Gra w butelkę / Polska emigracja w Paryżu

1.5K 30 180
                                    

A raczej gra w ROZBIERANĄ butelkę, ale po prostu nie chciałam straszyć każdego kto od razu wejdzie na rozpis opowiadań. Także miłej gejozy.

W rolach głównych.

Adam Mickiewicz - Adaś

Juliusz Słowacki - Julek

Ludwik Spitznagel - BFF Julka

Zygmunt Krasiński - niszczyciel dobrej zabawy ( w skrócie n.d.z. )

Cyprian Kamil Norwid - zgon poezji, czyli w jego prace zawijane było niepotrzebne łajno z pola

Fryderyk Chopin - Frycek

Ferenc Liszt - Chłopak Frycka

A więc zaczynajmy.

To była tzw. cicha impreza w domu Mickiewicza, bo był najstarszy z tej całej gromadki bachorów. Zgromadzili się tylko na parę szotów i grę.

Powiedzmy sobie że na potrzeby tego opowiadania wszyscy są pełnoletni.

Wszyscy mieli być w domu Adama na 18. Oto lista.

Juliusz - 16⁴⁸ - Pomógł przygotować przyjęcie.

Fryderyk i Ferenc - 17⁵⁵ - Chcieli być mili, więc przez 5 minut tylko że sobą flirtowali.

Ludwik - 18⁰⁰ - Zawsze na czas.

Zygmunt - 18²⁸ - Powiedział, że rower mu się zepsuł. Tylko czemu jechał tu rowerem jak ma 15 minut na piechotę?

Cyprian - 18⁴⁵ - Bez Komentarza, bo chłopaki zaczęli bez niego.

A więc po bardzo długim
i niestandardowym jak na mnie wstępie wreszcie to zaczniemy.

O tym, co działo się przez 67 minut gdy w domu był tylko Adaś i Julek, może zapomnijmy. Albo i nie.

Juliusz biegł do Adama spanikowany, bo jeszcze pomagał Ludwikowi, więc już dla własnego swojego przeczucia
był spóźniony. Z resztą, oczywiście że Adam wiedział że Juliusz pojawi się wcześniej, tylko nie wiedział ile wcześniej. Był trochę spóźniony. Pomógł Adamowi dopić butelkę po winie, nakryć do stołu i ogarnąć trochę wszędzie panujący po imprezach nieporządek. Skończyli razem w 40 minut.

Adam patrzył się dziwnie na
Juliusza i myślał o rzeczach, które może zrobić z Juliuszem w ponad 20 minut, żeby nie zanudzić chłopaka na śmierć. Z resztą czy tak czy siak rozmawiali, więc usiedli na krzesłach i zaczęli rozmawiać jak niczym starzy przyjaciele. Niby takimi byli, ale teraz rozmawiali o wiele spokojniej i pytali się najbardziej prywatne sprawy.

- Mam coś na twarzy? - zapytał Juliusz niewytrzymując ciszy, którą Adam wywołuje wpatrując się w jego piękne oczy.

- No... N-Tak. - Adaś cały się zarumienił, zrywając kontakt wzrokowy przez motylki w brzuchu.

- Gdzie? - Juliusz zapomniał że nie taki był skrypt, więc zaraz się poprawił - Adamie, czy możesz to dla mnie proszę ściągnąć?

Adam jeszcze bardziej się zarumienił. Niby taki silny mężczyzna, a z uczuciami lepiej od niego radzi sobie przedszkolak.

- M-Masz to na ustach. Mam nadzieję że to zejdzie na ślinę - Juliusz zamknął oczy, a Adam wstał z krzesła, żeby podejść blisko do chłopaka. Położył mu dłoń na żuchwie i pocałował w usta. Oczywiście tłumacząc się że to nie był pocałunek, bo Juliusz miał coś na ustach, co Adam wziął sobie za zadanie ściągnąć.

- Czy to był pocałunek? - Juliusz dotknął delikatnie palcami swoich ust. Zostało na nich trochę śliny Mickiewicza. Nie był przygotowany na tak radykalny krok ze strony starszego wieszcza.

Słowackiewicz / Lisztin - 18+ One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz