1.

322 27 14
                                    

Pov. AONUNG

-Nie chce się żenić z kobietom ! Wolę z chłopakiem!-krzyknąłem. Znowu się kłóciliśmy ze nikogo jeszcze nie mam,nam dość.
-Synu....dlaczego...nam nie powiedziałeś?-powiedziała Ronal-moja matka.
-Nie wiem tak jakoś..wyszło..-powiedziałem.
-Synu...mogłeś nam powiedzieć a nie przez jakieś 26lat swojego życia wciskać nam że wolisz płeć piękna. -powiedział tym razem Tonowari-mój ojciec.
-Tak jakoś wyszło...przepraszam.-rzekłem
-Teraz trzeba ci wybrać jednak wybranka, najlepiej z innego klanu. Taka jest tradycja-rzekła ma matka. Nie miałem nic przeciwko wiedzialem że tradycji trzeba przestrzegać.
-Zadnemu klanu syn się nie urodził.- kontynuowała kobieta.
-Oprócz jednemu....z klanu Omatykaya, najstarszy niech będzie tym którego poślubisz-rzekł ojciec.

No tak Neteyam ,słyszałem o nim. Syn Toruk Makto i najstarszy pierworodny.
Ciekawe czy się zgodzi......
-Dobrze więc piszemy do nich list z propozycją.-rzekła ma matka.
Ciekawie się zapowiada.....

Pov.Neteyam (2 dni później)
Gdy jedliśmy obiad przyniesiono nam list. I to nie byle jaki był z klanu Metkayna, zastanawiałem się o co chodzi.
-Neteyam...to do ciebie-rzekła zestresowana matka. Wziąłem list do ręki,I otworzyłem.
-Mam...czytać na głos?..czy..-spytałem
-Na głos-rzekł ojciec, więc zacząłem czytać:

Neteyamie
Wysyłamy list z informacją Czy nie chciałbyś ożenić się z moim synem-Aonungiem.
Jako że jesteś najstarszy i jako jedyny mężczyzna urodzony w wielu klanach ,zadajemy Ci to pytanie.

Jeśli jesteś zainteresowany masz doczepioną mapę na której jest jak trafić do naszego klanu.

Tonowari-Wódz klanu Metkayna.

Gdy skończyłam czytać byłem oszołomiony. Nie wiedziałem co powiedzieć, popatrzyłem na rodziców i wyglądali tak samo jak ja.
Nic nie powiedziałem tylko wyleciałem z domu,wsiadłem na Ikrana i odleciałem się przeleciec. By oczyścić umysł, nie wiem co o tym myśleć słyszałem o nim, ma z ponad 26 lat. A ja dopiero 16,nie wiem co robić. Z taką myślą leciałem dalej nie zatrzymując się.

Leciałem już tak z 2 godziny...I w tym czasie postanowiłem co zrobię. Gdy wróciłem do domu ,wszyscy tam już czekali...Gdy poszedłem do nich przemówiłem.

-Podjąłem już decyzję.....polecę do nich..zanim ktoś mi przerwie,zrobię to ponieważ nie chce by Lo'ak tak skończył,chce go uchronić. A po za tym to mój obowiązek.-rzekłem nikt się nie odzywał bo wiedzieli ze nie wygrają.
Jedynie odezwała się małą Tuk.
-..to znaczy...że jak tam polecimy...to..nie wrócisz?-powiedziała Tuk z łzami w oczach.
-Hej...spokojnie..obiecuje ze będę do ciebie przylatywac...a po za tym...będziesz mogła przylatywac kiedy chcesz i ty..-uśmiechnąłem się i wytarłem jej łzy.
-Lecę tam jutro rano wylatuje-powiedziałem.
-Lecimy z tobą-odezwał się Lo'ak -przynajmniej tyle ci wynagrodze-uśmiechnął się przy tej wypowiedzi.
-W takim razie idziemy spać jutro wstajemy wcześnie, by się jeszcze spakować i wylecieć-uśmiechnąłem się.

Gdy zjedliśmy kolację, od razu położyliśmy się spać.
-Na pewno tego chcesz Neteyam ?-spytała mnie matka. Uśmiechnąłem się do niej i kiwnąłem głową.

Od razu się położyliśmy I poszlismy spać.

Pov. Aonung
Gdy ojciec wyslal list ,stresowałem się i to na maksa.
-Jeśli nie przylecą w ciągu 3 tygodni. Nie przyleci, złożymy im wizytę-powiedział mój ojciec. Słyszałem o Neteyamie różne rzeczy i z charakteru mu się spodobał. Ale jak z wyglądu? Nie mam pojęcia. Gdy ogarnelismy jeszcze pare spraw ,od razu poszliśmy spać.

Zastanawiałem się czy wogóle przylecą...

Niechciane Małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz