Rozdział 2

119 7 0
                                    

Właśnie siedzę na łóżku w akademiku i przeglądam oferty pracy. Niestety nie ma tu takich udogodnień jak cisza i spokój. Moja wspolokatorka Amanda uczy się głośno na kolejny egzamin, a za ścianą słychać jeszcze głośniejszą rockową playlistę. Jest piątek wieczór, więc większość osób właśnie urządza sobie biforki przed pójściem na kolejną imprezę.

Moja współlokatorka jest jednak wyjątkiem. W sumie podobnie jak ja. Amanda jest wysoką brunetką o postawię tyczki. Ma bardzo ładną figurę, tego jej nie mogę odmówić, bo jest szczuplutka i nie ważne ile zje zaraz zrzuca problematyczny balast. Jak? Nie mam pojęcia do tej pory, a już podejrzewałam ją kiedyś o bulimię. Ma też zielone oczy i mimo jej lekkiej nieśmiałości ma całkiem niezłe powodzenie u płci przeciwnej, którego nie wykorzystuje.

Amanda jest jedną z najbardziej uczciwych i ambitnych osob jakie znam. Zamiast chodzić na imprezy uczy się by być najlepszą prawniczką w tym mieście. Słuchając jej jak się uczy wszystkich aktów prawnych wręcz na pamięć czasami udaje mi się coś zrozumieć. Już chyba wiem, za co mogłabym pozwać rodziców, ale nie jestem aż tak wredna by to zrobić.

Niestety nie zawsze nam było po drodze. Tolerujemy się, lecz nie jesteśmy i nie będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Gdy chciałam się z nią zaprzyjaźnić jej ambicja i zaciętość nie pozwalała jej na marnowanie czasu na przyjaźń. Gdy po jakimś czasie to ona wyciągnęła do mnie rękę oczekiwała szczerości, której nie mogłam jej dać. Nie mogłam jej powiedzieć dlaczego cały czas pracuje, a nie chciałam budować przyjaźni na kłamstwie. Dlatego właśnie odpuściłam sobie naszą relację na dobre. Jest akceptowalnie tak jak jest.

Przesuwam się lekko na moim jednoosobowym łóżku by znaleźć wygodniejszą pozycję. Nasz pokój nie jest duży. Mieszczą się tu zaledwie dwa jednoosobowe łóżka, dwa biurka i jedna ogromna szafa, którą musiałyśmy się podzielić. Niestety to właśnie z jej powodu musiałam sprzedać prawie połowę swoich ubrań. Gdy opuszczałam pokój w rodzinnym domu i musiałam wszystko zabrać część rzeczy po prostu nie mieściła się w pokoju. Prawie z łzami w oczach oddawałam za niewielką sumę część moich ulubionych sukienek.

Przeglądając kolejny raz dostępne oferty pracy nadal nie widzę nic ciekawego. Są oferty na stanowiska kelnerek, barmanek czy baristek, ale żadna nie jest dobrze płatna. To chyba nawet mniej niż najniższa krajowa. Oczywiście jesli nie znajdę nic lepszego będę zmuszona zatrudnić się w którymś z tych miejsc. Nadal jednak liczę, że nagle pojawi się jakaś lepsza oferta z zawodem, który mogę wykonywać bez większego doświadczenia.

- Mam! - nagle słyszę krzyk.

Do naszego pokoju wpada Ian. To mój najlepszy przyjaciel, który jako jedyny wie o mojej sytuacji rodzinnej. Zakumplowaliśmy się już na pierwszym roku studiów i tak pozostało. Po sytuacji z rodzicami chciałam go od siebie odsunąć, bo musiałam skupić się na zarabianiu pieniędzy, a nie przyjaźniach i wyjściach ze znajomymi. Ten jednak przycisnął mnie do muru domagając się wyjaśnień i tak oto pękłam, powiedziałam mu o wszystkim i rozryczałam się jak bóbr. Na szczęście wszystko skończyło się maratonem głupiego serialu i jedzeniem lodów waniliowych z masą dodatków.

Ian jest wysokim blondynem o całkiem wyćwiczonej sylwetce. Ostatnio znów wrócił do ćwiczeń na siłowni po długiej przerwie. Ma też najcieplejszy odcień czekoladowych oczu jaki w życiu widziałam, który działa czarująco na każdą płeć. Gdy Ian się postara może wyciągnąć co chce od każdego na te prześliczne i pełne ciepła oczka. Poza tym jest gejem, więc uwielbia używać tego wzroku na mężczyznach, jednak nie zawsze okazuje się, że jego ofiara również woli mężczyzn. Czasem przez to dostawało mu się w dziób.

- Ciii! Nie widzisz, że się uczę? - syczy jak rozdrażniona kotka Amanda.

- Dobra zluzuj stringi i tak pewnie zdasz na piątkę. I nawet się ze mną nie kłóć, bo gdyby właśnie przyszedł tu egzaminator to wyrecytowałabyś my prawo karne bez pomyłki. - mówi ostro Ian, a Amanda posyła mu rozdrażnione spojrzenie, lecz grzecznie się zamyka i zakłada słuchawki na uszy by nas nie słyszeć i znów skupić się na nauce.

- To co znalazłeś? - pytam cichym tonem, by nie przeszkadzać Amandzie.

Ian siada obok mnie ze swoim laptopem na kolanach i pokazuje mi ogłoszenie na jakieś stronie, której nie kojarzę. Zaczynam czytać, ale już po pierwszym zdaniu nie jestem zadowolona. Opiekunka? Ja na prawdę nie miałam dużo wspólnego z dziećmi. Ledwie pilnowałam kilku dalszych kuzynów, którzy przyjechali do nas kilka razy w odwiedziny.

- To nie wypali. - mówię po przeczytaniu połowy.

- Jak to? Przecież to idealne rozwiązanie! Widzisz ile płaci? Uzbierasz na sama wiesz co w rok! - krzyczy szeptem.

- Nie nadaje się do pilnowania dziecka i to jeszcze takiego małego. Przecież ta dziewczynka ma 4 lata! Nie wiem jak miałabym jej zmienic pieluchę ani nic. Nie wiem nawet czy dzieci w tym wieku noszą jeszcze pieluchy!

- Kobieto, od tego masz YouTube. Jak czegoś nie wiesz to sprawdzisz i nikt nie zauważy. Poza tym już umówiłem cię z moją mamą, żeby sprzedała ci kilka trików jak sobie poradzić z takim dzieckiem. - mówi uśmiechając się jak kot, który właśnie zjadł kanarka.

- Ty to już zaplanowałeś? Czemu zakładasz, że od razu sie zgodzę? - pytam marszcząc brwi w lekkim zdenerwowaniu.

- Mads to jedyna przyzwoita, okej bardziej niż przyzwoita oferta, która pojawiła się na tych wszystkich stronach od ponad tygodnia. Musisz spróbować. Nawet jakbyś miała tam przepracować całe dwie dni. To lepsze niż brak pracy. - tłumaczy mi zaciekle swoje zdanie na ten temat.

- Masz trochę racji. - przynajmniej z niechęcią - Nie wiem jeszcze czy poradzę sobie z dzieckiem. Co mam powiedzieć na rozmowie? Kłamać?

- Po prostu nie mów calej prawdy. Powiedz, że zajmowałaś się kiedyś przez długi czas młodszym kuzynostwem i wiesz o co w tym chodzi. W razie co wiesz, że zawsze możesz dzwonić do mojej mamy. Ona nie dość, że wychowała czwórkę dzieci to jeszcze kocha cię jak piąte. - śmieję się Ian.

Cóż to akurat prawda. Pani Briggite ma trzech synów i jedną córkę. Dlatego też gdy czasem do niej przyjeżdżam z Ianem uwielbia ze mną rozmawiać. Bardzo też ubolewa nad tym, że nie jesteśmy parą i mimo że zaakceptowała orientację seksualną swojego syna ubolewa nad tym, że nie będzie miała takiej synowej. Próbowała nawet mnie swatać z dwoma pozostałymi synami, ale skończyło się to tylko śmiechu i żartach.

- Dobra, spróbujmy. Najwyżej znowu będę kelnerką. - mówię wkońcu, chodź nadal nie jestem do końca przekonana.

- Tu masz telefon. - podaje mi moją komórkę uśmiechnięty od ucha do ucha Ian - No co? Zaraz ktoś cię ubiegnie i się pożegnasz z tą dobrze płatną posadą.

Przewracam tylko na niego oczami, ale wybieram numer zamieszczony na stronie internetowej. Czekam przez kilka sygnałów i już myślę, że nikt nie odbierze, ale nagle słyszę męski głęboki głos.

- Aron Shaw. Słucham?

- Dzień dobry. Z tej strony Madeleine Russo. Dzwonie w sprawie ogłoszenia o pracę na stanowisku opiekunki, czy jest nadal aktualne? - staram się brzmieć pewnie, ale jego głos mnie dekoncentruje.

- Tak, nadal aktualne. Wszystkie rozmowy będę przeprowadzał w tą niedzielę. Czy godzina piętnasta trzydzieści pani pasuje? - pyta, a ja myślę, że mogłabym słuchać tego głosu bez końca. Ocknij się Maddie!

- Oczywiście, proszę podać mi adres i stawię się o ustalonej godzinie.

- Adres prześlę pani przez wiadomość na ten numer. Proszę wziąć ze sobą CV. Do zobaczenia w niedzielę. - mówi krótko.

- Do widzenia. - mówię zdziwiona czasem trwania tej rozmowy. Jeju to chyba była najkrótsza rozmowa telefoniczna w moim życiu.

- W takim razie musimy wybrać ci strój na niedzielę. - mówi zadowolony Ian.

- Hola hola tym razem będę cię stopować! Nie powtórzę błędu z halloween.

W nieszczęsne halloween zgodziłam się iść na imprezę przebierańców. Pozwoliłam Ianowi wybrać mi strój i w rezultacie skończyłam jako zdzirowata czarownica. Ian pękał ze śmiechu, gdy cały wieczór probowalam obciągać niżej o wiele za krótką sukienkę.

- Będę grzeczy, obiecuję. - mówi Ian pokazując palcem aureolkę nad swoją głową. Mogę na to jedynie przewrócić oczami po czym zaśmiać się z tego głupka.

Zaprogramowane kłamstwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz