Ferenc, ty gnoju! Pt.2 / Lisztin

517 8 12
                                    

Chłopcy bardzo za sobą tęsknili. Każdego wieczoru myśleli o drugim
i o miłości, którą się darzą. Za każdym razem patrząc na swoje twarze przypominają im się wszytskie pocałunki które zrobili na swoich twarzach, szyjach oraz obojczykach. Pragnęli własnego dotyku, pocałunków oraz zwykłej obecności drugiego muzyka.

Była zimna niedziela. Zegar wybijał godzinę 14, Fryderyk mieszał filiżankę drugiej dzisiaj małej kawy. Myślał o swoim ukochanym. O jego chłopakiu. Te ciemne blond włosy do ramion, te malinowe usta i piękne zielone oczy.

Usłyszał pukanie do drzwi. Nie spodziewał się dzisiaj nikogo. Bez większego pośpiechu napił się jeszcze łyku kawy i poszedł schludnym krokiem do drzwi. Mniej niż sekundę po tym jak otworzył od środka drzwi, Ferenc wpadł szybko na niego, przytulając się mocno i całując go w szyję.

- F-Ferenc! Dzięki Bogu! Jakim sposobem udało ci się prędzej wrócić? - Fryderyk nie mógł uwierzyć że Liszt przybył do niego pięć dni przed oczekiwanym powrotem. Przytulił go mocno, położył mu głowę na ramieniu i zamknął oczy.

- Okazało się, że jednak nie wyjechałem na dwa tygodnie, tylko na jeden, ale w drodze powrotnej uszkodziła nam się dorożka, i musieliśmy czekać.

- Okłamałeś mnie? - Fryderyk teraz dominował swoją rolą. Zamknął drzwi i przycisnął go do nich swoim ciałem.

- Co ty? Oczywiście, że bym nie
mógł - prawie się dusił, więc chciał odepchnąć się od chłopaka, który uważał że ten przed nim nie miał żadnej strefy prywatności.

- Jesteś pewny? Bo w innym razie będziesz zasługiwał na karę. - Wyszeptał prosto do jego ucha, zagryzając je lekko na końcu.

- Kocham cię Frycku. - Wyszeptał z trudem Ferenc, znosząc pocałunki na jego ramieniu. Położył dłoń na szyi Fryderyka i pocałował go. Dawno nie czuł jego języka na swoim. Przez kompletne stykanie się ciałem z drugim muzykiem, Chopin potrafił odczuć z każdą sekundą jak bardzo Ferenc robi się napalony. Dotknął lekko jego krocza i przerywając długi utęskniony pocałunek powiedział:

- Chcesz tego? - Zacisnął dłoń jeszcze trochę, nadal będąc delktatnym.

- P~pragnę tego~ Pragnę ciebię~~

Fryderyk po znacznej odpowiedzi zaczął rozpinać koszulę Węgra. Guzik po guziku. Co chwilę całował go w szyję, krążąc dłońmi po jego już nagiej klatce piersiowej. Przypomniał sobie że nigdy nie widział Ferenca bez koszulki, a tym bardziej nago. Policzył wszystkie piepszyki na jego torsie, całując jego każdy centymetr dokładnie. Nadal stali pod drzwiami wejściowymi do mieszkania, jednak już zamkniętymi. Jedynaście. - Pomyślał Chopin rozpinając jego pasek od spodni. Ściągnał je wraz z bielizną i zaczął całować jego uda. Liszt już jęczał. Po chwili zwrócił uwagę Polakowi że powinni udać się  w może inne miejsce, na co Fryderyk przewiesił go przez swoje ramię i poszedł do sypialni. Delikatnie odłożył go na łóżko i zaczął go znowu całego całować. Gdy doszedł do podbrzusza, oddechy obu muzyków zaczęły robić się coraz cięższe. Rozszerzył dleilatnie jego nogi, i polizał wewnętrzną stronę jego uda, kierując drogę go członka. Przeciągliwy jęk chłopaka był niczym w porównaniu do tego co zaraz miało się z nim stać. Gdy Fryderyk już całował jego przyrodzenie, ten zapytał się, czy mogą zmienić pozycje. Problem w tym, że Ferenc był kompletnie nagi, a Fryderyk był w pełnych ubraniach. Szybko go ich pozbawił. Wreszcie oboje byli bez ubrań. Ferenc był strasznie dumny z tego, że dorwał takiego chłopaka jak Fryderyk. W tych czasach to żadkość, a co dopiero za 200 lat!

Fryderyk łagodnie oddychał gdy Liszt wyznaczył linię, która będzie się poruszał na dół jego ciała. Gdy dotarł do brzucha, wrócił na chwilę żeby znowu go pocałować, i zabrał się za robotę. Zaczął całować męskość Chopina. Gdy dotarł na górę, polizał ją i włożył do buzi. Zaczął schodzić głową jeszcze bardziej. Fryderyk był w siódmym niebie, ale nie było jeszcze tego słychać. Dopiero gdy Ferenc zaczął ssać, blokada drugiego muzyka na emocje puściła.

Słowackiewicz / Lisztin - 18+ One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz