capítulo 7

138 19 10
                                    

Zamknęłam klapę laptopa, odchylając się do tyłu i kładąc na łóżku. Byłam właśnie po rozmowie z Aidenem. Pragnęłam sama sprawdzić czy to co mówiła Nora, okaże się prawda. Zawsze rozmawialiśmy w trójkę, więc nie miałam okazji tego zbadać, tym razem było inaczej. Nie wiedziałam czy to moja intuicja płata mi figle czy naprawdę mu się podobałam. Ta sytuacja nie była dla mnie w żaden sposób komfortowa. Po tym jak chłopak oznajmił mi, że było to przelotne i wszystko mu przeszło dosyć szybko, odetchnęłam z ulgą. Teraz zastanawiałam się czy aby na pewno. Nie wiedziałam do końca dlaczego nie chce z nim spróbować, nie było konkretnego wytłumaczenia. Nie było także tego czegoś między nami, chemii. Zaczęłam się zastanawiać nad chłopakiem. Był przystojny i miał powodzenie u płci przeciwnej. Był także świetnym przyjacielem, zawsze pomagał i nie zawodził. Był miły, a momentami uroczy.

Gdy przez głowę przeszła mi myśl, że może mogłabym się nad tym wszystkim zastanowić, usłyszałam dzwonek telefonu. Chwyciłam urządzenie, a następnie zdziwiłam się, widząc nieznany numer. Westchnęłam, klikając zieloną słuchawkę.

— Halo? — zapytałam, przekładając telefon do ucha.

Nie usłyszałam nic po drugiej stronie. Zmarszczyłam brwi i ponowiłam pytanie. Dalej nic. Może to pomyłka? Gdy już miałam się rozłączać, usłyszałam znajomy głos.

— Wiem, że chciałaś się rozłączyć. Tylko się drocze — mruknęła osoba po drugiej stronie.

Oczywiście. Pieprzony Neymar. Wzięłam głęboki oddech, a następnie przybrałam na twarz fałszywy uśmiech.

— Czego ty chcesz? — zapytałam, a po chwili coś do mnie dotarło — Zaraz, skąd masz mój numer?

— Jak zwykle chciałabyś wszystko wiedzieć, nie ma tak łatwo Vicario. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz — odpowiedział tym swoim irytującym głosem, za pewne się uśmiechając.

— Nie denerwuj mnie, nie mam nastroju.

— Dobra, już dobra — westchnął i zaczął mówić — Trener kazał ci przekazać, żebyś w poniedziałek przed meczem była o godzinę wcześniej niż normalnie — mruknął, po chwili dodając — Rozładował mu się telefon, a ja byłem najbliżej — powiedział z dumną.

— A szkoda — szepnęłam.

— Słyszałem.

Miałeś, dupku.

Zastanawiałam się czemu miałam przyjść wcześniej, może było coś co zrobienia? Zapewne tak. Do meczu zostały jeszcze dwa dni, dzisiaj była sobota. Nasza drużyna grała z tą, mającą piąte miejsce w tabeli. Miejmy nadzieję, że los się do nas uśmiechnie i nie będzie zbytnich problemów.

— To wszystko? — zapytałam, chcąc jak najszybciej zakończyć tą konwersację.

— Nie — mruknął, a po jego tonie wyczułam, że zastanawia się nad czymś — Chciałem ci coś powiedzieć.

Przewróciłam oczami, wzdychając. Czy on naprawdę nigdy nie da mi spokoju?

— Co chcesz, Junior — mruknęłam, poprawiając się na łóżku.

— Wiesz... — zaczął cwanym głosem — Twój tyłek ładnie wygląda w tych szarych legginsach, ubieraj je częściej.

Rozchylilam usta, słysząc to co właśnie powiedział. Oczywiście robił to specjalnie, żeby mnie zdenerwować. Kretyn, idiota, debil skończony. Jak ja go nienawidzę.

— Spierdalaj, Neymar. Ty go nigdy nie zobaczysz — odpowiedziałam i rozlaczyłam się.

Wzięłam głęboki oddech, przymykając oczy i odrzucając telefon na bok. Lubiłam swoje aktualne zajęcie, było związane z tym co lubię robić i czułam się tutaj dobrze. Jednak Neymar sprawiał, że miałam coraz mniej chęci.

your destiny || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz