Rozdział 2

304 25 1
                                    

— Nosz cholera jasna! — krzyknąłem, próbując doprać swoją ulubioną kurtkę. Wróciliśmy właśnie z kolejnej nudnej misji, na której nastąpił atak demonów. Oczywiście nie było problemu, aby z nimi się rozprawić.

Jednak nigdy nie pomyślałbym, że ta ruda postanowi rzucić mały wybuch razem z mieczem, przez co jeden z tych półmózgów wybuchł. Niestety, miałem pecha, bo stałem najbliżej niego, przez co moja dżinsowa kurtka jest cała w plazmie.

Po pokonaniu całej szajki, od razu dałem jej reprymendę na ten temat. Miałem szczęście, że to nie był demon z gatunku „żrącego śluzu", bo byłoby po mnie. Nie wiem, gdzie nauczyła się takich technik.

Fakt była w porządku, ale w walce na odległość, a nie z bliska.

— Daj pomogę — usłyszałem za sobą głos siostry, która nie wiem skąd, znalazła się za mną. Tym bardziej nie jestem pewny, kiedy pozwoliłem jej wejść do mojej sypialni.

— Wątpię, że coś zdziałasz, bluza do śmieci jedynie się nadaje — odparłem, patrząc na dziewczynę i podając jej materiał.

— Spokojnie, niepierwszy i nieostatni raz mam ubranie do wyprania po ataku demonów. Ostatnio, gdy walczyłam, wbiegłam w jednego, jak ten wybuchł. Dzięki moim kontaktom, zdobyłam środek, który pozbywa się tego gówna z ciebie i odzieży — zaśmiała się cicho, wyjmując z torby fiolkę z fioletowym płynem i lejąc go na moją kurtkę.

Po chwili, przetarła dwa razy gąbką i wsadziła pod wodę, dzięki czemu brud zszedł od razu. Zaskoczony uniosłem brew, nie wiedząc co powiedzieć. Dużo przeżyłem, ale jeszcze takich preparatów to nie widziałem. Zazwyczaj zajmowałem się truciznami, bądź eliksirem leczenia, od jednego z zaufanych czarowników.

— Niezłe cacko — mruknąłem, patrząc na czystą kurtkę. — Będę pamiętał na przyszłość, do kogo się zgłosić w takiej sytuacji.

— Polecam się braciszku, ale wiesz co? Tobie też przydałby się prysznic, jesteś cały w tym smrodzie — westchnęła, zatykając nos. — Serio, na początku było w miarę, ale teraz śmierdzisz — dodała.

— Wiem, właśnie to mam zamiar zaraz zrobić — przewróciłem oczami, patrząc na nią.

Dziewczyna pokiwała głową i szybko opuściła moją łazienkę oraz sypialnię.

Odetchnąłem z lekką ulgą. Nie wiem, czemu, ale czułem stres przy niej, jak byliśmy sam na sam.

Może to było lekkie poczucie winy?

W końcu bez słowa opuściłem ich te trzynaście lat temu. Zmienili się oboje...

Nie, Alec, ogarnij się! — pomyślałem, klepiąc się w policzek i spojrzałem w lustro. W odbiciu ujrzałem swoją twarz, jednak nie pasowało mi to, co widziałem. W moich oczach zgromadziły się łzy.

Pokręciłem głową, szybko odkręcając kran i przemywając twarz, i wytarłem się ręcznikiem.

Rzuciłem kurtkę na grzejnik i sam szybko pozbyłem się reszty ciuchów z ciała. Zamknąłem łazienkę i włączyłem prysznic, który był w kącie pomieszczenia. Kiedy temperatura wody była już idealna, znalazłem się pod strumieniem.

Oparłem rękę o płytkę i, z zamkniętymi oczami, spuściłem głowę w dół. Dużo myśli w tym momencie przelatywało przez nią. Od kiedy pamiętam, najlepiej myślało mi się pod prysznicem i gdy trenowałem.

Cisza i spokój, to jest coś, czego w ostatnich dniach potrzebowałem. Byłem tutaj już prawie dwa tygodnie, a hałas i zamęt, który tu panuje, nie pomagał mi ani trochę. Dokumentacji cała góra. Moja matka nawet nie trudziła się z dobrą organizacją papierów, a co dopiero z dobrym funkcjonowaniem Instytutu.

Who said I need you? - MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz