6.

311 20 11
                                    

Spojrzał na mnie I...

I uśmiechnął się, by później wrócić zwrokiem do ikrana. Nie dostałem jednak tego czego chcialem,więc je powtórzyłem.
Tym razem mi odpowiedział
-Nie mogłem spać. Stresuje się jutrem,mam lekcje z twoją matką. Potrafi być czasami straszna.  -powiedzial ,tym razem przerzucając swój wzrok na mnie.
-A ty ? Co ty tu robisz? Nie masz jutro ,,lekcji" ze swoim ojcem ?-Spytał.
Nie za bardzo zrozumiałem co miał na myśli. Ten się chyba lekko speszył i szybko powiedział.
-No wiesz...jak byc dobrym  Olo'ektanem ,jak sprawowac te funkcje..takie sprawy-powiedział ,bawiąc się palcami,lecz jego wzrok dalej był utkwiony we mnie.
-Niby mammmm-specjalnie przeciaglem ostatnią  literkę.-Ale chyba nic się nie stanie jak się trochę spóźnię. -uśmiechnąłem się przy tym słodko. Neteyam jedynie kiwnął na to głową ,i skierował spojrzenie na gwiazdy.
Siedzieliśmy, tak w ciszy która jednak nie była niezręczna. Każdy z nas musiał pomyśleć,oczyscic głowy, i tylko Eywa wie co wtedy siedziało nam w głowach.
Siedzieliśmy, tak dopóki  Neteyam się nie odezwał.
-Aonung-rzekl cichutko złodziej  mojego serca. Popatrzyłem na niego co musiał wyczuć bo  kontynuował.
-Lataleś kiedyś?-powiedzial patrząc na mnie.
-Nie ,jakoś nigdy mnie to nie kręciło. Raz może  latałem na ślizgaczu ,ale to nie to samo co na tych waszych ikranach. A co?-spytałem.
  Nie kręciło mnie to nigdy ,wolałem spędzać  czas nad w głębinach oceanu a nie w przestworzach.
-A nic ,tak tylko chciałem Ci zaproponować lot na Montes. Ale jeśli cie to nie kręci to chyba już pójdę-powiedział,powoli się podnosząc.
Ja jednak złapałem go szybko za rękę.
-Wiesz, możemy polatać jeśli chcesz-powiedziałem. On się uśmiechnął ,I puścił moja rękę.

POV.NETEYAM

Gdy ,puściłem rękę Aonunga podeszlem bliżej  Montes by połączyć się z nią*  Thsaìhelu (? Nie wiem jak się pisze ok?)
Gdy już to zrobiłem, wsiadłem na nią i popatrzyłem wyczekująco na mojego towarzysza. Gdy się jednak nie ruszył ,odezwałem się.
-Wsiadasz ? Nie mamy jednak całej nocy.No chyba że sie boisz -powiedziałem żartobliwie.Ten spojrzał jedynie na mnie I nie mówiąc nic wsiadł za mną.
  Ja też nic nie mówiłem i jedynie co zrobiłem to wystartowałem. Chyba chłopak się tego nie spodziewał przybliżył się do mnie i ręce położył na mojej talii.
Zaczęliśmy lecieć nad wioska i nad wodą oglądając co się dzieje na dole,nie wiem czy chłopakowi się to podoba ale mam nadzieję że jednak tak...

POV.AONUNG

   Lecieliśmy tak i dalej nie mogłem uwierzyć jakie to było piękne uczycie.
Dopiero wtedy poczułem się wolny ,tak naprawdę.
  Lataliśmy nad wioską i muszę przyznać że z góry wyglądała jeszcze piękniej.
   W końcu zaczęliśmy fruwać nad morzem,gdy tak lataliśmy, to nagle Neteyam ,,poprosił" Ikrana by ten zaczął latać do góry nogami. Wtedy Neteyam ręką dotknął wody ,co zrobiłem i ja.
  Po jakimś czasie nam się to poorostu znudziło i lataliśmy spokojnie na niebie.
Ja dalej byłem przytulony do Neteyama co chyba mu nie przeszkadzało.
-Lubisz coś robić w wolnym czasie ?-spytałem z dupy chcąc zacząć rozmowę. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
-Lubię....czasami pisać wiersze.
-A opowiesz mi jakiś?.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Niby czemu ?
-Nie spodoba Ci się.
-Proszę....tylko jeden-poprosilem.
-No mam taki jeden....-rzekl
-No to mów-powiedziałem.

-Dwa słowa
niby takie proste
niby takie piękne,
szkoda jednak ze jak
mówisz je mi
to  wypowiadasz je
z fałszywym uśmiechem,
fałszywa miłością , I z fałszywym szczęściem

Jest mi smutno trochę
że gdy mówisz te słowa jej
to one takie szczere i piękne
brzmią jak muzyka która ja bym chciał słyszeć codziennie.
zazdroszczę jej trochę
że obdarzasz miłością ją
A nie przypadkiem mnie.

Lecz gdy widzę Twe szczęście,
gdy jesteś z nią
gdy słyszę twój smiech gdy jesteś nią
To mino popękanego serca ,rozbitego  jak szkło które  krwawi i rani mocniej i mocniej, to się usmiecham....sama nie wiedząc czemu.

Jednak wiem jedno na pewno

Te Amo dla innych oznacza słowo  miłości
dla mnie oznacza słowo cierpienia
        Lilith**

Gdy skończyl ,spojrzał na mnie I czekal na opinie.
Nie wiedziałem pierwszy raz co mam powiedzieć.
-S.....sam to wymyśliłeś???-spytałem w końcu,nie wiedzialem za chuja jak zareaguje. Ten wiersz moim zdaniem był bardzo piekny.
-Ta....jak miałem 13 lat-powiedział zaklopotany.
-A...byłeś kiedyś w związku?-spytałem.
-Nie...-rzekł
-Moim zdaniem jest piękny-powiedziałem najpewniej.
-Serio ?-upewnił się.
-Tak-powiedzialem
-Cieszę się, bo szczerze jesteś pierwszym który go wogóle usłyszał-powiedzial.
-To jest mi bardzo miło.-uśmiechnąłem się.
-A  co dokładnie chodzi w tym wierszu?-spytałem.
-Opowiada to miłości która najpierw została zdradzona ,a później zapomniana przez jedną stronę. Ponieważ druga nie umiała sie pogodzić ze stratą bo dalej coś czuła do tej osoby-rzekł niewzruszony. Jakby nie czuł żalu
-Ale jednak ta osoba mimo pękniętego serca cieszyła się ze szczęścia swojej miłości.....I ten wiersz opowiada o prawdziwej miłości bo o to w niej chodzi. Nie ważne że czujemy pustkę,ból czy cierpienie bo  jak widzimy szczęście tej osoby to o nim zapominamy-rzekł później z jakąś nutka w głosie.
-Poza tym kiedyś gdy miałem 13 lat widziałem pewna parę, kochali się. Lecz on musiał poślubić kogos innego. A ona nawet ze złamanym sercem gratulowała mu i życzyła szczęścia. Właśnie to spowodowało że napisałem ten wiersz-dodał.

                     POV.NETEYAM

     Gdy skończyłem opowiadać, to się odwróciłem w jego stronę. Lecieliśmy dalej. Gdy patrzyłem w jego oczy to miałem ochotę go pocałować, ale nie wiedzialem czy mogę.
Poza tym chciałem zostawić ten pocalunek chyba do dnia naszego ślubu.
Gdy się otrząsnąłem, to odwróciłem się i powiedziałem.
-Jest bardzo późno może już wracajmy?-spytałem.
-Pewnie-powiedzial od razu.

  I polecieliśmy na piasek niedaleko wioski.
Gdy już byliśmy na lądzie to zeszliśmy z Ikrana.
-Dziękuję za lot ,było wspaniałe-powiedziałem.
-Mi też jest bardzo miło-rzekł.
Chciałem już iść gdy poczułem na talii rękę.
-Odprowadzę cie ,no wiesz jest późno i nie chce by coś Ci się stalo-wytłumaczył.
U

śmiechnąłem się i nic nie mówiąc poszlem przed siebie do domu.
Gdy byliśmy już przed moim domem ,staliśmy jeszcze chwilę.
W końcu postanowiłem zrobić coś szalonego przynajmniej dla mnie.
-Jeszcze raz...dziękuję za miły wieczór mam nadziej że to jeszcze powtórzymy-rzekłem i...pocałowałem w policzek. Chyba lepsze to niż nic. Po tym uśmiechnąłem się lekko i poszedłem do domu. Nie odwracając się za siebie.
Na szczęście chyba wszyscy spali więc położyłem się z uśmiechem na ustach. I zasnąłem.

                POV. AONUNG

Stałem tak jeszcze chwilę w szoku. Chwilę później dotknąłem policzka na którym dalej czujem jego usta. Nie mogłem uwierzyć.
Po chwili wróciłem do domu z uśmiechem na ustach, po tym jak byłem już w domu to położyłem się i poszlem spać. Śniąc o chlopaku moich marzeń.....

1087 słów!!! Dla mnie bardzo dużo
****proszę nie kopiować wiersza i jeśli ktoś to zrobi ,to jak ktoś zauważy to proszę mi napisać bo to jest mój wiersz wlasnorecznie pisany. No chyba że ktoś się spyta i napisze że to mój.

Mam nadzieję że się spodoba i sorry ze długo mnie nie było ale miałam zastój pisarski i dużo rzeczy się wydazylo w moim życiu:)

Niechciane Małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz