- Tiernan!Czyjś głos doszedł do moich uszu, więc podniosłam ciężkie powieki, próbując zrozumieć co się stało.
- No w końcu - dostrzegłam dwóch Hiszpanów znajdujących się w pokoju.
Podniosłam się z łóżka, czego szybko pożałowałam.
- Lepiej usiądź - odezwał się Gavi, a ja zrobiłam tak jak powiedział, mając świadomość, że gdybym stała chociaż przez 5 sekund poleciała bym na ziemie.
- Chyba miałam jakiś koszmar - mruknęłam bardziej do siebie niż do nich.
- Domyśliliśmy się - odezwał się Gonzalez i usiadł na moim łóżku - krzyczałaś coś o nas i meczu.
- Trochę przesadziłaś z alkoholem, a potem najwidoczniej się położyłaś.
Przypomniał mi się poprzedni dzień. Po wyjściu Pedriego trochę się napiłam.
- Którą mamy godzinę? - Odwróciłam głowę w stronę chłopaka siedzącego na moim łóżku.
- Jest 8:55, dlatego przyszliśmy, bo nie odbierałaś, a musisz iść na śniadanie.
Chciałam mu odpowiedzieć, ale przerwał nam Pablo, którego telefon zadzwonił.
- Za moment wracam, a w tym czasie Tiernan ogarnij się, bo idziemy jeść - po tych słowach wyszedł z pokoju.
- Nigdzie nie idę - położyłam się z powrotem i przykryłam kocem.
- Nawet mnie nie denerwuj.
- Możesz już iść, bo nie jestem głodna.
- Wstawaj i chodź, bo nie jadłaś niczego normalnego od kilku dni - ton jego głosu zmienił się z łagodnego na nieco ostry.
- Weź daj mi spokój i wyjdź najlepiej.
- Nie rozumiesz, że niektórzy się o ciebie martwią? - Znowu wrócił do tego tematu - chociażby Neymar, Raphinha, no i Gavira, który mnie tu zaciągnął.
- Czy ty zawsze musisz powtarzać jak bardzo nie chcesz tu przebywać? - Zatrzymałam się na chwile - w każdym razie nie przyszedłeś tu z własnej woli, więc wyjdź już, bo skoro ty się nie martwisz to jesteś niepotrzebny.
- Nie martwiłbym się o kogoś, takiego jak ty - prychnął i podniósł się z łóżka - proszę cię Tiernan jesteś mi tak strasznie obojętna, że chętnie stąd wyjdę.
- No całe szczęście, bo już się martwiłam, że będziesz siedział tu jeszcze długo - powiedziałam, a on tylko podszedł do drzwi i nacisnął klamkę - biedny Gavira pewnie przyjaźni się z tobą tylko dlatego, że nie miałbyś nikogo innego - automatycznie się odwrócił i posłał mi ostrzegawcze spojrzenie - nie zasługujesz na niego, bo jedyne o robisz to zatruwasz ludziom powietrze - słowa wypłynęły z moich ust.
- Nie, to ty na niego nie zasługujesz i lepiej uważaj na słowa, bo czasem możesz powiedzieć za dużo - wyszedł i gwałtownie zamknął drzwi, a ja odetchnęłam i wplątałam palce we włosy.
- Idiota - powiedziałam do siebie i podniosłam się z łóżka aby wziąć prysznic, jednak zatrzymał mnie głos Gaviry, który wszedł do pokoju.
- Czekam na ciebie 20 minut, a potem idziemy na śniadanie.
- Nigdzie nie idę, bo nie jestem głodna, a po drugie wyglądam strasznie i nie pokażę się tak nigdzie.
- Znowu płakałaś.
- No odkrycie roku - rzuciłam oschle bardziej, niż miałam w planach, więc szybko dodałam ciche - przepraszam.
- Idź się wykąpać, a ja przygotuje ci jakieś ciuchy, a potem się pomalujesz i nie będzie tragedii. Nie pozwolę ci tu zostać i kolejny dzień nic nie jeść.
![](https://img.wattpad.com/cover/333032586-288-k645774.jpg)
CZYTASZ
Last dance|| Pedri González
Ficção Adolescente- Tą jedną noc spędźmy tak jakby wszystkie wcześniejsze wydarzenia nigdy nie miały miejsca.-Chłopak spojrzał na mnie i wystawił w moja stronę dłoń. - Jedna noc.- Powtórzyłam i chwyciłam jego rękę.- Potem zapominamy, że miała ona w ogóle miejsce.