Rozdział dziewiąty

84 5 0
                                    

Rano budzę się dość wcześnie, bo na wyświetlaczu telefonu widzę, że jest dopiero przed siódmą. Ale nie dziwię się, bo gdy Emily zasnęła przed dziesiątą to po mało owocnej nauce położyłam się niewiele później niż ona.

Przeciągam się leniwie po ogromnym łóżku z super wygodnym materacem. Moje jednoosobowe łóżko w akademiku z materacem, który służy już tam zbyt wiele lat nawet się nie umywa do tego wielkiego łoża.

Nie przyznam tego głośno, ale uwielbiam zostawać tu na noc. Jest tu tak spokojnie i wygodnie. Zupełne przeciwieństwo hałaśliwego akademika, w którym mimo rygoru, który starają się narzucać dozorcy i sprzątaczki, jest wiecznie głośno i wszystko może się stać w najmniej oczekiwanej porze.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanawiam zejść na dół i napić się najpierw wody, a potem kawy. Zapomniałam przynieść sobie szklankę wody do pokoju i teraz strasznie chce mi się pić. Nie wiem czy dzisiaj również mam zostać z Emily, czy Aron ma wolne. Zapomniałam go o to zapytać, a gdy napisałam smsa po południu to już nie dostałam na niego odpowiedzi.

Schodzę na dół w samej piżamie w koale, bo zbyt chce mu się pić, by zwracać większą uwagę na to w co jestem ubrana. Może moje spodenki w śpiące koale i koszulka z koalą pożerającą eukaliptusa głupio wygląda, ale uważam takie piżamy za mega urocze nie tylko u dzieci.

Tak jak przypuszczałam na dole nie ma nikogo. Emily na sto procent jeszcze śpi i Aron także, bo pewnie wrócił późno, albo jeszcze nie wrócił.

Podchodzę więc do szafki i wyjmuję szklankę, by nalać sobie wody z dzbanka. Nagle słyszę głos za mną.

- Już wstałaś? Jest jeszcze bardzo wcześnie. - mówi Aron, a ja zastygam.

Dosłownie przez chwilę nie mogę się ruszyć, a szklanka prawie wypada mi z dłoni. Nikt z tego domu nigdy nie widział mnie w piżamie, na dół schodziłam zwykle ubrana w codzienne ubrania. Czasami oczywiście schodziłam rano po wodę, ale było to o tyle wczesnych godzinach, że wszyscy spali. Boże kiedy myśle, że właśnie stoję przed moim szefem w piżamie z króciutkimi spodenkami, które na dodatek wygladają tak jakbym je ukradła Emily robi mi się potwornie głupio. Zalewam się rumieńcem i z wielkim ociąganiem powoli się do niego odwracam.

Stoi przede mną w czarnej koszulce i szarych, krótkich spodenkach. To najwidoczniej jego piżama, bo wygląda jakby dopiero co wyszedł z łóżka. Ma seksownie rozczochrane włosy, co od razu przyciąga moje oczy w to miejsce. Jeju mam wrażenie, że rumienię się jeszcze bardziej o ile to wogóle możliwe. Ten facet to serio chodzący seks i ciezko inaczej opisać jego wygląd. Nie dziwię się ani trochę, że tyle kobiet się za nim ogląda. Niestety w tym ja.

- Tak, nie wiem dlaczego. - wyduszam z siebie i widzę, że Aron chyba przygląda się mojemu wykwintnemu rumieńcowi - Przyszłam tylko się napić i może zrobić kawę, zaraz idę się przebrać. Też chcesz? - mówię szybko ledwo panując nad słowami. Mogę w tej chwili myśleć chyba tylko o tym, co mam na sobie i wzroku Arona na moich rumieńcach. Czuje się kompletnie zażenowana, bo nie dość, że mój szef widzi mnie w jednej z moich najgorszych wersji to jeszcze do tego ja nie mogę się znowu przestać na niego gapić!

- Pewnie, dzięki. I wiesz, że możesz w tym domu chodzić w piżamie prawda? Biegałaś tu już w stroju kąpielowym, wiec to tym bardziej nic dziwnego. - mówi uśmiechając się, na co spuszczam wzrok zażenowana.

Boże no tak, przecież strój kąpielowy to prawie jak bielizna, piżama odkrywająca kawałek pośladków w porównaniu z tamtym to wręcz strój zakonnicy. Mam wrażenie, że mój rumieniec z różowego staje się wręcz czerwony i wyglądam jak dorodny pomidor malinowy.

Zaprogramowane kłamstwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz