Rozdział 8

948 45 2
                                    

Zastąpienie w obowiązkach Tiffany wiązało się z tym, że nie mogłam opuszczać Alexa na krok. Trzymałam rękę na pulsie i pilnowałam, by zawsze znalazł się w odpowiednim miejscu o wskazanym czasie. W planie nie było miejsca na potknięcia. Według sondaży Wilder miał prawie siedmioprocentową przewagę, więc musieliśmy nadrobić stracone głosy i zyskać poparcie wśród wyborców, do których Alex nie dotarł.

Nie spałam po nocach zajęta planowaniem kampanii. Monitorowałam każdy krok szwagra, aby ten nie dopuścił się żadnego błędu. Dniami czuwałam nad jego poczynaniami, a wieczorami zajęta byłam pisaniem przemówień na kolejne dni. Gdyby nie pomoc Tessy już dawno podwinęłaby mi się noga. Żałowałam, że obrażona Tiffany ani myślała o tym, żeby nam pomóc, a każda dodatkowa para rąk na pokładzie okazałaby się niezwykle pomocna. Tiffany wolała trzymać się z boku i komentowała każdy zaplanowany przeze mnie krok, nie szczędząc mi słów krytyki.

Nowe stanowisko wiązało się również z masą przywilejów. Dostawałam wyższą pensję i mogłam nacieszyć się dodatkowymi minutami podczas przerwy obiadowej. Dostałam wypasiony telefon służbowy i specjalną kartę na siłownię, chociaż ani razu z niej nie skorzystałam. Pracownicy zaczęli traktować mnie z większym szacunkiem. Wcześniej uważali, że dostałam tę pracę po znajomościach, lecz gdy dostrzegli, że moja praca przynosi efekty, zaczęli darzyć mnie sympatią. Być może również dlatego, że w przeciwieństwie do Tiffany traktowałam ich jak równych sobie. Dziewczyny z recepcji każdego ranka witały mnie kubkiem porannej kawy, a mężczyźni z działu marketingu przepuszczali mnie w drzwiach. Te drobne gesty sprawiły, że poczułam siłę władzy, jaką sprawowałam i zamierzałam przekuć ją w coś dobrego.

W zwycięstwo Alexa.

— I właśnie dlatego powinniście państwo zagłosować na mnie w wyborach. Wybierzcie prawdę i szczerość.

— Cięcie! — W pomieszczeniu rozległ się krzyk kamerzysty. — Panie Rogers było świetnie.

Gdy czerwona dioda zgasła, Alex poprawił czerwony krawat, który uwierał go w szyję. Nagrywaliśmy spot reklamowy, który był kolejnym elementem zaplanowanym jeszcze przez Tiffany. Wyemitowany w lokalnej telewizji miał przynieść nam większe poparcie.

— Robimy dubla? — zapytał Alexander.

— Nie. Mamy to — odparł kamerzysta.

Stałam przy stoisku z przekąskami, gdy Alex zszedł z białego tła. Zajadałam się krakersami, w międzyczasie planując w notesie kolejne dni kampanii. Nie miałam czasu na to, żeby zjeść porządne śniadanie, a darmowe smakołyki, które serwowali na planie, wydawały się idealne na zaspokojenie głodu. Zębami mieliłam chrupiące ciasteczka, korzystając z faktu, że mogłam wydać z siebie jakikolwiek odgłos. Gdy kamery nagrywały, na planie panowała kompletna cisza i musiałam brać małe, ledwo słyszalne kęsy. Teraz mogłam w pełni nacieszyć się maślanym smakiem krakersów w kształcie pół księżyców.

Poprawiłam czerwony notatnik, który ześlizgiwał się z moich rąk. W tylnej kieszeni spodni poczułam ciągłą wibrację. Zamknęłam notatnik i wyciągnęłam telefon, na którym wyświetlała się nowa wiadomość.

Jutro wieczorem jesteś wolna?

Mimowolnie wyszczerzyłam się do ekranu. Obejrzałam się za ramię, aby upewnić się, że nikt nie stoi w pobliżu i zaczęłam stukać palcami po klawiaturze.

To zależy. Masz zamiar grać ze mną w kolejne podchody?

To zależy. Chcę ci wynagrodzić naszą przegraną.

Cicho zachichotałam i od razu zaczęłam wystukiwać odpowiedź.

Nie wygraliśmy miejskiej gry terenowej. Zajęliśmy piąte miejsce, co przyszło nam zaakceptować z trudem. Oboje nie znosiliśmy przegrywać, a fakt, że przegraliśmy w takim zespole, świadczył o tym, że wyszliśmy z wprawy. W wyborach szanse były równe. Mógł wygrać albo on, albo ja. Zamierzałam zrobić wszystko, byleby to Alexander zwyciężył. Nie mogłam doczekać się już miny Wildera, gdy przyjdzie mu zmierzyć się z porażką.

W Księżycową NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz