Ściskałam w rękach gazetę, aż zbladły mi knykcie. To jak sen wyjęty prosto z koszmaru.
— Jonathan Wilder pociesza samotną matkę z dzieckiem?! — przeczytałam na głos nagłówek, który napisano wielkimi czerwonymi literami. — Może i jestem samotna, ale na pewno nie mam żadnego dziecka — fuknęłam.
Tessa podeszła do brukowca i paznokciem obróciła go w swoją stronę. Śliski papier bez problemu przesunął się po blacie biurka.
— Wyglądacie uroczo na tych zdjęciach. Zupełnie jak szczęśliwa rodzina.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
Budząc się dzisiejszego poranka, nie spodziewałam się, że Wilder po raz kolejny zepsuje mi dobry humor. Jakież było moje zdziwienie, gdy w drodze do pracy zajadając się drożdżówką z borówkami, zobaczyłam w kiosku stos gazet z Wilderem i ze mną w roli głównej na okładce.
Wściekłość przemawiająca przez moje ciało zmusiła mnie do działania. Rzuciłam dwudziestodolarowy banknot przez okienko i jednym ruchem zgarnęłam wszystkie te gazety. Chciałam spalić je na stosie, nim ktoś inny zdąży je zauważyć.
— Lepiej nie żartuj. — Posłałam jej karcące spojrzenie.
— Wcale mi nie do śmiechu. Szef jest wściekły.
Obie spojrzałyśmy na mahoniowe drzwi dzielące nas od gabinetu Alexandra. Krzyki i wrzaski unoszące się z drugiej strony świadczyły tylko o jednym. Zobaczył już tę gazetę.
— Alex rozmawia z dziadkiem?
Tess kiwnęła głową.
— Rozmawiają już od piętnastu minut.
— Myślisz, że powinnyśmy... — ucięłam, zerkając na drzwi.
— Sama nie wiem. Szef wkurzy się, jeśli nas przyłapie.
Rzuciłyśmy się w stronę wejścia. Przyłożyłyśmy nasze uszy do drewna i nasłuchiwałyśmy rozmowy. Nawet z tej odległości słyszałam stłumiony głos senatora, przemawiający przez słuchawkę.
— Jest źle.
— Bardzo źle — poparła mnie Tessa.
Podsłuchiwanie prywatnych rozmów szefa nie należało do naszych kompetencji, ale ciekawość wzięła nad nami górę. W tym biurze nie było żadnych sekretów. Ściany przepuszczały dźwięki rozmów, nie mówiąc już o kłótni. Mimo to nie odeszłyśmy od drzwi. Nadsłuchiwałyśmy rozmowy, która nie była przeznaczona dla naszych uszu, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Wtedy za naszymi plecami rozległ się donośny stukot szpilek.
— A wy co tu robicie? — Odwróciłyśmy się w stronę Tiffany. Z uśmiechem na twarzy wkroczyła do biura. Usta wygięte w błogim uśmiechu, które przyłożyła do białego kubka ze świeżo parzoną kawą, świadczyły o tym, że nie miała o niczym pojęcia. Wzięła porządny łyk, a gdy oderwała wargi od papierowego kubeczka, zostawiła na nich solidny, czerwony odcisk. — Lepiej weźcie się do pracy. — Rzuciła torebkę od Chanel na swoje stanowisko i ściągnęła z ramion aksamitny płaszcz.
— Myślisz, że widziała dzisiejszą gazetę? — wyszeptała Tessa.
— Wtedy nie byłaby tak uśmiechnięta.
— Racja.
Już otwierałam usta, aby uprzedzić Tiffany o niefortunnym zajściu, które miało miejsce pod jej nieobecność, gdy drzwi do gabinetu Alexa otworzyły się z wielkim hukiem. W progu stanął Rogers, który niczym ziejący ze złości byk omotał całe pomieszczenie swoim spojrzeniem, szukając czerwonej płachty, którą miała być Tiffany.
![](https://img.wattpad.com/cover/280893451-288-k966888.jpg)
CZYTASZ
W Księżycową Noc
Roman d'amourWspółczesna historia o kopciuszku, w której wszystko jest na opak. Podczas przyjęcia weselnego Riley Evans poznaje mężczyznę swoich marzeń. Nieznajomy jest przystojny, zabawny i wybawia ją od nudy. Nim dziewczyna poznaje jego imię, mężczyzna ucieka...