- Powinniśmy ze sobą zerwać. – James i Diana odezwali się równocześnie, czym zaskoczyli siebie nawzajem.
- Co? – Spytał James, stając bliżej Diany.
- Nie chcę konkurować z Lily – stwierdziła beznamiętnym tonem i skrzyżowała ręce na piersiach. Ale nie potrafiła ukryć nieprzyjemnego grymasu na twarzy. – Szczególnie dlatego, że wiem, że przegram.
- Ale już rozmawiałem z Lily. Po naszym spotkaniu u Dumbledora powiedziałem jej, że to co zrobiliśmy było złe i że jestem teraz z Tobą. – Powiedział gorączkowo James, jakby poważne zachowanie Diany przekonało go, do przemyślenia swojej decyzji.
- A czy jesteś w stanie obiecać mi, że całkowicie pozbędziesz się swoich uczuć do Lily? – Zapytała Diana, patrząc na niego uważnie.
W jej głosie nie było jednak nawet cienia nadziei. Znała odpowiedź.
- Nie jestem pewny. – Odpowiedział James po kilku chwilach ciszy.
Nie rozumiał, dlaczego tak długo zajęła mu odpowiedź na to pytanie.
- Kochałem ją przez długi czas i nie jestem pewny, czy kiedykolwiek to zniknie. Ale musisz wiedzieć, że do Ciebie też coś czuję.
Po tej odpowiedzi Diana wiedziała co ma robić.
- Nie możesz mieć nas obu, James. Wiesz o tym. – Powiedziała, patrząc w jego piękne, brązowe oczy.
Była noc sylwestrowa i brakowało kilku sekund do północy. Diana domyśliła się, że ciemne niebo zaraz rozświetli się za pomocą sztucznych ogni. Stała tak, w napięciu czekając na tą chwilę.
Podświadomie od zawsze wiedziała, że to będzie Lily. To ona była przez cały czas. Tak naprawdę to ona też ich połączyła. I nic nie mogła zrobić, by to zmienić. Czuła, jak łzy cisną jej się do kącików oczu, ale powstrzymała je. Nie zamierzała pozwolić, aby James zobaczył ją w rozsypce. Nie, kiedy on wszystko zniszczył.
Na szczęście dudniący głos Dumbledora przedarł się przez donośne głosy uczniów. Jego różdżka skierowana była w kierunku jego gardła, aby mógł spokojnie przekrzyczenia rozemocjonowany tłum. Wszyscy zaczęli odliczanie.
Dziesięć.
Tłum skandował, uśmiechając się szeroko. Nikt nie był świadomy, że James Potter i Diana James stoją daleko od nich.
Dziewięć.
Nauczyciele stali w związanym skupisku, a uczniowie szukali w tłumie swoich bliskich przyjaciół.
- Ale co będzie z Tobą? – Spytał James, rozproszony odliczającym tłumem. Patrzył w jej oczy i próbował z nich cokolwiek wyczytać.
W jego oczach była tylko troska. Szczera i ujmująca, która sprawiła, że Diana zaczęła się wahać, czy dobrze robi. Szybko jednak przerwała te rozmyślenia. W końcu chciała dla niego jak najlepiej.
Sześć.
W oddali stali również huncwoci. Nieświadomi tego, co działo się między James'em i Dianą.
Pięć.
- Nie martw się o mnie. – Odpowiedziała w końcu.
Cztery.
- Będzie dobrze. – Próbowała wysłać mu pocieszający uśmiech, ale nic z tego nie wyszło. Jednak nie miało to już znaczenia, czy uspokoiła James'a czy nie. Powinna martwić się o siebie.
Jeden.
W końcu wybiła północ, a uwolniona lawina fajerwerk rozlała się po niebie we wszystkich możliwych kolorach. Diana i James oderwali od siebie oczy zaskoczeni hukiem i blaskiem. Nawet oni, podziwiając ten niezwykły efekt, nie mogli się nie uśmiechnąć. Jednak szybko się opamiętali i Diana ponownie spojrzała na James'a.
- Mam nadzieję, że będziecie z Lily szczęśliwi. Życzę Wam wszystkiego, co najlepsze. Szczęśliwego Nowego Roku, James.
Ze smutnym uśmiechem złożyła na jego lewym policzku ostatni pocałunek, a dzięki jasnemu blasku na niebie, chłopak mógł ostatni raz spojrzeć z tak bliskiej odległości w jej jasne oczy. Nim James zdążył cokolwiek powiedzieć, Diana opuściła wieżę astronomiczną z wysoko uniesioną głową.
Chłopak stał nieruchomo, a jego palce mimowolnie musnęły miejsce, gdzie przed chwilą znajdowały się usta niepozornej krukonki. Poczuł, że pojedyncza łza wymknęła się z kącika oka. Zamknął oczy i przechylił głowę w stronę sufitu. Kolejna fala sztucznych ogni rozbłyskiwała po niebie, a tłum ludzi, który świętował Nowy Rok był równie głośny, co fajerwerki. Jednak nawet ten hałas nie mógł zagłuszyć jego myśli. Czując ból w sercu zacisnął mocno pieść.
Kiedy wszelkie hałasy w końcu ucichły on dalej stał w tym samym miejscu, czując, że razem ze znikającymi sztucznymi ogniami znikają negatywne emocje. Jednak nie mógł pozbyć się jednego odczucia. Żalu.
James od zawsze wiedział, że kocha Lilę. Ale również czuł potrzebę, by troszczyć się o Dianę. Wiedział, że mu na niej zależy, od momentu, gdy pocałował ją po raz pierwszy na wieży astronomicznej. W tym samym miejscu, w którym się znajdował.
I troszczył się o nią do tego momentu. Zawsze.
Jednak w końcu ją zranił. I wiedział, że będzie żył z tym bólem do końca życia.
to co kochani, jeszcze epilog i koniec!
CZYTASZ
[T] Issue | James Potter ✔
Fanfic"Jeszcze jedna rzecz. Cokolwiek by się działo, nie wolno Ci zakochać się we mnie." "Z tym nie będzie problemu." Opowieść, w której James Potter próbuje wzbudzić zazdrość w Lily Evans. Autor oryginału: @elleira Oryginalny tytuł: Issue | James Potter ...