśli możesz, kiedy zobaczysz pokój, przyjdź do ogrodu. Zapewnię jesteś głodna po drugiej podróży.
Zaczęłam kierować się do pokoju. Korytarze były bardzo długie, wręcz za długi. We Francji byłam przyzwyczajona do skromnego lokum. Nawet jeśli zarabiam miliony, lubiłam skromność.
Po dotarciu do pokoju, zdziwiłam się. Pokój był taki, jaki chciałam mieć. Łóżko, biurko, szafa, komoda. Nic więcej. I jeden misiek na łóżku.
– tutaj są twoje rzeczy – oznajmił gąbki rasta, kładąc kartony przy komodzie
– dziękuję – powiedziałam
– pomóc ci dojść do ogrodu? – zapytał
– nie. Nie wiadomo, czy w ogóle przyjdę, ale jeśli tak to dam se radę, ale dziękuję za propozycje – odpowiedziałam.
Chłopak opuścił pomieszczenie. Usiadłam powoli na łóżko. Postanowiłam, że rzeczy rozpakuje dopiero jutro.
Poczułam burczenie w moim brzuchu.
– to, że masz kontuzje nie znaczy, że dietę odpuścimy – powiedziałam do mojego brzucha.
I znowu burknięcie. Był to znak ostateczny, że trzba skoczyć do lodóweczki. Pierwsze co robisz w nowym domu, u obcych ludziach to jedzenie i grzabenie im w lodowkach ale brzuch, i jego burczenie to siła wyższa.
- trza zrobić remanent lodóweczki - powiedziałam i w podskokach skakałam do salonu.
__________________________
Hej 👋
Mam nadzieje, że się podobało. 🥰
Mam do was pytanie.Chciecie rozdziały dłuższe czy krótsze?
CZYTASZ
"Daj mi szanse" - Shaker
FanficTilana, w skrócie TJ., to 19-letnia piłkarka drużyny champions prezentującą Francję. Od pewnego dla niej tragicznego dnia i dwóch wydarzeń wszystko zmienia się dla niej o 180°. Musi się zmagać nie tylko z problemami zdrowotnymi, ale również rodzinym...