Rozdział ósmy

90 6 0
                                    

Dziś rano również pakuję dodatkową torbę z piżamą, kosmetyczką i rzeczami na jutro. To nie pierwszy raz gdy będę zostawać z Emily na noc, ale zwykle zdarzało się to zdecydowanie rzadziej.

Ostatnio Aron wyjeżdża o wiele częściej nawet na taką jedną noc. Nie zwracałabym na to uwagi, ale widzę jak reaguje Emily. O wiele bardziej za nim tęskni i jest jej po prostu smutno. Przeżywa to dość mocno jak każde dziecko, które potrzebuje więcej uwagi rodzica.

Gdy wchodzę do kuchni w domu Arona napotykam tylko smutne oczka Emily. Mała już jest smutna widząc niewielką walizkę ojca stojącą w salonie. Ehh coś czuję, że może być dzisiaj ciężko.

- Hej Emily, jak tam twoje śniadanko? Prawie nic nie tknęłaś. - pytam zmartwiona.

- Nie jestem głodna. - mruczy pod nosem.

- Kochanie, przecież musisz jeść. Musisz mieć dzisiaj siłę na kolejne zabawy.

- Nie mam ochoty się dzisiaj bawić. - znów odpowiada cicho.

- To pooglądamy bajki, albo pójdziemy na lody. Co ty na to? Słyszałam, że w naszej ulubionej lodziarni jest jakiś nowy smak. Sprawdzimy jaki?

- No dobrze. - odpowiada już z trochę większym przekonaniem, ale wciąż jest dość smutna.

Niby musi się przyzwyczaić, że taty nie ma przy niej cały czas, ale to nadal tylko dziecko. Potrzebuje go.

- Emily muszę już wychodzić. Chodź się przytul na pożegnanie! - mówi Aron wchodząc do kuchni - O Maddy, dobrze, że już jesteś. - zauważa mnie od razu.

Żegna się z córką, na co po policzkach Emily spływa kilka samotnych łez. Dziewczynka jeszcze mocniej przytula się do ojca i wręcz nie chce go puścić. Aron wkońcu odrywa ją od siebie i przekazuje mnie.

- Jakby coś się działo to do mnie dzwoń. Powinienem wrócić jakoś w nocy lub rano.

- Jasne, udanego dnia. - uśmiecham się miło.

- Dzięki, również dobrej zabawy dziewczyny! - mówi najbardziej entuzjastycznie jak potrafi patrząc na Emily i próbując jej przekazać wzrokiem, że przecież jego wyjazd to nic szczególnego - Na pewno będziecie bawić się lepiej niż ja. - mówi pod nosem odwracając się.

Niestety słyszę to i cicho chochoczę, na co Aron posyła mi tylko męczennicze spojrzenie jakby na prawdę wolał być gdziekolwiek indziej niż w delegacji. Nic jednak nie mówi na ten temat i żegnając się ze mną krótkim "Do zobaczenia" wychodzi ciągnąc za sobą małą czarną walizkę.

No to teraz czeka mnie trudniejsze zadanie. Co tu zrobić by jak najbardziej odciągnąć myśli Emily od jej ojca?

Prubuje oglądania bajek, potem gier planszowych, potem proponuję grę w berka i w chowanego, lecz dopiero zabawa lalkami, czego Emily nigdy nie robi zbyt często, zdaje jakiś rezultat. Mała wymyśla przeróżne historie i życiorysy poszczególnych lalek. Próbuje jej dorównać z wyobraźnią i robimy spa dla lalek. Całe szczęście, że ludzie myśląc, że skoro Aron ma córkę, więc musi lubić lalki wszyscy to ich bliscy kupowali jej lalki i wiele dodatków do nich. Emily ma tu na prawdę niezłą kolekcję.

Po lunchu wychodzimy znowu z Emily na spacer. Wkońcu obiecałam jej rano lody, a gdy obiecasz coś dziecku to nie ma zmiłuj. Przypominała mi od tamtej pory już trzy razy o tym, że idziemy na lody.

Dlatego też zgarniam torbę z kilkoma przydatnym rzeczami jak woda, jakaś przekąska i sukienka dla Emily na zmianę i wołam małą, która akurat upina sobie na głowie dwa fikuśne warkoczyki. Chyba chciała z nich zrobić kok, ale wygląda bardziej jak gniazdo dla ptaków. Nie komentuje tego jednak widząc jej zadowoloną minę.

Zaprogramowane kłamstwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz