capítulo 2

286 30 7
                                    

z góry dziękuję za wszystkie komentarze, pamiętajcie, że kocham jak wyrażacie swoje przeżycia i to mnie motywuje.

Gdy jeszcze uczęszczałam do hiszpańskiej szkoły, bardzo przejmowałam się zdaniem innych. To co ludzie pomyślą, często było moim priorytetem i nie dokońca widziałam jak to zmienić. Byłam przekonana, że przecież robię dobrze, bo dbanie o swój własny wizerunek było istotne. Kolejną cechą było nadmierne myślenie. Bywałam przewrażliwiona i ewidentnie za dużo razy w głowie odtwarzałam sytuację z życia. Analizowałam i strzelałam sobie w czoło za każdym razem, gdy do mojej głowy trafiała myśl "mogłaś zrobić to inaczej" lub "po co w ogóle to robiłaś?". Mimo iż była to już przeszłość to czasami mogłam w swoim zachowaniu, zobaczyć starą mnie.

- Hej.. - dotarł do mnie głos po mojej lewej, a następnie czyjaś dłoń przeleciała mi przed twarzą - Odpłynęłaś. Wszystko w porządku? - zapytała Daniela, zerkając w moją stronę.

- Tak, tak - odpowiedziałam odrazu - Po prostu się zamyśliłam - wyjaśniłam, a następnie zerknęłam przez okno samochodu - Myślisz, że zaprosili kogoś jeszcze?

- Szczerze wątpię, raczej chcą spędzić czas z tobą. Zresztą tak samo jak ja.

Wczoraj po powrocie do domu, dostałam wiadomość od André. Chłopak zaproponował mi oraz Danieli wspólne wyjście wraz z nim i chłopakami. Zgodziłam się bez wahania. Mimo, iż porozmawialiśmy trochę na stadionie to w dalszym ciągu mi ich brakowało i czułam potrzebe nadrobienia całego roku. Umówiliśmy się w jednym z hiszpańskich barów. Szykując się na spotkanie, ubrałam top oraz szorty. Wiosna w Barcelonie szła pełną parą, dawno w marcu nie było tutaj, aż tak ciepło.

- Rozmawiałam z ojcem - zaczęła Daniela, a ja mimowolnie się spiełam i zacisnęłam dłonie w piąstki.

Richard Mendez był z pozorów miłym człowiekiem. Bynajmniej tak mi się wydawało przez pierwsze lata przyjaźni z rudowłosą. Gdy konczyłyśmy jedną z klas, dowiedziałam się, że mężczyzna nie był tym za kogo się podaje. Dla mnie oraz innych koleżanek Danieli był niesamowicie miły. Jednak jak się później okazało, samej nastolatce okazywał piekło w domu. Nigdy co prawda nie podniósł na nią ręki, ale chodziło tutaj o zdrowie psychiczne mojej przyjaciółki.

- Po co? - zapytałam, patrząc przed siebie.

- Łaskawie mnie poinformował, że wyjeżdża do Stanów - mruknęła, skręcając w jedną z barcelońskich uliczek - Zostawił mi nawet klucze od domu.

- Zamierzasz się przeprowadzić?

Dom rodzinny rudowłosej był znacznie większy od jej aktualnego mieszkania. Richard był wybitnym lekarzem co wiązało się z ogromnymi zarobkami. Nigdy nie brakowało im pieniędzy, drogich ubrań czy akcesorii. Co z tego, że mógł zapewnić córce to wszystko skoro zapomniał o miłości?

- Nie - pokręciła odrazu głową - Nie ma mowy. Źle kojarzy mi się wszystko co z tym domem związane - odpowiedziała, zakładając kosmyk włosów za ucho.

Daniela wychowywała się praktycznie bez matki. Gdy dziewczyna miała pięć lat, kobieta wyjechała do Ameryki Południowej. Raz na czas tylko dzwoniła do córki lub wysłała jej paczki ze słodyczami. Od tamtego czasu przyleciała może kilka razy, tylko po to by zaraz znowu wylecieć. Zostawiła Daniele pod całkowitą opieką ojca. Po rozstaniu z Vivian coś w Richardzie się zmieniło. Zaczął olewać uczucia własnej córki, nie okazywał jej miłości i myślał, że swoją nieobecność wynagrodzi wyższym kieszonkowym. To nic nie dało. Gdy trzynastoletnia Daniela zaczęła domagać się uwagi, tylko się pogorszyło. Coraz częściej na nią krzyczał. Cały czas wmawiał, że jest problemem i tylko przeszkadza mu w pracy. Wiedziałam to wszystko od niej samej. Gdy jej działa się krzywda, to czułam się jakby ktoś mi wbijał nóż prosto w plecy. Własny ojciec nie miał czasu dla swojej córki, bo wolał siedzieć przed komputerem.

your destiny || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz