- James! – wrzasnęła zaskoczona Diana, gdy poczuła jak jego ramiona niespodziewanie ją oplotły, przez co stała teraz i przytulała się do jego klatki piersiowej. – Puść mnie!
James jedynie pokręcił głową wiedząc, że jej zirytowany głos tak naprawdę był nieszczery. Trwając wciąż w dość mocnym uścisku, James złączył ich dłonie i w takiej pozycji, pod wpływem siły nacisku chłopaka, podążyli wzdłuż korytarza prosto do sali Eliksirów. Dookoła słychać było podekscytowane szepty uczniów, związane z kończącym się rokiem. Zbliżające się święta znaczyły tylko jedno, nieunikniona wizyta w Hogsmead. Śnieg już na dobre się rozpadał powodując, że było go pełno dookoła zamku, a biała warstwa iskrzyła się w słońcu. Również w środku zamku było pięknie i klimatycznie. Prefekci zdążyli już przystroić korytarze różnorakimi ozdobami, wieńcami i bombkami.
James uśmiechnął się szeroko i jak zwykle usiadł na krześle, które znajdowało się obok Diany. Klasa była pełna uczniów, ale nikt nie zwracał na nich już uwagi. Jego oczy wpatrywały się w dziewczynę, która usiadła obok niego. Wyjęła z brązowej torby potrzebne pióro I resztę rzeczy, które ułożyła na biurku. Zagubiony, blond loczek wyplątał się z jej kucyka, na co wyciągnął swoją dłoń i schował go za jej uchem. Diana odwróciła momentalnie głowę, jednak Jamesowi nie umknął różowy odcień, który pojawił się wyraźnie na jej bladych policzkach.
- Jest tak cholernie zimno, a ty rumienisz się akurat z mojego powodu? – Dokuczył jej James szturchając ją w ramię.
- Zamknij się - Burknęła Diana i również popchnęła okularnika na tyle mocno, że mało co brakowało, żeby spadł z krzesła. Syriusz i Arabella, którzy siedzieli zaraz za nimi, obserwowali parę nie ukrywając rozbawienia. Ledwo udało im się powstrzymać śmiech, na co James rzucił im groźne spojrzenie. Arabella w odpowiedzi posłała mu jedynie soczystego całusa, natomiast Syriusz nie mógł pozbyć się małego uśmieszku.
Nagle do klasy wszedł Profesor Slughorn i zapanowała cisza. Otworzył książkę "Trzecie prawo Golpalotta" i rozpoczął swój monolog.
-...wystarczy dodać antidotum do wymieszanego eliksiru, potrzeba go więcej jak suma całości. Nie możemy mieszać indywidualnie antidota z poszczególnymi eliksirami, ponieważ wywar ten nie zadziała...
James poczuł, jakby coś wewnątrz niego zagłuszało głos profesora. Zamiast tego skupił się na dziewczynie, która siedziała obok niego. Jej brwi były zmarszczone, a pióro sunęło po pergaminie zapisując każde słowo, które wydobywały się z ust Slughorna. To, że Diana była zainteresowana lekcją, było małym niedopowiedzeniem.
- Idziemy w tygodniu do Hogsmead. – Powiedział James na tyle głośnio, by tylko krukonka mogła go usłyszeć. Nie był pewny czy w swoim zaangażowaniu go usłyszała, więc otworzył usta by odezwać się głośniej, lecz Diana szybko mu przerwała.
- Nie.
- Dlaczego? – Nadąsał się gryfon, gdy jej oczy dalej były utkwiony w nauczycielu i nie poświęciła mu nawet krótkiego spojrzenia. Jednakże w kącikach jej ust pojawił się niewielki i nieśmiały uśmiech, którego James nie śmiał nie zauważyć.
- Mam dużo pracy domowej.
- Lamus.
James oparł się pokusie, by nie wywrócić oczami.
- Daj spokój - odezwał się znowu – to będzie nasza pierwsza randka.
- Już byliśmy na randce. Pomogłam Ci wybrać nową szatę, a później poszliśmy do Madame Puddifoot.
- To była udawana randka. Teraz zapraszam Cię na prawdziwą.
Diana otworzyła usta, by odpowiedzieć James'owi, lecz nagle profesor Slughorn odwrócił się od tablicy i spojrzał na ich dwójkę.
- Czy jest coś, z czym chcielibyście się podzielić z resztą klasy? Panie Potter? Panno James?
- Nie, sir, przepraszamy. – Mruknęła zawstydzona Diana, a jej twarz przybrała najciemniejszy odcień szkarłatu jaki ktokolwiek widział w klasie od Eliksirów. James tylko zachichotał w rękaw i pokręcił głową. Profesor tylko pokręcił głową i wywrócił oczami, jednak gdy z powrotem odwracał się w stronę tablicy można było zobaczyć na jego twarzy mały uśmiech.
- Więc? – Spytał okularnik i szturchnął Dianę swoim ramieniem.
- Okay – odpowiedziała Diana zirytowana jego wygłupami - A teraz zamknij się i słuchaj. Nie zamierzam zawalić lekcji z twojego powodu.
- Ależ oczywiście, Madame. – James wyszczerzył swoje zęby i w pełni skupił się na tym, co działo się na tablicy.
...
- Co byś chciała dostać na święta, Diano? – Spytał James, ciągnąc dziewczynę bliżej siebie, podczas spaceru po ośnieżonych ścieżkach Hogsmead. Ubrani w ciepłe, zimowe kurtki uczniowie, biegali po wiosce od sklepu do sklepu w poszukiwaniu prezentów dla swoich przyjaciół i bliskich. W powietrzu czuć było niemal namacalne podekscytowanie, takie, które porusza wręcz każdego od środka i takie, które powiększa się z każdym krokiem i sprawia, że uśmiech na twarzy stawał się coraz większy.
- Nie musisz mi nic dawać. – Nalegała Diana, a jej oddech pod wpływem zimną zamienił się w parę.
- Ale ja chce! – Jęknął James z przesadnie smutnym uśmiechem na twarzy. Taki, który powodował, że Diana nie mogła się powstrzymać od chichotu.
Diana pokręciła z niedowierzaniem głową, ale zdawała sobie sprawę, że cokolwiek by nie zrobiła, nie zmieni jego zdania. Znała go wystarczająco długo by mieć co do tego pewność.
- Cokolwiek mi podarujesz, jestem pewna, że będę zachwycona.
- Woah, wcale nie czuje presji. - Zażartował James z dokuczliwym uśmiechem i położył swoją dłoń na klatce piersiowej udając zdenerwowanego.
Jego oczy powędrowały do twarzy Diany i uważnie się jej przyjrzał. Miała czerwony nos, białe płatki śniegu zawiły się w jej blond włosach, na których miała założona ciepła, wełniana czapka. Chwycił ją za ręce i przytulił do siebie najbliżej jak tylko mógł. Nawet przez grube warstwy ubrań czuł, jak jej ciało trzęsie się z zimna.
- Jesteś zmarznięta. Wejdźmy do środka, dobrze?
...
Dzwonek znajdujący się nad drzwiami zadzwonił, gdy James i Diana weszli do środka Trzech Mioteł. Miejsce było zapełnione ludźmi, których rozmowy i ich głosy mieszały się ze sobą, tworząc pewnego rodzaju ciepła melodie, która witała nowych klientów. Para rozejrzała się za wolnym stolikiem, jednak wszystkie były zajęte przez pary, które wykorzystały zimno jako pretekst do przytulania się, lub grupek przyjaciół, skulonych przy stolach i ogrzewających się przy pełnych kuflach kremowego piwa. James zauważył siedzących na końcu pubu huncwoty, którzy machali do nich.
- Wiem, że to miała być randka, ale wszystkie stoły są zajęte, a ja nie chce wracać na ten mróz. – Zaczął James, zdejmując swoją kurtkę i unikając wzroku Diany.
Blondynka wywróciła oczami, lecz mimo wszystko jej kąciki ust uniosły się do góry.
- Oczywiście, że możemy usiąść z twoimi przyjaciółmi, James. – Westchnęła.
Ruszyli przed siebie prosto do stolika odbijając się od innych uczniów i zajęli miejsca naprzeciwko Syriusza i Arabelli. Tak właściwie to siedzieli tu Remus i Peter, którzy zmienili swoje miejsca, gdy zauważyli zbliżających się Jamesa i Dianę. Natomiast w między czasie Syriusz zamówił im po kremowym piwie.
- Podejrzewałem, że dosiądziecie się do nas, więc zamówiłem wam, na wszelki wypadek.
Diana kiwnęła głową w podziękowaniu, po czym posmakowała trunku i rozkoszowała się w słodyczy, która potrafiła zaćmić rozsądek.
- Zostajesz na święta w Hogwarcie, Diano? – Spytała Arabella, uważnie patrząc na krukonkę. Diana pokręciła głowa.
- Jest jakiś sposób, aby Cię przekonać do zostania z nami? – Spytał Syriusz, pochylając się do Diany.
- Właśnie...urządzamy bitwy na śnieżki, pochłaniamy litry gorącej czekolady, otwieramy razem prezenty...
- Nie, wracam do domu.
- Świąteczna uczta również jest wspaniała. – Dodał Remus, na co Peter energicznie przytaknął. Wszyscy czterej huncwoci uwielbiali tradycje związane ze świętami, które wyrobili od pierwszego, wspólnego Bożego Narodzenia.
- I co na to powiesz, Di? – Spytał James, patrząc na nią z oczekiwaniem. Nadąsany przechylił głowę w bok, mając nadzieję, że tym samym ja przekona.
- Przykro mi. Rodzice czekają na mnie w domu.
- Eh...w porządku. Podarujemy Ci prezenty gdy wrócisz – Peter wzruszył ramionami, wycierając przy tym resztki piany, która została na jego ustach rękawem.
- Ale nie musicie mi nic dawać...
- Nie bądź głupia, Diano. – Arabella machnęła ręką, o mało nie przewracając ich kubków z kremowym piwem.
- Właśnie, jesteś jedną z nas. – Wykrzyknął Syriusz odrobinę za głośno, powodując, że osoby, które siedziały najbliżej ich stolika rzucili im zirytowany spojrzenie i powrócili do swoich rozmów.
- Naprawdę?
- Jesteś naprawdę w porządku – przytaknął Remus, biorąc łyk swojego piwa, po czym kiwnął głową w stronę James'a. – Poza tym trzymasz go w ryzach.
- Właśnie. Poza tym i tak Cię już nie zostawimy w spokoju. Jesteś na nas skazana do końca życia. Mam rację? – Spytał Syriusz spoglądając na resztę, na co wszyscy huncwoci kiwnęli żwawo głowami z radosnymi uśmiechami.
- Och, Diana się rumieni! – Dokuczył Syriusz, dotykając palcem jej coraz bardziej czerwonego policzka. Diana próbowała ukryć swoją twarz, chowając się za ramieniem James'a. Podniósł swoje rękę i objął jej ramiona tak, żeby mogła na nich położyć swoją głowę.
- Za Dianę!- Arabella wzniosła toast. Spojrzała na wszystkich siedzących przy stoliku i wzięła swoje kremowe piwo do ręki. Reszta zrobiła to samo i stuknęli kuflami.
- Za Dianę!
CZYTASZ
[T] Issue | James Potter ✔
Fanfic"Jeszcze jedna rzecz. Cokolwiek by się działo, nie wolno Ci zakochać się we mnie." "Z tym nie będzie problemu." Opowieść, w której James Potter próbuje wzbudzić zazdrość w Lily Evans. Autor oryginału: @elleira Oryginalny tytuł: Issue | James Potter ...