26. Wybacz mi

198 7 0
                                    

Pov:Lia
Czemu nie miało nas tam być? Nie rozumiem , cały następny dzień się tym zadręczałam przez wszystkie lekcje jak i trening. Czy Aphrodi coś przede mną ukrywa? Nie rozumiem, przecież on jest dla mnie jak drugi brat , a ja dla niego jak siostra , skoro mi nie powiedział to musi być coś na rzeczy. Moje całodzienne zamyślenie zauważył David , na przerwie przed ostatnia lekcje podszedł do mnie łapiąc mnie za ramię , aby mieć pewność że napewno go słucham.
-co się z tobą dzieje dziewczyno?-zapytał David.
-ze mną nic-powiedziałam cicho.
-cały dzień jesteś nieobecna , myślami jesteś daleko z tąd, co się dzieje?-znów zadał pytanie białowłosy.
Obok mnie kucnął Joe. Nachylił się do mnie.
-powiedz mu , będzie ci lżej-powiedział spokojnie Joe. Nie wiem jak to robi ale ma tak kojący głos.
Odwróciłam się do Davida który już czekał co mu odpowiem.
-byłam wczoraj w szkole Byrona. I wszystko było by dobrze gdyby nie to ze powiedział ze nie powinno mnie tu być...on chyba coś przede mną ukrywa a ja się poprostu o niego martwię...-powiedziałam również szeptem.
-nie martw się , Byron napewno ci powie jak stwierdzi ze jesteś na to gotowa.-próbował mnie pocieszyć David, jednak bez skutecznie. Jednakże nie chciałam tego mu pokazać , nie chciałam aby o tym wiedział. Joe o tym wie i tyle wystarczy , tak naprawdę Joe wie o mnie dużo więcej niż Jude i David. King wie o mojej przeszłości o której wie mało kto a tak naprawdę tylko ja, Aphrodi , moi „rodzice" i teraz Joseph. Zaufałam mu dlatego mu o tym powiedziałam. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na ostatnią lekcję. Przy pomocy Davida wstałam z podłogi na której wtedy siedziałam. Weszłam do sali i usiadłam obok Samforda. Dalej myślałam o wczorajszych słowach Byrona. Z moich rozmyślań wyrwało mnie uderzenie w moją głowę czymś małym. Obróciłam się i spotkałam się ze spojrzeniem Joego pokazującym na mały kawałek papieru leżący na podłodze , dyskretnie go podniosłam i rozwinęłam.
„Spotkajmy się dzisiaj o 18:00. Pasuje ci?"
Właścicielem kartki był Joe , który siedział za mną. Odpowiadała mi ta godzina , a rozmowa z tak zaufaną mi osobą jak Joseph dobrze mi zrobi. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy i nawet nie muszę wspominać o tym jak bardzo mu ufam po tym jak powiedziałam mu o mojej ciężkiej przeszłości-o wypadku rodziców, niestety nie ufam mu jeszcze na tyle aby wspominać mu o moim bracie który rzekomo żyje. Po chwili odrzuciłam kartkę z treścią „okej." Którą sprawnie złapał. Plus bycia bramkarzem. Dzisiaj nie było treningu , po dzwonku wyszłam ze szkoły i szybkim krokiem poszłam do mojego domu , pod którym zastałam...
-Aphrodi co ty tutaj robisz?-zapytałam przybyłego pod mój adres.
-chciałem ci wytłumaczyć to co wczoraj powiedziałem. Domyślam się że niezbyt dobrze to przyjęłaś-fakt, w drodze powrotnej kilka razy popłakałam się w ramionach Josepha.
-dlatego chce cię przeprosić i błagam o wybaczenie.-dokończył blondyn.
-no dobrze , wybaczam ci-wybaczyłam mu , zerknęłam na zegarek w telefonie była 16:50 cholera o osiemnastej muszę być gotowa na spotkanie z Joem.
-dziękuje za wybaczenie. Muszę już iść ma trening. Do zobaczenia.-powiedział biegnąc przed siebie w dobrze znanym kierunku.

RozdzieleniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz